Przedwiośnie- Roman Kochanowski
A
kiedy już spóźniona wiosna nadejdzie,
Sfrunie
białym dywanem na sad.
Naręczem
fiołków
otuli
szary świt…
A
ten zarumieni się ze wstydu,
Że
prawie o niej zapomniał
Wyśpiewa
hymn podniebny
skowronek
szczęśliwy.
Zaczesze
grzywę traw
niesfornie ciepły wiatr…
Kiedy
nadejdzie wreszcie wiosna
Słońce
wyzłoci się na ścianie nieba
Wykrzykując radośnie
„Tak, tak- wiosny, wiosny nam było trzeba!”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz