Upał dokuczał od paru dni. Mucha uciążliwie brzęczała. Kobieta otworzyła okno chcąc pozbyć się uciążliwego owada. Niestety, była wciąż zdana na jego towarzystwo. Lato rozkwitło wreszcie po opóźnionej wiośnie, wszystko wokół jakby chciało nadrobić zaległości. Bez przekwitł, bielił się jaśmin. Zieleń obezwładniała malachitem i świeżym seledynem. Po trawniku biegały kosy. Kobieta sączyła kawę, już ledwo ciepłą. Odruchowo chciała zawołać córkę, ale zamilkła. Pokój jej dziecka był pusty. Dziecko, hm… Już oficjalnie jako dorosła osoba wyjechała ze znajomymi. Machali wszyscy szczęśliwi na zdjęciu. Mieli dość lockdownu, wyfrunęli jak ptaki zamknięte w klatce. Chcieli spotkań, słońca, nawet taplania się w deszczu, trzymania się za rękę, pogawędek wreszcie na żywo, a nie on- line. Kobieta myślała wciąż niepokojąc się, gdzie jej dziecko jest, co robi, czy się nic złego nie stanie...Jak to matka -martwiła się. Wahadło nastrojów opadało- od niepokoju po euforię radości. Nieważne, czy latorośl ma niespełna rok czy jest dorosłą osobą- dla matki będzie zawsze małą dziewczynką. To nie była nadopiekuńczość . Nie pilnowała córki jak cerber , nie wypytywała o wszystko. Cieszyła się, gdy ta sama jej opowiadała o swoich rozterkach, przygodach, niepowodzeniach, radziła się. Czasem się posprzeczały, ale widziała, że dziewczyna nie stara się ukrywać niczego, nie oszukiwała jej. Była jedynaczką , zatem traktowała matkę jak powierniczkę. Oby trwało to jak najdłużej- myślała kobieta. Nie znosiła kłamstwa. Mogła sama nawet coś przemilczeć, ale nie uznawała w relacjach rodzinnych oszukiwania. Mucha znów przysiadła jej na ręce, opędzała się od niej jak od złych myśli. Przyszła wiadomość, że młodzi dojechali na miejsce, już była fotka z pokoju, a potem z trasy, ze spacerów. Uff. Dobrze, że podróż się udała. Zerknęła na inne zdjęcie sprzed lat– ona, mąż , rodzice i maleństwo…Jak ten czas pędzi! Nieubłaganie. Teraz będzie rozmyślać, jak uda się droga powrotna. - Ależ , mamo – ja jestem już pełnoletnia!- wykrzykiwała przed wyjazdem córka. -Tak, wiem , tak jesteś dorosła. Musisz być jednak ostrożna. Nie zawieraj znajomości z przypadkowymi osobami. Trzymajcie się swojej paczki. – Mamo, nie jestem jakaś nieogarnięta… - Oj, wiem, wiem- machnęła ręką. Mucha wspinała się po szybie. Kobieta zaparzyła jeszcze jedną kawę. Nagle przypomniała sobie, jak po pierwszym roku studiów z dwiema koleżankami pojechały w ciemno- nad morze, spały wtedy w schroniskach młodzieżowych. Niezbędna legitymacja studencka. Były wspólne łazienki, kuchnie. Wtedy- dość obskurne. Ale nie przeszkadzało nic. Pogoda im dopisała, większość dni spędzały na plaży. Wracały do domu już we wrześniu, było spokojnie, bo dzieciaki wróciły do szkół. Opalone, zadowolone. Nie było komórek, chyba wysłała tylko kartkę do rodziców z widokiem Sopotu. Kto teraz wysyła kartki? Brzęczy, brzęczy mucha jak myśl natarczywa. Kobieta odpędza się od nich. A poza tym -ona sama, mąż w pracy, tylko mucha, kosy za oknem . Pies nawet schował się w cieniu…Czyli tak to wygląda. To ta pora z pogodzeniem się na upływ czasu, a wraz z tym nieodwołalnością pewnych rzeczy. Kawa znów wystygła. Mucha nagle wyfrunęła za okno wprost w krzewy jaśminu.
Zamiast wstępu
"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/
Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz