Wsi spokojna, wsi wesoła...Tak to sobie Kochanowski dywagował poetycko . Obraz wsi w jego utworze jest mocno przesadzony, polukrowany niemal i nieprawdziwy...no, sielankowy. Artysta opisywał ów zakątek z pozycji pana, szlachcica. Zupełnie inaczej przedstawia już wiejskie "uroki"Szymonowic w Żeńcach, starając się oddać ciężką dolę chłopa, niekoniecznie zadowolonego z roli zachrzaniającego na polu pana...
Wieś- osada, sioło, przysiółek, zaścianek i prowincja.
Wedle Wikipedii-wieś (łac. pagus, rus) jednostka osadnicza o zwartej, skupionej lub rozproszonej zabudowie i istniejących funkcjach rolniczych lub związanych z nimi usługowych lub turystycznych, nieposiadająca praw miejskich lub statusu miasta ).
Wedle Wikipedii-wieś (łac. pagus, rus) jednostka osadnicza o zwartej, skupionej lub rozproszonej zabudowie i istniejących funkcjach rolniczych lub związanych z nimi usługowych lub turystycznych, nieposiadająca praw miejskich lub statusu miasta ).
Liczba polskich wsi wynosi 43.007, a wraz z podległymi im koloniami, osadami-56.537.
Hm.. najlepszy jest fragment- nieposiadająca statusu miasta... Logiczne, niby..
Zastanawiam się, kto tak naprawdę doceniał i docenia uroki wsi?
Zalety wsi doceniano wiele razy w naszej literaturze, zachwycali się wiejskim życiem poeci Młodej Polski, w Weselu Wyspiański wyśmiewa udawane zachwyty ówczesnych elit, ludomanię, doceniając jednocześnie prostotę, szczerość, rozmiłowanie w pracy chłopów....Brzmi jednak smutno ostatni fragment dramatu - "miałeś chamie zloty róg"....Wcześniej pozytywiści roztkliwiali się bardzo nad ciężką dolą chłopa, roztaczając obrazy niedoli, wyzysku, biedy. Całkiem, całkiem realnie zobrazowała to Orzeszkowa w 'Chamie" i w powieści "Dziurdziowie"..bez tego tendencyjnego nadęcia , jakie pojawiło się w "Nad Niemnem", Prus w nowelach również nic nie ubarwia... A już mistrzostwo osiągnął Reymont w Chłopach... W czasach PRL-u wieś traktowano jako pole manewru dla ówczesnych sił propagandowych , ładnie prezentowały się stroje na różnych akademiach, dożynkach- owe korowody, wieńce, pląsy, tany i przemawiający wodzowie...Sojusz robotniczo-chłopski- to ładnie brzmiało! Miało się punkty za pochodzenie, na studia przyjmowano w pierwszej kolejności tych z
" odpowiednim" pochodzeniem.. Awans- dla niektórych był naprawdę realny.
Przyjmując pewien schemat , wydawałoby się dość proste zdefiniowanie, kto ponosi winę w naszym kraju za tak zły wizerunek wsi obecnie ? Bo jest zły... jest nawet bardzo zły.
" odpowiednim" pochodzeniem.. Awans- dla niektórych był naprawdę realny.
Przyjmując pewien schemat , wydawałoby się dość proste zdefiniowanie, kto ponosi winę w naszym kraju za tak zły wizerunek wsi obecnie ? Bo jest zły... jest nawet bardzo zły.
Znam parę osób, które pochodzą ze wsi, ale bardzo wstydzą się tego. To ich trauma, chcą się wtopić w tło...W tzw. towarzystwie nie przyznają się do swego pochodzenia, no- amnezja... Bardzo często określają każde niewłaściwe zachowanie jako wieśniackie, jako wiochę itp. Ja rozumiem - dzieciaki w którymś tam pokoleniu, mogą miewać taką amnezję, ale osoby wychowane niemal pod strzechą, mają tak ulotną, krótką pamięć?
Może się komuś narażę, ale stwierdzić muszę, że winnym za tak zły wizerunek wsi są sami ludzie pochodzący ze wsi- ale ci po awansie rzekomym( dobrze ich pokazał Redliński w Awansie czy Konopielce), którzy poszli do miasta, są np warszawiakami z odzysku i nie wiedzą, co to jest kosa albo udają, że nie wiedzą.. Potrafią jednak dla własnych interesów czasem pamięć odkurzyć i zapisują się do niby- chłopskiej partii, pochłonięci karierę polityczną. Podczas przemówień, kampanii wyborczych dużo obiecują, przypominają o trudzie pracy na wsi, bo to znów ładnie brzmi....jakies hołubce rzucą, efektownie pogwarzą..Polskie społeczeństwo jest zakompleksione, wieś ma masę zahamowań, nie wierzy w swoje możliwości.. Na to złożyły się całe wieki .Ktoś chłopów wiecznie ciemiężył, więc mieli i mają we krwi nieufność i jakąś niewiarę w samych siebie już zakodowaną. Stąd też ten brak szacunku i tak szybkie zapominanie o swoich korzeniach. Większość polskiego społeczeństwa ma wiejskie pochodzenie. I co z tego? Amerykanie z muzyki country zrobili przemysł, nawet w Polsce od lat trwa festiwal muzyki kowbojów..czyli chłopców od krówek...A u nas parę kobitek ubrało się w regionalne stroje, zaśpiewało ludową śpiewkę, i co? Jaki chór zażenowanych, TAKA piosenka na nasze Euro? Nie, nie- jak piali co niektórzy nasi wielcy w tv...Jacy zażenowani...
Wieś się zmienia. Już nie ma strzech, nie ma wozów drabiniastych, coraz rzadziej można spotkać babciunię okutaną w chustkę, w fartuchu..To już odchodzi.
Wieś się wyludnia, młodzi uciekają, nieraz b. daleko, bo brak perpektyw..Starzy odchodzą, przetrwają tylko duże gospodarstwa. Coraz więcej domów z ogrodem, z wystrzyżonymi trawnikami, fontannami... jednak coś przypominają te wille-unifikacja.. Są wsie - letniska, gdzie do masła dodaje sok z marchwi, żeby wyglądało ładniej , jak prosto od krowy, skanseny się niemal tworzy , żeby klient do gospodarstwa agroturystycznego zajrzał.. Ale czy to jest wieś?