Powered By Blogger

Zamiast wstępu

"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/

Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują


niedziela, 20 października 2019

Dzień z życia psa pinczera



Pani  wyszła dziś wcześniej.  Nie lubię takich poranków.  Moja poddana szczekała na podwórku, a ja nie miałem ochoty od niej wyjść.  Było mokro, zimno, a ja tego nie znoszę. Tym bardziej że sierść krótka i tyły niezasłonięte.  Łajza poszczekała, dostała jeszcze na odchodne jeść , poszedłem z panią,  nie wypadało inaczej. Zrobiłem obchód. Zaznaczyłem   teren, bardzo skrupulatnie i dokładnie.  Sunia obleciała ze mną podwórko. Potem uciekliśmy, ona do budy, a  ja za panią na swoje legowisko.  Nie miałem ochoty na śniadanie, o tej porze nic nie mogę przełknąć. Pani mnie jeszcze utuliła, dała jakieś niby dobre smakołyki. Potem ten niemiły dźwięk, jakiś zgrzyt. Tupot pani butów, potem coraz bardziej cichnące jej odgłosy i  niknący zapach. Rzucam się zatem na łózko, otulam w kapę i poduszkę pani. Jakieś potem drzemki chwilowe, sąsiad wróg szczeka, ja też , bo to mój obowiązek. Zrywam się i słyszę odgłosy na schodach. A, to ten człowiek, co wchodzi i coś zostawia. Odjeżdża samochodem. Poszczekuję i znów robię nura na łózko. Łajza szczekała  głośniej, bo samochód jeździł  po drodze w tę i z powrotem, mnie już się nie chce tak . Śpię i śni mi się jakiś dawny obraz, nawet przyjemny, spotkanie  z sunią niewidzianą od lat… Pani już mnie nie wypuszcza na eskapady i spotkania tete a tete.. Obudziłem się i otrzepałem uszy, zeskoczyłem z łóżka,  napiłem się wody. Jak ten czas się dłuży!
Wspiąłem się na fotel i patrzyłem chwilę za okno. Nic ciekawego. Poczułem po chwili jednak coś niepokojącego. Łajza tez jak wściekła szczekała. A to  ten rudy kocur wspinał się po sośnie! Jak się wściekłem , aż spadłem z fotela. Poszedł sobie ten rudy typ.  Szczekałem jeszcze dla zasady z parę minut, ale muszę się oszczędzać.  Znów usnąłem. Obudziły mnie kroki, znajome kroki! Zerwałem się i pognałem do drzwi. Szczekałem radośnie,  podskakiwałem , na ile siły mi pozwalały. Jakieś smakołyki poczułem. Pobiegłem za panią na podwórko,  poddana musi tez zaznać nieco przyjemności. Merdała ogonem, pani głaskała ją, aż się zaniepokoiłem, że to za długo trwa. Znów zaznaczyłem teren i  dałem Łajzie znać , gdzie jej  miejsce. Już teraz pani była tylko dla mnie. Jak błogo!


zdjęcie- z domowego archiwum

wtorek, 15 października 2019

Nie( zaskakująca) jesień


Jesień zawsze zaskakuje
Deseniami , kolorami
Szarość, purpura i blaski

Raz slońce
Raz błoto
Nasza polska jesień...
Zniechęciłam się
Nawet do tej złotej
Już i tej nie lubię
Gubię się , oj gubię
Z kluczem dzikich gęsi
Poleciałabym ja na
Kraj świata...
Ale i gęsi odleciały
Zamknęły
Podniebny szlak...
KW, 2019
zdjęcie - własne


wtorek, 8 października 2019

Gdyby...


Kobieta patrzyła na młodą dziewczynę. Ta siedziała po drugiej stronie alejki parku, miała na oko- około 20 lat. Piękny wiek. Zadumała się już podstarzała kobieta. Niebawem będzie babcią. Widziała w tej długowłosej jakby siebie samą sprzed lat , jednak tylko mogła obserwować wygląd młodej. Ile jednak można wyczytać z tak pozornie powierzchownych rzeczy! Dziewczyna podkreślała swą urodę, umiała to robić w sposób nienachalny. Na pewno używała cienia, pomadki nie za ostrej. Oprawa oczu była chyba naturalnie ciemna, ale wyregulowane brwi świadczyły, że młoda dba o siebie i zna swoje atuty, swoje minusy. Bardzo dobrze dobrane kolory garderoby, apaszka niby zawiązana w nieładzie ładnie harmonizowały z opalenizną, buty dobrej marki. Noga założona na nogę. Oparła głowę o ławkę , rozciągnęła się niemal jak kotka lubieżnie ku słońcu. Z jej postawy , mowy ciała biło- ja , ja jestem piękna, jestem z siebie zadowolona, nie interesuje mnie , co sobie ktoś o mnie myśli. Liczy się tu i teraz, korzystam z chwili, bo młodość to chwila! I ja to wiem! Założyła okulary. Kończyło się lato, prawie jesień , a ten dzień był wyjątkowo ciepły. Krótki relaks przerwał chyba telefon, młoda z kimś rozmawiała co chwila śmiejąc się, pokazując piękne zadbane zęby. Coś tłumaczyła, potakiwała, po chwili wstała , rozglądając się w kierunku alejki prowadzącej do wyjścia. Starsza kobieta zobaczyła grupkę młodych ludzi, dziewczyna pobiegła do nich, machając na powitanie. Słychać było gwar, po chwili umilkł…
Wiem, mówią- snuła starsza kobieta- nie rozdrapuj, nie patrz wciąż wstecz, nie oglądaj się za siebie…Czasu nie cofniesz, nie wymażesz sytuacji, wydarzeń, ludzi. Sama to sobie powtarzała, ilekroć chciała od nowa drążyć jakiś temat odległy, niepotrzebny, który powinien być zapomniany. Powinien. Tak może być z wykonaniem polecenia, jak w wojskowym drylu. Umysłu i jego pułapek nie da się jednak tak ustawić. A czasem teraźniejszość przywołuje minione chwile. Tak jak to spotkanie przed chwilą. Jakbym siebie zobaczyła sprzed lat, ale w innej wersji. Ta wesoła pewna siebie, otoczona ludźmi. Widać ,że nikt jej nie zabrania , by dbała o siebie. Jest wręcz przez kogoś motywowana, hm, może słyszy wciąż od ojca lub matki, jak jest piękna.. Od małego może hołubiona, otoczona czułością.. Może. To tylko domysły, może tez nie ma łatwo, ale potrafi walczyć o swoje.. Ja nie umiałam i nie miałam na nic. W domu może nie było biedy, ale nie zwracano uwagi na wygląd. Z pozoru. Nigdy nikt nie mówił sobie komplementów. Czasem ojciec, ale jakoś nieporadnie. Brat jej wiecznie dokuczał. Matka porównywała ją stale do córki sąsiadów rozpływając się nad urodą , Bożenki czy Bogusi. Matka wciąż opowiadała o swych dawnych adoratorach i jakie wzbudzała u nich pożądanie. Kobieta aż skuliła się przypominając sobie , jak poszła kiedyś do szkoły w sukience matki. Dziewczyny ją wyśmiały, a jeden chłopak powiedział ,ze przyszła w starych łachach. Brat po powrocie do domu powiedział, ze jest stuknięta.
Zatem włosy wiecznie związane, wyciągnięte swetry, odwieczna hippiska. Potem na studiach zaczęła o siebie bardziej dbać, ale nigdy nie wierzyła już w komplementy, po prostu wbiła sobie do głowy, że nie jest ładna, aż sama w to uwierzyła…Po zamążpójściu jeszcze etap czułości i zachwytów, motylów w brzuchu, a potem pieluchy, stanie w kolejkach…Wywiadówki, dbanie o młodych. Starała się im zapewnić wszystko, co mogła. I szarość, powoli bezzębność, siwe skronie.
Przejrzała w się w odbiciu jakby siebie samej. Wygląd – bardzo ważny i ważne to, jak bliscy nas postrzegają, co nam zaszczepią na starcie. I jak to wykorzystamy zależy już od nas. Gdyby cofnąć czas, gdyby…Co by to dało. Kobieta wstała, wzięła torbę z zakupami idąc do wyjścia.
KW, 2019, zdjęcie- despositphotos




środa, 2 października 2019

Październik


Wrzesień wkracza w porę jesieni, dlatego zwany niegdyś jesiennikiem. A teraz pora na październik. Nazwa miesiąca pochodzi od paździerzy , czyli ‘skórek, które pokrywają włókna lnu oraz konopi i w tym okresie odpadają (przy gnieceniu) od łodygi. „Był to bowiem miesiąc, kiedy na wsiach powszechnie pracowano przy obróbce lnu i konopi. Z tego powodu zamiast październik mówiono nieraz paździerzeń i odmieniano: Było to ostatniego październia; Spotkajmy się w październiu itp.(…)- tyle etymologii , mi. in za Brucknerem.
My teraz zmienimy czas letni na zimowy. Ja nie lubię tej zmiany, pobudki w nocy i powroty z pracy też w nocy…W przyrodzie zmiany nieuniknione. Rano mgły. Słoneczko blade, ospale wstaje, szybsze zachody i wędrówka krótsza po niebie. Liście nadal stroją się w barwy okazałe-odcienie purpury, miedzi, złota. Królowa Jesień. Zbiory ostatnie – ziemniaków, warzyw. Jabłka jeszcze w sadach, ale i pora siewów zboża ozimego, zabezpieczanie tego, co ofiarowało lato. Grzybiarze wytrwale ruszają do lasu. Myszy uciekły z pól, jeszcze w cieplejsze wieczory słychać świerszcze. Ale coraz ciszej. Już pojawiają się klucze żurawi i dzikich gęsi odlatujących na południe. Wróble w naszym jaśminie jeszcze nocują, ale i one muszą pomyśleć o lepszym miejscu na nocki. Pojawiły się sroki, a nie widziałam ich od wiosny. Jeż zakopuje się w liściach, wiewiórka biega szukając jeszcze zapasów. Nie wiadomo , jaka będzie ta zima. Kasztany spadają pod nogi, liście szeleszczą, trzeszczą..Ach, nasza piękna polszczyzna! I co ciekawe, nazwy polskich miesięcy mają silny związek ze zmianami w przyrodzie. To znak , jak życie naszych przodków zespolone było z naturą, w języku rosyjskim jest już „ oktiabr” , jak w niemieckim October,w Monachium od początku XIX w. żniwa chmielu, festyny i degustacja piwa. To na wesoło. W październiku miało miejsc e wiele ważnych wydarzeń – często krwawych rewolucji , choćby 1917, która zmieniła obraz Rosji, ale i całego świata. Był i polski październik 1956 roku- czas płonnych , niespełnionych nadziei. Jaki będzie ten październik?
Nasi przodkowie zwalniali tempo życia, to był czas odpoczynku, przygotowania się do świąt. Zabezpieczenie opału , głównie drewna, zbiórka chrustu. W bogatszych domach komory pełne zboża, mąki, , by spokojnie przetrwać do przednówka. To też czas kiszenia kapusty. A przy okazji była zabawa , uciecha- taki polski October , ale z główkami kapusty ugniatanymi w beczkach dębowych. Często wsie bywały odcięte od świata, zalane strugami deszczu, drogi z niemiłym błotem… Ta słotna strona jesieni. Zatem jak jeż zakopywano się w pierzyny, otulano w ciepłe kraciaste chusty. Dym szedł z komina, na przypiecku ktoś ogrzewał stare kości. Nie wiem, czy nie było to dobre i zgodne z rytmem biologicznym. Zapaść w sen zimowy jak ten jeż w liściach, obudzić się , gdy skowronek zaśpiewa.
KW, 2019
Obraz- Międlenie lnu, autor nieznany