Powered By Blogger

Zamiast wstępu

"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/

Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują


niedziela, 9 stycznia 2022

Zmierzch

 

Lubię tę chwilę. Dzień pogodny się kończy, zostawia na niebie swoje prześwity słońce. Jeszcze nie dzień i noc. Kazałem zapalić lampę. Mike ją przyniósł, zostawił też dzbanek z herbatą. Chyba nic dziś więcej nie zjem, te ciastka z deseru  wystarczą. Siedzę i wsłuchuję się w ciszę, która gromko mi objaśnia, że jestem sam. Zegar wygrał swoją melodię.  Teraz tyka , niemal równo z moim biciem serca. Znów oglądam pamiątki. Kilka twoich zdjęć, wiele ich nie ma. Nad kominkiem Twój portret, może niezbyt udany. Nie lubiłaś go. Może rzeczywiście tak zachwalany portrecista, niezbyt się przyłożył. Ale mnie się i tak podoba. A teraz w pudełku Twoje listy, liściki,  bileciki, jakie sobie wysyłaliśmy. Wiele razy pomagał nam niezawodny Mike i Twoja Susan. Dotykam Twojej chusteczki, czuję jeszcze tę woń Twoich ciepłych dłoni. I Twój warkocz, lekki już  , ale  spleciony dokładnie. Nie chcę zepsuć tej cudnej girlandy  jasnych puklów.  Są zasuszone kwiaty. Pod powiekami czuję  łzy. Nie, nie – nie będę płakać jak małe dziecko. Te chwile wspomnień są  tak dla mnie miłe, więc czemu płaczę?

Czytam wiersze, które zapisywałaś w swoim sztambuchu. Ulubione strofy, są nawet nuty pieśni. Ja śpiewać raczej nie potrafiłem. Słuchałem, jak Ty nuciłaś te piękne melodie. Czasem Twoja siostra akompaniowała Ci na pianinie, gdy bywaliśmy u Twoich rodziców. Ich też już nie ma…

Tak lubiłaś teatr, ja nie lubiłem tłumów. Ale szedłem z Tobą , byłaś tak szczęśliwa, klaskałaś podczas spektaklu. Podczas przerw we foyer dyskutowałaś ze znajomymi- głównie były to  Twoje dawne koleżanki, bywali też czasem rodzice.  I bale, wieczorki tańcujące, gdzie deptałem Ci stopy. Wolałem patrzeć, jak suniesz bezszelestnie w ramionach kuzynów lub innych zaproszonych mężczyzn.

Dziecka nie doczekaliśmy, nie robiłem Ci z tego powodu wyrzutów. Raz poroniłaś. Cierpieliśmy obydwoje…Nie, nie chcę do tego wracać. Zbyt bolesne było to dla nas. Niebawem i Ty odeszłaś.

Zegar tyka, moje serce jeszcze bije. Nasze zdjęcie ślubne. Przesuwam dłonią po ramce fotografii, za oszkloną oprawą Twoja twarz jeszcze bardziej jaśnieje. Byliśmy tak szczęśliwi. Rodzice i Twoi, i moi byli nam przychylni. . Nie obchodziły mnie Twoje wiana. Ty byłaś moim największym skarbem.

Przysypiam , głowa opada mi, zaraz rozsypią się na podłogę moje pamiątki. Zaraz je sprzątnę, tylko popatrzę na to zdjęcie, i na to. I jeszcze jeden list. O, herbata wystygła, lampa przygasa.

I zegar znów dzwoni, serce bije, jeszcze żyję, jeszcze żyję , a tak bardzo chcę się z Tobą wreszcie spotkać. Już niebawem, już niedługo.. Przyjdzie zmierzch i usnę.



 Edward Lamson Henry, Wdowiec; 1873, American Art Museum, 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz