Powered By Blogger

Zamiast wstępu

"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/

Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują


niedziela, 24 listopada 2013

Urodziny Taty




Rozważania przy  zapisanej tablicy, czyli
chwała Malinowemu Królowi w 80 rocznicę urodzin



I . Dzieciństwo i młodość
Dzieciństwo  Twoje nie  było sielskie
I tylko uśmiech  anielski matki
otulał  Cię , odgradzał od zła
A  czasy niespokojne, na wojnie
Ginął  i sąsiad, i brat ….

Rwałeś  z siostrą  pierwsze  czereśnie
I w polu po rosie   wcześnie
Gnaliście razem  do Łopiennika
Tam ,gdzie  była  kreda i czarna  tablica
Stawiałeś pierwsze litery ,znaki
I wiele zdań  od pytajnika …
Pan Stryjek cierpliwie  tłumaczył świat

Bo przyszedł czas pokoju, w znoju i trudzie
Budowali  nowy  ład ludzie
W  gimnazjum chodelskim zacząłeś naukę
Brałeś  z pietyzmem  książkę do ręki
Przeżywałeś  Basi i Azji udręki…
Dziś młodzi ludzie nie rozumieją,  że można tak
Zachwycać się  szelestem zadrukowanych kart
Były  zabawy , dyskusje i spory
Spotkania i wspólne plany
Maj   kasztanami zakwitł wesoło
Czas matury, więc żegnaj szkoło!
Egzaminy i studia.
SP- hej SP!- śpiewałeś z załogą
Budowaliście nowy świat!

II.  Dorosłość, rodzina, praca
Pierwsze  zakręty na prostej drodze
Dorosłość nieraz skarciła  srodze
Poznałeś jej cierpki smak.
Bo trzeba było coś robić wbrew
Oddzielać  wreszcie ziarno od plew
‘’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’’
Młodość dawała siłę i wciąż nadzieję,
Że będzie lepiej, prościej, weselej..
I miłość się objawiła nagle
Dziewczyna przecież znajomą była
Olśnienie, chwila i jedna myśl-
że tylko ta, że tylko z nią
budować chcesz wasz wspólny dom…
…i  wspólną szkołę.

Mijały, dni i noce, miesiące i lata
Tylu uczniów, tylu ludzi
Korytarzy, dzwonków, klas…
Dudniła świetlica gwarem i śpiewem
Tablica i kreda-  to wasz kapitał, to wasza scheda…
Ale i promiennego uśmiechu blask

Przeprowadzki , zmiany , przemiany
Reformy oświaty, kursy, szkolenia
Kolejne plany , wytyczne i  założenia
Los rzucał nieraz pod nogi  kłodę
Córki dorosły ,na waszą modłę
W schedzie  przyjęły kredę , tablicę…

III.  Emeryturka
Pielęgnowałeś  żonę w chorobie
Znalazła w Tobie siłę  i wsparcie
I kiedy czasem spojrzysz za siebie
Nie żałuj niczego,  powtarzaj uparcie,
Jak uczeń znów wyrwany do tablicy-
Zdałem egzamin, zdałem na medal



piątek, 22 listopada 2013

Słynny filozof rzekł


autor zdjęci- Adrian Schiegl 




UNDE MALUM?

Na pytanie wykładowcy: skąd zło na świecie, jeden ze słuchaczy odpowiedział, że bierze się ono z braku Boga w sercu. Wykładowca, metodą sokratejską,zadał kolejne pytanie: co przez to rozumiesz? Słuszne pytanie, gdyż ludzie rozumieją pojęcie Boga różnorako, a zależy to od miejsca i czasu w którym akurat przyszło się urodzić człowiekowi, który następnie za czyjąś sprawą „poznał” Boga. Ludzie przykładowo przed nastaniem chrześcijaństwa, wierzyli w różne Bóstwa i mitologiczne postacie. Nawet dziś Bóg jest różnie rozumiany przez wyznawców „tysiąca i jednej religii”, które tymczasowo zagościły w istniejącym przez niewyobrażalnie długi czas świecie. Zakładam, że słuchacz ten, nie będzie czynił zła, gdyż w jego sercu zamieszka Bóg – cokolwiek to oznacza.
Gdyby tak na spokojnie przyjrzeć się wszystkim religiom świata i przez chwilę pomyśleć, to bez żadnej wątpliwości znajdziemy jeden wspólny element – efektem praktykowania każdej z nich, ma być nieskończone dobro. Z tego założenia wynika, że osiągnięcie zbawienia, oświecenia, poczucia pełni za życia lub po śmierci (w zależności od praktykowanej religii) musi być czymś tak wielce doskonałym, a więc i przyjemnym, że wszystkie, piękne ludzkie doznania gasną przy obiecanym boskim ogniu każdej z tych religii.

BÓG JEST MIŁOŚCIĄ
Nie wiem czy Państwo zauważyli, że niektórzy ludzie, którzy coś mówią, a ludzie ich słuchają, to ludzie ci mówią spokojnym i cichym głosem. Taki człowiek, gdy pojawia się, sprawia, że chcemy być blisko. Ten człowiek coś ma. Słuchacz jest wtedy jak małe dziecko, które kręci się koło rodzica; pragnie przytulenia słowem. Tacy ludzie są w różnych grupach; są chrześcijanami, muzułmanami, ateistami, biznesmenami, robotnikami, lekarzami, artystami, bezrobotnymi…, to nie ma większego znaczenia, bo z racji urodzenia przyjęli akurat taką, a nie inną „formę społeczną”. Gdy człowiek ten mówi, jego słowa wymykają się niepostrzeżenie sztywnym zasadom znamiennym dla jego grupy, dogmatom religijnym, i dotykają czegoś co uniwersalne, czegoś za czym człowiek od zawsze tęskni. Wierzę, a właściwie już chyba wiem, że człowiek posiada intuicyjny zmysł, który podpowiada mu co dobre, a co złe. Ten intuicyjny zmysł jest zagłuszany od momentu narodzin przez wszelkie ideologie, a przede wszystkim przez szereg błędów, od których nie jest wolna żadna z nich! Tyn zmysł, który ktoś nam zagracił, jest na nowo odkrywany przez tych ludzi. Dzieje się to w atmosferze dziwnego, przyjemnego spokoju – po prostu czegoś tak lekkiego, jak obiecuje to każda z „tysiąca i jednej religii”. Nie ma chęci do krzyku i agresywnej obrony dogmatów, bo w jednej chwili sami dostrzegamy miałkość fundamentu każdego z nich. Nie ma oburzenia i negatywnej emocji prowadzącej do obrony, bo nie ma czego bronić. Nie ma potrzeby walki, obrażania, uderzenia, pobicia, zabicia drugiego człowieka. Jest tylko spokój i miłość, którą obiecuje każda z „tysiąca i jednej religii”.

PARADOKS
Mamy zatem dwa wnioski. Po pierwsze, religia ma doprowadzić nas do pełni, do obcowania z samym Bogiem, do oświecenia, pojednania z absolutem, czy jak to inaczej nazwiemy. Jednak zawsze będzie to ujmowane jako najwyższe dobro, a mówiąc językiem większości: największa z możliwych przyjemności – przyjemność duszy. Drugi wniosek wynika z pierwszego. Skoro do Boga prowadzi miłość, którą w sobie odnajdujemy, skoro do Boga prowadzi spokój, brak cierpienia, brak zła i negatywnych emocji, agresji i chęci pokazania swojej wyższości nad drugim człowiekiem, to powinniśmy się co najmniej zastanowić nad tym, dlaczego te negatywne uczucia się w nas pojawiają i kiedy? Dlaczego oburzamy się wbrew temu, do czego nawołuje nasza własna religia? Czy to nie jest absurd? Czy aby wtedy nie oddalamy się właśnie od Boga?
Skąd zło w świecie? Myślę, że najpierw należy zadać pytanie: skąd zło we mnie? Dlaczego oburza mnie człowiek, który mówi coś innego niż to, czego mnie nauczono? Dlaczego pojawia się we mnie chęć do walki z nim? Dlaczego ten człowiek burzy mój spokój? Gdy uda mi się odnaleźć odpowiedź, to być może na pierwsze pytanie nie będzie trzeba odpowiadać, bo go po prostu nie będzie.



Słynny Filozof – Facebook



sobota, 16 listopada 2013

Dywagacje kobiety...Jedwabna apaszka



zdjęcie - własne


Jedwabna apaszka leżała w szufladzie w sąsiedztwie innych apaszek, chustek i szalików. Nie, nie puszyła się, że jest z prawdziwego jedwabiu, że właścicielka zapłaciła za nią sporą sumę. Była zakładana na szczególne okazje, by podkreślić kolor oczu i czasem dla poprawy nastroju.Często leżała w torebce właścicielki, w sąsiedztwie masy innych rzeczy albo wsuwano ją do głębokiej kieszeni płaszcza. Czasem po delikatnym praniu pani zawieszała ją na sznurku. Owiewał  ją ciepły wiatr, ogrzewało ją słońce-uwielbiała te chwile. Kiedy  podmuchy wiatru były mocne, właścicielka zabierała apaszkę i pospiesznie składała wsuwając w to samo miejsce.
Ten dzień zapowiadał się pogodnie, nic nie zapowiadało katastrofy. Apaszka w kieszeni płaszcza czekała w pogotowiu obok ściśniętych w folii chusteczek  higienicznych, które nieopatrznie   przyczyniły się do serii wypadków. Kobieta  wyciągnęła  chusteczkę , zapominając o zwiniętej w kieszeni apaszce. Porwał ją wiatr. Pofrunęła wysoko, oszołomiona lotem.Podziwiała z wysoka zieloną łąkę, kolorowe kwiaty, tuż obok sunęły po szosie samochody, dalej  mrugało oko stawu. Wiatr pędził ją dalej. Z dwojga złego lepiej , by spadła na szosę, prędzej zostałaby znaleziona. Uniesiona niefortunnym lotem pofrunęła daleko. Nagle zaczęła spadać, tuż pod nią błyskało światło w mętnej wodzie  stawu.

Wpadła do wody. Otoczyły ją jakieś koszmarne żyjątka, wbijały się w jej materię, zielona rzęsa  oblepiła ją zachłannie. Spadała coraz cięższa na dno stawu. Ile znosiła upokorzeń z powodu swoich kolorów. Z czasem pod wpływem brudnej wody i  oblepiającej mazi traciła bezpowrotnie barwę. Stawała się strzępem tkaniny, bez wyrazu,wzoru.Kijanki, żaby nie miały pojęcia, że jest z delikatnego jedwabiu, z cudownej przędzy delikatnej jak pajęcza sieć.... Czasem tylko własnie  pająki wodne współczuły jej, ale i  one tak naprawdę ignorowały jej cierpienie , było wszystkim obojętne,czy apaszka to jedwab czy zgrzebne płótno, Tu na dnie bajora to było doprawdy nieważne...Czasem zazdrościła wręcz foliowym torebkom, tyle  krążyło ich po stawie, One nigdy nie traciły koloru i były takie mocne! Co z tego, że sztuczne, miały za to dużo więcej siły od niej. Jak drwiły okrutnie  z jej pochodzenia, szydziły bezlitośnie szeleszcząc-mała jedwabna chusteczka, a teraz tylko ściereczka.....
Aż w końcu przygniótł ją kamień, wbił w dno stawu, unicestwił na zawsze, czuła że staje się jednością z materią dookoła- mułem, wodą, powietrzem. Dziwna sublimacja zawładnęła nią, spadła wreszcie w postaci kropel deszczu na ogród, w którym kwitły morwy. 

poniedziałek, 11 listopada 2013

"- Spróbuj... - szepnęło Marzenie-znalezione w szumie informacji

"- Spróbuj... - szepnęło Marzenie.
- Co?! Znowu?! zdenerwowało się
Doświadczenie.
- Ha! Znów wszystko przeze mnie, - uśmiechnął
się Powód.
- Nie! Przeze mnie! zaprotestowała Pycha.
- A może nie trzeba... - wyszeptała Ostrożność.
- Oto jestem! oznajmiła Stanowczość.
- A dokąd to beze mnie? zapytało Upojenie.
- Bez ciebie to donikąd, - odpowiedział Spokój.
- Może lepiej jutro...? zainteresowała się
Wątpliwość.
- Teraz albo nigdy! zripostował Upór.
- Byle nie tak jak wczoraj, - uprzedziła
Codzienność.
- To co było wczoraj już się nie powtórzy, -
uspokoiła Głupota.
- Wszystko będzie inaczej, - skłamało
Przeczucie.
- Coś mi to przypomina, - zamyśliła się Pamięć.
Marzenie wstało i wyszło... " 





 Nie znam autora tekstu  ....