Dotyk – nasze pierwsze zetknięcie
ze światem – pierwsze wtulenie się w matkę, jej łono, potem w ramiona położnej,
wreszcie matczyne ręce -o, ten dotyk czuły, połączenie ciała i duszy. Podczas zabaw- chwytamy czyjąś
dłoń, wymachujemy, wspólnie układamy cząstki puzzli. Wsuwamy w dłoń koleżanki
ulubione ciastko. I z czasem pojawia
inny, też miły dotyk dający
poczucie bliskości, wraz z nim
przeszywający dreszcz i ogarnia nas błogość. Dotykamy się – podając
rękę, idziemy z kimś trzymając się za
ręce. Odgarniamy włosy z czoła dziecku dłonią. Dotykamy się, muskamy,
głaszczemy, tulimy, kołyszemy, by ukoić czyjś ból. Nie ma zbyt wielu określeń w naszym języku na
określenie miłego dotyku. Dziwne.
Dotykamy własnego ciała, czasem czymś zaniepokojeni, liczymy
zmarszczki…Nakładamy kosmetyk, maść, robimy makijaż, muskamy policzek
pędzelkiem. Mężczyzna goli twarz- pierwszy
niemiły zabieg zapewne. Dotyk –
dla osoby pozbawionej wzroku ważny kanał informacji. Coś jest chropawe,
śliskie, cienkie, ostre…, o coś się można wesprzeć, a to, czego nasze ciało
stara się unikać .Bywa trudne do uchwycenia.
I jest dotyk połączony z bólem-
pierwszy kuksaniec od kolegi podczas przerwy , podczas meczu na boisku
szkolnym. Jest palący policzek, gdy siarczyście wymierzy nam go – matka,
ojciec, dziewczyna… Ciosy może ktoś przez lata przyjmować, ale ukrywa sińce, sprawnie
wymyślając przyczyny śladów. Dobrze, gdy wreszcie ten wciąż podnoszący rękę ,
bijący w oślepieniu – sam otrzyma wreszcie sprawny cios i karę. Już nie
podniesie ręki na własne dzieci, matkę, kolegę.
Jest i dotyk lubieżny,
nieposkromiony, niechciany, zadający ból.
Wślizguje się jak wstrętny wąż. Wzdrygamy się, myśląc, jak się od niego
uwolnić, a potem , jak o nim zapomnieć.
Mówimy- to dotknęło mnie- gdy
ktoś nas uraził, obraził. Czasem ów
dotyk bardziej nas boli od tego kuksańca. Bywa , że czasem dotknęło coś do żywego.
– Nie dotykaj! – krzyczy ktoś ostrzegawczo lub z naganą. Albo bardziej
groźnie- Spróbuj mnie tknąć lub coś tknąć. W innej sytuacji- gest podania rąk
to znak ślubowania, pojednania, symbol pokoju.
A teraz idziemy obok siebie, ale
coraz bardziej izolując się. Dziś podanie ręki bywa dla niektórych osób niemiłą
czynnością. „Żółwiki”, zachowane odległości. Jeszcze w wielu z nas to siedzi,
dwa lata izolacji swoje zrobiły. Na jak długo? Wraz z tym pojawił zanik
kontaktów, młodzi mniej ulegli masowej psychozie, ale wiele osób nie odwiedzało nawet rodziny.
W śmietniku jeszcze jakaś maseczka, w bibliotece stoi płyn odkażający. Odkażamy
się, wyjałowiliśmy się z ludzkich odruchów. Przed podaniem ręki mocno się
zastanawiamy…Dotykamy lustra -jest gładkie, ale
przejmująco zimne i niemiłe.
Jak to śpiewał Elvis?- Take my hand