Wrzesień wkracza w porę jesieni, dlatego zwany niegdyś jesiennikiem. A teraz pora na październik. Nazwa miesiąca pochodzi od paździerzy , czyli ‘skórek, które pokrywają włókna lnu oraz konopi i w tym okresie odpadają (przy gnieceniu) od łodygi. „Był to bowiem miesiąc, kiedy na wsiach powszechnie pracowano przy obróbce lnu i konopi. Z tego powodu zamiast październik mówiono nieraz paździerzeń i odmieniano: Było to ostatniego październia; Spotkajmy się w październiu itp.(…)- tyle etymologii , mi. in za Brucknerem.
My teraz zmienimy czas letni na zimowy. Ja nie lubię tej zmiany, pobudki w nocy i powroty z pracy też w nocy…W przyrodzie zmiany nieuniknione. Rano mgły. Słoneczko blade, ospale wstaje, szybsze zachody i wędrówka krótsza po niebie. Liście nadal stroją się w barwy okazałe-odcienie purpury, miedzi, złota. Królowa Jesień. Zbiory ostatnie – ziemniaków, warzyw. Jabłka jeszcze w sadach, ale i pora siewów zboża ozimego, zabezpieczanie tego, co ofiarowało lato. Grzybiarze wytrwale ruszają do lasu. Myszy uciekły z pól, jeszcze w cieplejsze wieczory słychać świerszcze. Ale coraz ciszej. Już pojawiają się klucze żurawi i dzikich gęsi odlatujących na południe. Wróble w naszym jaśminie jeszcze nocują, ale i one muszą pomyśleć o lepszym miejscu na nocki. Pojawiły się sroki, a nie widziałam ich od wiosny. Jeż zakopuje się w liściach, wiewiórka biega szukając jeszcze zapasów. Nie wiadomo , jaka będzie ta zima. Kasztany spadają pod nogi, liście szeleszczą, trzeszczą..Ach, nasza piękna polszczyzna! I co ciekawe, nazwy polskich miesięcy mają silny związek ze zmianami w przyrodzie. To znak , jak życie naszych przodków zespolone było z naturą, w języku rosyjskim jest już „ oktiabr” , jak w niemieckim October,w Monachium od początku XIX w. żniwa chmielu, festyny i degustacja piwa. To na wesoło. W październiku miało miejsc e wiele ważnych wydarzeń – często krwawych rewolucji , choćby 1917, która zmieniła obraz Rosji, ale i całego świata. Był i polski październik 1956 roku- czas płonnych , niespełnionych nadziei. Jaki będzie ten październik?
Nasi przodkowie zwalniali tempo życia, to był czas odpoczynku, przygotowania się do świąt. Zabezpieczenie opału , głównie drewna, zbiórka chrustu. W bogatszych domach komory pełne zboża, mąki, , by spokojnie przetrwać do przednówka. To też czas kiszenia kapusty. A przy okazji była zabawa , uciecha- taki polski October , ale z główkami kapusty ugniatanymi w beczkach dębowych. Często wsie bywały odcięte od świata, zalane strugami deszczu, drogi z niemiłym błotem… Ta słotna strona jesieni. Zatem jak jeż zakopywano się w pierzyny, otulano w ciepłe kraciaste chusty. Dym szedł z komina, na przypiecku ktoś ogrzewał stare kości. Nie wiem, czy nie było to dobre i zgodne z rytmem biologicznym. Zapaść w sen zimowy jak ten jeż w liściach, obudzić się , gdy skowronek zaśpiewa.
KW, 2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz