Powered By Blogger

Zamiast wstępu

"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/

Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują


wtorek, 28 stycznia 2014

Pycha

   Jako młody chłopak pewnego dnia poczuł coś dziwnego jakby zstąpił na niego obłok świętości. Oznajmił wkrótce bliskim, że zostanie duchownym. Wybrał zakon o ścisłych zasadach. Bracia mogli widywać się tylko przy modlitwie, poza tym każdy zajęty był swoją medytacją i pracą… Każdego dnia dziękował Bogu, że poświęcił się  i wiedzie tak pobożne życie. O rodzinie mało rozmyślał. Jeździł raz w roku na grób matki, potem ojca. Rodzeństwo od czasu do czasu podtrzymywało kontakt z nim listownie, rzadko telefonicznie. Odwiedziny niezapowiedziane drażniły go, wyprowadzały z równowagi.
Mijały lata, przeor  postanowił , że nasz mnich zostanie odesłany do małej miejscowości, gdzie zakon miał kilka nieruchomości , w tym kaplicę. Świątynie była położona ponad miastem na łagodnym wzniesieniu. . Brat od tego dnia jeszcze bardziej utwierdził się w przekonaniu, że sam Bóg do niego przemawia. Jakże był dumny z tego! Miał jakąś misję do spełnienia… Zajął się remontem kaplicy. W pierwszej kolejności odtworzył  piękne zdobienia ołtarza, wyrzucił niepotrzebne bohomazy, współpracował z konserwatorami, zaś  zwierzchnicy dali mu dużo swobody, widząc, że nieźle sobie radzi z funduszami oraz z ich pozyskiwaniem. Przyjeżdżali znawcy sztuki , podziwiali odrestaurowane  ikony .Kolumny wspierające prezbiterium  błyskały w świetle świec, jakby ktoś otulił je złotogłowiem, ciekawie też wyeksponowano wota, które pyszniły na tle purpurowego sukna.
Zamontował alarmy, zabezpieczenia, każde wejście intruza było pilnie rejestrowane czujnym okiem kamery… Tak piękne i święte  rzeczy musiały  być chronione, jeszcze tu na odludziu – to przez zrozumiałe… Kilka razy na dzień  pojawiał  się ktoś z firmy ochroniarskiej, bezszelestnie przejeżdżało  ciche auto.
Kiedyś wieczorem po odprawionej mszy  sprawdzał elektroniczne zabezpieczenia.. usłyszał ciche stąpniecie, w drzwiach stanął dziwnie wyglądający człowiek.. W pierwszej chwili zauważył jakieś łagodne  światło, a potem sam siebie złajał, że chyba coś mu się miesza w głowie. Pewnie  nie zgasiłem wszystkich lamp- pomyślał.
Spóźniony wędrowiec wszedł jednak do świątyni, Miał na sobie długi płaszcz, oczy jakoś dziwnie mu błyszczały, miał nieogoloną twarz, zapadnięte policzki. Spod kaptura  wystawały kosmyki długich włosów. Na nogach miał zwykłe trampki. O tej porze roku to dość dziwne obuwie, a  była późna jesień. Jakiś hippis- pomyślał zakonnik.- I czego tu chce?
Mężczyzna uklęknął i zaczął się  cicho modlić. Zakonnik czekał, po chwili tracąc cierpliwość poprosił nieznajomego, by opuścił kaplicę, że już zamyka, że to nie pora, nie czas, że msza już była, że rano odprawi następną…
-  Przyszedłem do domu mego Pana- powiedział przybysz.
- Dobrze, dobrze, że przyszedłeś, ale ja już dziś  kończę- opędzał mnich  się od dziwaka jak od natrętnej muchy. Złapał go w końcu za ramię i wyprowadził z drzwi..A jak to jakiś złodziej- myślał gorączkowo- moje wota, moje ikony, moje złote obicia- myślał w panice. Poczuł jak ściska go coś za gardło, światło wokół dziwnej postaci znów rozbłysło, oślepiając go jak błyskawica….

- Panie!- chciał krzyknąć przeraźliwe, głos uwiązł mu gardle. Mnich osunął się na próg kaplicy. Rano pracownik ochrony znalazł go  , mnich już nie żył pewnie od kilkunastu godzin . Na twarzy malował mu się dziwny grymas jakby był czymś bardzo zaskoczony. 

zdj, tapetus









wtorek, 21 stycznia 2014

Wspomnienie - Dzień Babci



Cyka budzik niebieski

Po dachach słońce się błąka.

Cisza zamknęła się w tamtym szeleście traw,

Hymnach skowronka podniebnych.



Cyka budzik niebieski.

Mleko w glinianych kubkach

Na stole  chleb.

I Babcia tak pięknie uśmiecha się.
.......................................................



Odeszła, nie ma jej.

W pokoju jacyś ludzie

Wstawili cudze meble.

Już  nie ma Jej .

Zatrzymał się  budzik niebieski.....


zdjęcie  z Internetu 
demotywatory.pl



wtorek, 14 stycznia 2014

O pogardzie






Pogarda nie ma rodowodu
Czasem nie ma narodowości, płci , koloru skóry
Może wybuchnąć w piaskownicy
Gdy malec dumnie odrzuca w tył głowę.
Spod zmrużonych powiek
patrzy na rówieśnika ,mówiąc
-Nie bawię się z tobą!

Pogarda dziś szerzy się jak choroba zakaźna.
Gardzimy kimś, bo reszta uznała, że ów jest godny pogardy
Nieraz bez powodu, z przekory, dla zasady…
Pogarda to nieodrodna siostra nienawiści
Usprawiedliwia ją jedyny przypadek-
Gdy zastępuje uzasadniony gniew wymieszany z żalem..

Stawia między ludźmi tamę
Piętrzy podziały, daje poczucie władzy.
Łączy i wyklucza jednocześnie
Ma na koncie buńczuczne pieśni
Staje razem z rewolucjonistami
Zagrzewa do walki, jest ambitna
Krzyżuje ofiary, umywa ręce...

Jak Kaczmarski zaśpiewam