Powered By Blogger

Zamiast wstępu

"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/

Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują


piątek, 22 listopada 2013

Słynny filozof rzekł


autor zdjęci- Adrian Schiegl 




UNDE MALUM?

Na pytanie wykładowcy: skąd zło na świecie, jeden ze słuchaczy odpowiedział, że bierze się ono z braku Boga w sercu. Wykładowca, metodą sokratejską,zadał kolejne pytanie: co przez to rozumiesz? Słuszne pytanie, gdyż ludzie rozumieją pojęcie Boga różnorako, a zależy to od miejsca i czasu w którym akurat przyszło się urodzić człowiekowi, który następnie za czyjąś sprawą „poznał” Boga. Ludzie przykładowo przed nastaniem chrześcijaństwa, wierzyli w różne Bóstwa i mitologiczne postacie. Nawet dziś Bóg jest różnie rozumiany przez wyznawców „tysiąca i jednej religii”, które tymczasowo zagościły w istniejącym przez niewyobrażalnie długi czas świecie. Zakładam, że słuchacz ten, nie będzie czynił zła, gdyż w jego sercu zamieszka Bóg – cokolwiek to oznacza.
Gdyby tak na spokojnie przyjrzeć się wszystkim religiom świata i przez chwilę pomyśleć, to bez żadnej wątpliwości znajdziemy jeden wspólny element – efektem praktykowania każdej z nich, ma być nieskończone dobro. Z tego założenia wynika, że osiągnięcie zbawienia, oświecenia, poczucia pełni za życia lub po śmierci (w zależności od praktykowanej religii) musi być czymś tak wielce doskonałym, a więc i przyjemnym, że wszystkie, piękne ludzkie doznania gasną przy obiecanym boskim ogniu każdej z tych religii.

BÓG JEST MIŁOŚCIĄ
Nie wiem czy Państwo zauważyli, że niektórzy ludzie, którzy coś mówią, a ludzie ich słuchają, to ludzie ci mówią spokojnym i cichym głosem. Taki człowiek, gdy pojawia się, sprawia, że chcemy być blisko. Ten człowiek coś ma. Słuchacz jest wtedy jak małe dziecko, które kręci się koło rodzica; pragnie przytulenia słowem. Tacy ludzie są w różnych grupach; są chrześcijanami, muzułmanami, ateistami, biznesmenami, robotnikami, lekarzami, artystami, bezrobotnymi…, to nie ma większego znaczenia, bo z racji urodzenia przyjęli akurat taką, a nie inną „formę społeczną”. Gdy człowiek ten mówi, jego słowa wymykają się niepostrzeżenie sztywnym zasadom znamiennym dla jego grupy, dogmatom religijnym, i dotykają czegoś co uniwersalne, czegoś za czym człowiek od zawsze tęskni. Wierzę, a właściwie już chyba wiem, że człowiek posiada intuicyjny zmysł, który podpowiada mu co dobre, a co złe. Ten intuicyjny zmysł jest zagłuszany od momentu narodzin przez wszelkie ideologie, a przede wszystkim przez szereg błędów, od których nie jest wolna żadna z nich! Tyn zmysł, który ktoś nam zagracił, jest na nowo odkrywany przez tych ludzi. Dzieje się to w atmosferze dziwnego, przyjemnego spokoju – po prostu czegoś tak lekkiego, jak obiecuje to każda z „tysiąca i jednej religii”. Nie ma chęci do krzyku i agresywnej obrony dogmatów, bo w jednej chwili sami dostrzegamy miałkość fundamentu każdego z nich. Nie ma oburzenia i negatywnej emocji prowadzącej do obrony, bo nie ma czego bronić. Nie ma potrzeby walki, obrażania, uderzenia, pobicia, zabicia drugiego człowieka. Jest tylko spokój i miłość, którą obiecuje każda z „tysiąca i jednej religii”.

PARADOKS
Mamy zatem dwa wnioski. Po pierwsze, religia ma doprowadzić nas do pełni, do obcowania z samym Bogiem, do oświecenia, pojednania z absolutem, czy jak to inaczej nazwiemy. Jednak zawsze będzie to ujmowane jako najwyższe dobro, a mówiąc językiem większości: największa z możliwych przyjemności – przyjemność duszy. Drugi wniosek wynika z pierwszego. Skoro do Boga prowadzi miłość, którą w sobie odnajdujemy, skoro do Boga prowadzi spokój, brak cierpienia, brak zła i negatywnych emocji, agresji i chęci pokazania swojej wyższości nad drugim człowiekiem, to powinniśmy się co najmniej zastanowić nad tym, dlaczego te negatywne uczucia się w nas pojawiają i kiedy? Dlaczego oburzamy się wbrew temu, do czego nawołuje nasza własna religia? Czy to nie jest absurd? Czy aby wtedy nie oddalamy się właśnie od Boga?
Skąd zło w świecie? Myślę, że najpierw należy zadać pytanie: skąd zło we mnie? Dlaczego oburza mnie człowiek, który mówi coś innego niż to, czego mnie nauczono? Dlaczego pojawia się we mnie chęć do walki z nim? Dlaczego ten człowiek burzy mój spokój? Gdy uda mi się odnaleźć odpowiedź, to być może na pierwsze pytanie nie będzie trzeba odpowiadać, bo go po prostu nie będzie.



Słynny Filozof – Facebook



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz