Pamiętam wiersz Broniewskiego, ba ,cały cykl poświęcony zmarłej tragicznie córce- Ance. Poeta pisał pod wpływem straszliwego bólu, strata dziecka jet czymś, co trudno ubrać w słowa...
Pisanie osobistych liryków było dla poety na pewno rodzajem terapii, sposobem na upamiętnienie córki, swoistym wyciszeniem żalu i rozpaczy..
Po latach wracam do pamiętnej sytuacji, okrągłe rocznice nasuwają pewne refleksje. Czas,czas uczy nas dystansu, pokory i spojrzenia na pewne przeżycia z nieco innej perspektywy. Może tu jest klucz do tego, dlaczego te wiersze Broniewskiego tak zapadły mi w pamięci... Anka.. firanka.. Brzmi jak wyliczanka z rymowanki...Ja też wracam pamięcią do przeszłości.
To było na studiach, drugi rok, gdzieś przed końcem semestru..
Biegłam po schodach, przeskakiwałam po dwa stopnie ..Roznosiła mnie energia, Poprzedni wieczór spędziłam w miłym towarzystwie..pojawiło się chyba jakieś uczucie. Jeździliśmy po mieście całą paczką, śmialiśmy się tak, że w pewnym momencie pomyślałam , czując dziwny chłód, że chyba przesadzamy, ogarnięci głupawką totalną...Wyjazd do domu odłożyłam na drugi dzień...Przeczucie?
Zbliżały się święta, choinki ubrane na wystawach, bieganina ludzi, tłok na przystanku.. Trochę żal mi było opuszczać akademik..
I weszłam na znaną mi klatkę schodową, biegłam na górę, nad głową wisiały sznurki, gospodynie suszyły pościel, na naszym piętrze też wisiało pranie. Żachnęłam się- ech, znów to sprzątanie, pitraszenie, pranie, te firanki,- myślałam buntując się. Przeciw czemu? - tylko młodzi ludzie tak potrafią się buntować, Byłam przekonana, że wejdę do domu i zastanę mamę ,siostrę, zajęte już jakimiś bigosami, wypiekami.... Na pewno i dla mnie coś się znajdzie, żebym się nie nudziła- sądziłam. buńczucznie..
Nacisnęłam dzwonek, otworzył mi ojciec nic nie mówiąc.. W domu panowała jakaś martwa cisza, gaworzyła moja siostrzenica, która wtedy próbowała chodzić, maleństwo rozkoszne...
No, niby nic.. normalka.. Ale nie, nie, ten śmiech, ten chłód w czasie histerycznego śmiechu poprzedniego wieczoru ..Mama nie wyszła na powitanie , nie słychać jej było wcale... Leżała w łóżku.. Ona w łóżku w środku dnia! To jakiś kompletny nonsens..Ale nie, to była rzeczywistość...Pytałam chaotycznie- co się dzieje, dlaczego to tak, czy był lekarz... Pytałam chaotycznie, oni odpowiadali tak jak zazwyczaj w takich sytuacjach się odpowiada, a tak naprawdę nie wiedzieliśmy jeszcze nic, czekały nas dopiero koszmary szpitali, operacji...
Mamo- pytałam- dlaczego nie dzwoniliście do mnie? Byłabym już wczoraj, a nawet i wcześniej udałoby mi się przyjechać...
- Nie chciałam cię martwić, denerwowałabyś się niepotrzebnie...- tłumaczyła, jakby czując, że mogła mi poprzedniego coś zepsuć, jakąś radość wyciszyć. O, tylko matka może rozumieć takie rzeczy na odległość i bez słów...
- Dlaczego, dlaczego tak mówisz?- krzyczałam prawie, wiedząc jednocześnie, że ma rację!
Wspominam, to już tak dawno temu...
O, ile tych firanek na klatce bym zwiesiła, ile z tobą jeszcze nie raz krochmaliła obrusy, wybielała serwetki..
A w oknie tylko firanka, a jakieś obrusy w szafie też jeszcze leżą... Tylko firanka powiewa, gdy się okno otworzy...
Żeby można było jak w filmie cofnąć klisze, do tyłu, pstryk, nie ma , nie ma tych scen... Wbiegam jeszcze raz po schodach, na schodach firanki, otwieram drzwi.............................................
Zamiast wstępu
"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/
Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują
środa, 23 stycznia 2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)