Sobota, ciepła sobota- jakby lato pomyliło sobie rytm pór roku.
Kobieta ugotowała obiad, zasiadła na ganku przed domem, "nicnierobienie" bylo tak przyjemne.
Wiatr był cieply, muskał twarz , rozwiewał wlosy. Kawa wystygła , jakas mucha zaplątala się nad talerzem z ciastkami obudzona promieniami słońca. Kobieta wstała, kobieta przysłoniła oczy i spojrzała hen daleko , horyzont odcinal się od mgielki drzew. Te bliżej pokryte byly purpurą i złotem.
Zeszła , by przejść do ogrodu, dalej polna droga opadała, wzdłuż rosły pokrzywy i wysokie , suche trawy. Szumiały , przez chwilę przypominajac odgłosy morza. Pod powiekami ujrzała żaglówki, łopotał jakby żagiel, slychać było zabawy dzieci...
Nasycała się ciepłem słońca, jakby chcąc je zatrzymać, by napawać się w ponure dni zimy i jesieni. Może zawekowac lato? - pomyślala żartobliwie. -Odchodzi lato.Moje lato. Pora na jesień. Ważne by zebrać dojrzałe i wartościowe owoce, które pracowicie zbierałam. Trawy w poszumie powtarzały - koniec lata, koniec lata.
Fotografia- F. Maraini, galeria internetowa