Listopad- jedenasty miesiąc w roku kalendarza gregoriańskiego. Lisotpad- liśc opadł. Czesi identycznie nazywają ten miesiąc, inne słowiańskie języki podobnie. Trudno by nam było wymawiać liściopad (miękki jer przeszedł w głoskę). A Rosjanie już na wzór zachodni mają swój „najabr”… W dzieciństwie śpiewaliśmy piosenkę W listopadzie -w polu w sadzie cicho, szaro, smutnie. A po lesie wicher niesie szeleszczące liście. Milkna drzewa, ptak nie śpiewa..…już nie pamiętam dalszej części. Zatem jakiś smuteczek, mgły, przyroda zamiera. Kaszubi zdaje się nazywają ten miesiąc – smutnik. Chorwaci- studeni. Któryś ze słowiańskich narodów poprzedni miesiąc , czyli październik, nazywa listopadem.
Zatem znów odbicie tego, co się dzieje w naturze. Opadły
liście, gołe drzewa, ptak nie śpiewa. W katolickim kościele Zaduszki i Dzień
Wszystkich Świętych. Zaduma, znicze, kwiaty, wieńce. Odwiedzanie grobów,
refleksja nad życiem, przemijaniem, nad kruchością naszego życia.
„W nocy z 1 na 2 listopada nie należało wychodzić z domu.
Wierzono, że w tę noc, zmarli księża odprawiają w kościołach msze, na które ze
wszystkich stron przybywają zmarli. Spotkanie z nimi, a tym bardziej wejście do
kościoła w czasie takiego nabożeństwa może być niebezpieczne. Po takiej mszy
duchy zmarłych udają się do swych domów. Do początku XX w. na wsiach polskich
istniał zwyczaj przygotowywania w dniu poprzedzającym Dzień Wszystkich Świętych
różnych potraw. Pieczono chleby, gotowano kaszę i bób, a na wschodzie kutię z
miodem i wraz z wódką pozostawiano na noc (na stołach) dla dusz zmarłych. Warto
dodać, że wyznawcy prawosławia ustawiali jedzenie na grobach. Wieszano też
czysty ręcznik, obok stawiano mydło i wodę. Wieczorem uchylano drzwi wejściowe,
aby dusze zmarłych mogły w swoje święto odwiedzić dawne mieszkania. Był to znak
gościnności, życzliwości i pamięci. Zwyczajem było również nawoływanie zmarłych
po imieniu(..)”-
Sporo tu rudymentów z dawnego zwyczaju pogańskiego. Dziady ,
tak wspaniale utrwalone w dramacie A. Mickiewicza. „ Ciemno wszędzie, cicho wszędzie. Co to będzie? Co to będzie? …”
gromada zebrana nocą pod wodzą mistrza
(Guślarza )miała przynieść ukojenie duszom czyścowym .
A potem do Bożego Narodzenia- spotkania przy darciu pierza,
przędzeniu lnu. Umilano czas owego zastoju w przyrodzie - śpiewami, opowieściami. Za oknem może i szaro, ale nieraz w sercu
wesoło, że ho, ho… Towarzyskie spotkania sprzyjały rodzeniu się wielkich uczuć. Wspaniale to pokazał Reymont w „Chłopach”.
Nie lubię tego miesiąca, bo jest smutny. Dzień krótki, noc
długa, za oknem jesienna fuga… Choć 11
Listopada to nasze ważne święto narodowe. Może nie staniemy znów jak dwa
plemiona naprzeciw siebie, każde po swojemu kochające ojczyznę. Stop. Polityki
miało nie być.
Listopad, najabr, smutnik..Po nim już oczekiwanie na Boże
Narodzenie. A pod nogami szeleszczą liście. Szumi, trzeszczy , złowieszczy wiatr- nasza piękna polszczyzna
Żródła:
https://rme.cbr.net.pl/index.php/archiwum-rme/63-listopad-grudzien-nr-46/kultura-i-tradycje-ludowe/111-zaduszki-na-wsi-wierzenia-i-zwyczaje
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz