Zaczynam tęsknić za tym co przedtem
zdjęcie - własne
"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/
Zaczynam tęsknić za tym co przedtem
zdjęcie - własne
Stał w namiocie, przed szpitalem, teraz takie prowizoryczne pojawiły się. Pandemia, cholera, a tu tłum. Przyjechał z Niemiec, musiał przejść badania jeszcze raz, był już na kwarantannie, ale jeszcze raz, kurwa mać wysłali go tutaj. Baby jakieś się drą, wiatr wieje, zimno , ręce zgrabiały, a papierzyska jeszcze trzeba wypełnić. Wpisał lewe dane, a kto to sprawdzi, zmyślił numer telefonu, podał stary adres matki. Potem niby patrzyli w dowód, ale kto to sprawdzał, czy się zgadza. Dowód też już na wymarciu, niebawem ma go zmienić. Przytupywał w miejscu. Miał lekkie pantofle. Wreszcie podszedł, sprawdzili mu temperaturę, kobitka popatrzyła w papiery, niby czytała, potem rzuciła do pudła i kazała mu się zbierać do przychodni. Poszedł, tam znów jakiś cieć go spryskiwał śmierdzącym gównianym płynem. Szukał numeru gabinetu. Znalazł, siedziało trochę ludzi, niektórzy gawędzili, inni zamknęli się na wszelki kontakt, maska na pysk i zero rozmowy. Dojrzał na palcach jednej piękny pierścionek z brylancikiem. Ładne cacko, wziąłby za to ładną kasę. Kobieta zauważyła jego spojrzenie i zaraz założyła rękawiczki. Oparł głowę o ścianę i udawał, że śpi.
***
Dojechała taksówką pod szpital.
Kierowca wydał jej resztę. Pomógł otworzyć drzwi. Stała i bezradnie rozglądała
się wokół. Nie poznawała tego miejsca, pełno samochodów, ludzi, jakieś namioty.
Szła powoli, kolano bolało ją niemiłosiernie i bark. Powoli doszła do
przychodni , ale tu ją wycofał jakiś czerwony z gniewu człowiek wskazując ten
biały namiot. Udała się zatem tam. Okulary zaparowały, założyła maskę. Miła
kobieta z kolejki wszystko jej wyjaśniła, potem nawet z jeszcze jedną zakrzyczały wszystkich, że ta pani powinna być
obsłużona od razu. Ktoś coś pomrukiwał, ale młode zagłuszyły go. Pielęgniarka
wzięła jej dokument, pomogła wypełnić, powiedziała gdzie ma iść. Znów ten zły
spryskał jej ręce. Szła już w kierunku przychodni, dobrze znała to
miejsce. Siadła jak inni pod drzwiami.
Miała czas, nie śpieszyła się… Pan doktor pewnie będzie ten sam, miły człowiek.
***
Obudził się, kolejka była
mniejsza, zaraz wejdzie. Zauważył jakieś dwa krzesełka dalej starszą kobietę.
Była chyba sama, torebka, pewnie portfel, bo te wiekowe nie mają kart. Patrzyła
gdzieś przed siebie. Wizyta zaliczona,
dostał potwierdzenie, że nic mu nie dolega. Czekał aż wyjdzie ta starucha.
Poszedł do wyjściowych drzwi. Szła trzymając się laski. Podbiegł do niej ,
usłużnie oferując pomoc. Uśmiechnęła się dziękując.
- Jak miło, jest pan tak
uprzejmy.
- Podprowadzę. Gdzie trzeba?
- Do postoju..
- O, teraz to problem, tu zlikwidowali,
ale ja chętnie podwiozę swoim.
Poszła z tym obcym człowiekiem.
Był tak szarmancki. Wsiadła do samochodu obok, zapiął jej pasy.
Jechali, nawet nie zapytał o
adres. Nic się nie odzywał. Nagle poczuła ogromny lęk. Wiedziała już, zrobiła
coś potwornie głupiego. Wyjechali na obrzeża miasta. Ona już nic nie mówiła.
- Proszę , tylko nie zabijaj , mnie
niewiele zostało już, zabierz to wszystko, masz mój portfel- powiedziała
drżącym głosem
- Dawaj te pierścionki, zegarek,
wisior też- rzucił krótko.
Otworzył drzwi, wypchnął ją.
Wyrzucił laskę, niech tam stara gdzieś dokuśtyka. Włączył na full radio i
wcisnął gaz.
Kobieta rozglądała się, usiłując rozeznać się, gdzie jest. Poprawiła okulary, na szczęście - całe. Szła powoli w kierunku miasta, może zaraz będzie jakiś przystanek MPK. Wiał zimny wiatr, zaraz będzie deszcz, a ona chyba zostawiała parasol u tego podłego człowieka… Uff. Przystanek. Siadła i nagle zaczęła się śmiać, bezgłośnie, a potem coraz głośniej. Wrony jej wtórowały. Pierścionka najbardziej szkoda, a reszta.. Niech się zapcha tym ten podły człek. Śmiała się ze swojej głupoty i naiwności. Szarmancki złodziej. Dobre! Po chwili powoli wsiadła do pierwszego autobusu, nieważne gdzie, byle dalej , jak najdalej stąd.
zdjęcie- bank tapet