Powered By Blogger

Zamiast wstępu

"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/

Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują


czwartek, 1 listopada 2012

Ślady na piasku i kręgi na wodzie...i znów puste krzesło



Listopad, listopad… Przychodzimy na cmentarze, w polskiej tradycji 1 Listopada jest ważną datą.. Nasza historia, wieczne walki, powstania, ofiary, przelewana krew. Stąd  mogiły, cmentarze, bardziej lub mniej okazałe- te , o których pamiętają wszyscy, gra nad nimi orkiestra dęta , czasem ktoś przemawia z patosem. Co niektórzy jeszcze zbijają kapitał polityczny.... Są  i te mogiłki  ciche, zapomniane, z którymi nasza pamięć obeszła się okrutnie. Mamy czasem wybiórczą pamięć… amnezję zbiorową.
Wszystkich Świętych, drugiego dnia - Zaduszki-idziemy zatem na groby bliskich, najdroższych, odeszłych niedawno, ta rana czasem jeszcze tak boli… Są mogiły  dawnych protoplastów, których znamy jedynie z opowieści. O niektórych moich przodkach wiem tyle, ile mogę odczytać z  napisów na mogile- enigmatyczne: żył, umarł, nieraz: powiększył grono aniołków… Jakieś odległe daty. Odeszli, ale żyją w naszej świadomości, i dopóki będziemy o nich pamiętać, ten ślad na piasku jeszcze trwa…. Jeszcze nie znika całkiem…  Czasem niewiele trzeba , by tę pamięć utrwalić- ot mała tabliczka i napis. A jeśli i tego zabraknie - ślad się urywa, ginie  w ziarenkach zapomnienia…

Czas płynie, piasek się przesypuje w klepsydrze …i klepsydra na murze  o kolejnej śmierci…
Biegamy z naręczami kwiatów, kupujemy okazałe znicze… teraz można przyjść na cmentarz  zaopatrzyć się we wszystko- nie musimy robić jakichś zapasów. Kolory chryzantem biją po oczach, cudowne kompozycje na wiązankach, niegasnące lampki, artystycznie  wykute marmury… Nasz nekropolie toną  w powodzi światła i kwiatów… Och, jak pięknie to wygląda. Ta masowość trochę przytłacza, kawę można wypić prawie na cmentarzu, posilić nawet, jak ktoś zgłodnieje…

Alejki cmentarne, labirynt zadumy. Spotkamy kogoś dawno  niewidzianego, rodzina zjeżdża  się z odległych zakątków kraju, ba, świata..Ślady, ślady na piasku…

Znam kogoś, kto uważa, że to przykre, że po śmierci okazujemy odeszłym więcej  czułości, szacunku, pamięci niż  za życia.. Za życia może nawet nie umieliśmy do siebie trafić. Alejki cmentarne zbliżają? Czy on  rację? Może i tak..
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz