Powered By Blogger

Zamiast wstępu

"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/

Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują


piątek, 31 grudnia 2010

POD PSEM

Zdjęcie - własne



Koty....Inspirowały od zawsze, ciekawiły, bywały także obiektem nienawiści. Nieraz zastanawiałam się, skąd mają tak ładny wizerunek w powiedzeniach, przysłowiach- szczególnie tych ludowych. A dlaczego psy- tak kochane niby , na co dzień wierne, oddani przyjaciele- mają z kolei tak nieciekawy obraz. Przeżycie czterech dekad dopiero, a może już ( względna sprawa, ale nie o czasie tu mówię) – pozwala mi dopiero pojąć , dlaczego stereotyp naszych domowych czworonogów przedstawia się tak, a nie inaczej…
Oto parę pierwszych z brzegu powiedzeń:
• Łżesz jak pies;
• Czuję się pod psem- czyli źle, jest mi ciężko albo dopadło mnie jakieś choróbsko;
• Pomiatać kimś jak psem;
• Nie przyjdzie tu nawet pies z kulawą nogą
• Zimno jak w psiarni( to świadczy w jakich warunkach trzymało się, ba trzyma psy);
• Ni pies, ni wydra- czyli diabli wiedzą co…;
• Pogoda pod psem-czyli wstrętna, najgorsza, jaka może nam się przytrafić np., podczas urlopu;
• Czuł się jak zbity pies;
• Zejść na psy- czyli być kompletnym zerem…. ;
• Ty psie jeden!- najgorsze wyzwisko , oznaczające- drania najwyższych lotów.
I można by jeszcze przytaczać tu całą masę przysłów, w których „psie” połączenia słowne , nie przedstawiają się różowo… Z kolei kot wypada całkiem, całkiem-
• Koci wzrok, kocie spojrzenie- czyli dobre, super, lepszego nie ma;
• Żyć jak pies z kotem-tego chyba nie trzeba objaśniać;
• Bawić się jak kot z myszką- oczywiście kot jest tu w pozycji triumfującego cwaniaczko- agresora;
• Kot zawsze spada na cztery łapy- też cwaniak ;
• Kot się myje , będą goście…- polska gościnność ładnie się tu łączy z kocimi możliwościami.

Kot ma zdolności magiczne, przeczuwa , zapowiada… Pies z kolei swym wyciem wróży coś wręcz zgoła odmiennego, ba- złego, przeczuwa często śmierć, podczas gdy kot wedle ludowych wierzeń jest siedliskiem ludzkiej duszy. Starożytni Egipcjanie czcili w postaci kota boginię radości, zabawy, seksu…. A w dawnej Polsce, kto kota zabił, ten zhańbił się…
Pies – najstarsze udomowione zwierzę od Afryki po lody Grenlandii , od Alaski po Ziemię Ognistą ceniony jako obrońca człowieka, dobry pasterz, stróż. W średniowieczu na rycinach przedstawiano psy jako uosobienie wierności.
Z tego obrazu wyłania się obraz nasz, ale nie chodzi tu o zoomorfizm, ale właśnie o owo traktowanie naszych domowych przyjaciół. Wszyscy wiemy, że psy są wierniejsze od kotów, przywiązane tak do pana, że gotowe nieraz znosić jak największe cierpienia, upokorzenia. Znane są przypadki, że pies z tęsknoty za swym opiekunem może zdechnąć. Dlaczego zatem człowiek w odwecie tak źle przedstawia swego przyjaciela- wierniejszego od tylu innych, a już na pewno wierniejszy od kota, który znany jest ze swego egoizmu i fałszu- i wcale to nie jest stereotypowy osąd z mojej strony.
Powoli znajduję odpowiedź, a może jeszcze ktoś mnie oświeci, rzuci jakiś komentarz… Ja wiem ,że z polskich przysłów wyłania się nasz karygodny stosunek do wiernego czworonoga. Bo my, szczególnie na tej szerokości geograficznej nie cenimy wierności, przywiązania, stałości. Jak jest nam podporządkowany, to możemy mieć go za NIC, możemy kopnąć jak psa, zbić jak psa, przywiązać jak psa. Pracownicy odpowiednich służb coś mogą powiedzieć o traktowaniu naszego canis, szczególnie na wsi.
My cenimy cwaniactwo, ba fałsz, kombinowanie nasze kochane - dlatego tak dobry stereotyp kota wyłania się w wielu powiedzeniach i w literaturze

czwartek, 30 grudnia 2010

Wspomnienie Wigilii



zdjęcie: www. darmowe tapety.

W dzieciństwie Święta Bożego Narodzenia były czymś najważniejszym, czekało się na nie niemal cały rok. Kiedy w kalendarzu pojawiał się grudzień, przychodził zaraz Święty Mikołaj. W naszym wydaniu- była to córka sąsiadki przebrana w ogromny kożuch….
Maluchy wierzyły święcie, że to Mikołaj, chociaż głos miał dość dziwny, i ten kożuch jakiś też wydawał się znajomy. .. Ale jaka ogromna była siła wiary w tym momencie!
Potem już tylko niecałe trzy tygodnie i ………………….. Święta. Święta, Święta!
Czasy były takie, że stanie w kolejkach, kupowanie jakichś przysmaków trwało nieraz dość długo. Mama była w tym mistrzynią. Oprócz kartkowych zakupów, zawsze coś wykombinowała dodatkowo. Ja z kolei potrafiłam wcześniej wyniuchać jakąś torbę z cukierkami. Wspólnie z koleżanką czyściłyśmy te zapasy skutecznie, tak że do świąt zostawały marne resztki… Miałyśmy też rzut na zapasy w piwnicy, a szczególnie mamine korniszony w occie.
Ubieranie choinki był rytuałem, w którym uczestniczyłyśmy wszystkie trzy- ja i moje dwie siostry, głównym celebrującym był ojciec. Podawałyśmy mu bombki, świecidełka, które starannie zawieszał na drzewku. Największe przeboje były ze światełkami, które zazwyczaj wysiadały, i ….często nie świeciły albo w bardzo okrojonym wydaniu. Tato siedział często przy stole, omotany kabelkami, żaróweczkami, usiłując coś z nich sklecić…

W trakcie strojenia choinki dochodziło często miedzy nami do kłótni, każda miała inną wizję wystroju. Ja z racji wieku najczęściej obrywałam i słyszałam, że nic nie wiem… Bombki się tłukły, łańcuchy plątały. W końcu ojciec opanowując sprawę luminacji, przywracał nas do porządku. Ja zawieszałam na końcu z tatą „angielskie włosy”- tak je wtedy nazywałam i wszyscy mieli ubaw. Mama w kuchni rozpaczała, że nie da rady Z TYM WSZYSTKIM!
Dawała sobie jednak radę i to wyśmienicie, my z czasem pomagałyśmy mamie coraz więcej.
Kiedyś przyszła taka wigilia, że nie mogła zrobić już nic, moja starsza siostra musiała przejąć wszystkie mamy obowiązki… ale to później, nie trzeba teraz o tym mówić.

Tak naprawdę we wczesnym dzieciństwie wigilii nie spędzaliśmy w domu, ale w domu rodziców mojego taty. Zjeżdżali się tam wszyscy, bracia, siostry ojca. Z czasem rodzina się rozrastała, że dość spora kuchnia babci nie mogła wszystkich pomieścić! A ile trzeba było się nagimnastykować, żeby ze wszystkimi połamać się opłatkiem. Ile było zabawy, ile radości! Nie było telewizji, komputerów, wszyscy siedzieli przy jednym stole, ale na pewno nikt się nie nudził. Jeden ze szwagrów ojca zawsze intonował śpiew …i zaczynał się wieczór kolęd.
Były i dyskusje - ale my, dzieci, nie brałyśmy w tych dysputach udziału… Były ważniejsze sprawy- palenie zimnych ogni czy zabawa w chowanego… Kompot z suszonych owoców wypijaliśmy jednym duszkiem i zawsze mieliśmy do babci pretensje, czemu go zrobiła tak mało…. Nie było go wcale mało, ale nasze możliwości dość spore.
Dorośli wybierali się jeszcze na pasterkę, do kościoła trzeba było przejść spory kawał drogi. Jako dziecko zawsze byłam na dla nich pełna podziwu, jak chce im się wstawać od stołu i wychodzić na tę zimną , nieraz mroźną , śnieżną noc..
Mijały lata, zabrakło dziadków, a w szczególności Babci-tego kochanego człowieka, i już nie było takich wigilii. Każdy już w swoim domu celebrował święta. Jego rodzina się też już rozrastała- zwykła kolej rzeczy, przybywało dzieci, wnuków….
Siadam do stołu wigilijnego, jest ze mną moja rodzina- mąż, dziecko, mój Tato, przyjeżdżają siostry z rodziną, w sklepie można kupić wszystko od uszek do barszczu po prezentacje multimedialne o zwyczajach świątecznych na Grenlandii… Są prezenty pod choinką… Jako dziecko pamiętam, wcale nie kojarzyłam świąt z prezentami, były jakieś słodycze, szalik czy książka. Jakoś jednak wcale tego nie oczekiwałam …i nie ja jedna mam podobne odczucia.
Chyba te święta zapamiętane z dzieciństwa mają swój czar przez to właśnie, że przeżywaliśmy je jako dziecko. Te przeżycia są najszczersze, najpiękniejsze, i powinniśmy je celebrować w pamięci jak najdłużej

Wigilia

Już się pierwsza gwiazda zapala

Już czas siadać do stołu

Pies się łasi jakoś nieswojo

Może powie nam

parę mądrych słów.

Obrus przyciąga oczy

śnieżną bielą

A choinka piękniejsza

od tej zeszłorocznej.

Wszystkiego, wszystkiego najlepszego....