Powered By Blogger

Zamiast wstępu

"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/

Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują


czwartek, 13 stycznia 2022

Samotność świni

 

Wszyscy na mnie mówią- świnia. A słyszałam wiele razy, jak gospodyni mówi do gospodarza- Ty świnio! Albo- tak się ześwinić !

Kury czasem tu pojawiające się mówią mi, że ludzie tak się wyzywają, bo świnia jest czymś dla nich najgorszym- brudnym , zalepionym łajnem.. Nie, nie chcę słuchać tych wrednych kur, lecą na każde zawołanie koguta i szukają wciąż czegoś w śmieciach. A mnie wyzywają. Dzikie gołębie powiedziały mi latem,  że one tak samo skończą jak i ja, a nawet wcześniej. Nic więcej nie chciały mi powiedzieć, odleciały i tyle ich widzieli. Gospodarz rano przynosi mi jedzenie. Jestem sama, matka – nie wiem, mówią, że padła. Byłyśmy razem bez mamy, pięć sióstr. Ale reszty nie ma, wsadzili je na jakiś dziwny wóz i wywieźli, ja zostałam sama. Płakały strasznie, ja też. Nie mogłam się uspokoić.  Przez dwa dni nie miałam ochoty na jedzenie. Już chcieli mnie leczyć i wzywali weterynarza.  Gniótł mnie, obsłuchiwał  czymś. Powiedział, że nic mi nie jest.  Nie mam nic do zabawy, była taka miękka okrągła kulka, podrzucałam ją, potem syn gospodarza mi zabrał i powiedział , że uświniłam mu piłkę.

Niedawno przyszedł ten wredny czarny kot i powiedział, że moje dni   policzone, a potem uciekł, bo pies go wyczuł. Psa się trochę boję, bo wciąż warczy.  Pan go czasem głaszcze, mnie nigdy, choć słyszałam, jak za płotem ktoś mówił – łżesz jak pies. Pies warknął, ale w sumie on nigdy nie łże, jest chyba łagodny, tylko szczeka, bo tak musi.  Leży najczęściej niedaleko ode mnie i czasem gawędzimy. Powiedział mi, żeby się nie przejmować tym, co kot gada. 

A ja gdy zasypiam, przypominam sobie, co mówiły dzikie gołębie i kury…Robi się coraz zimniej, nie mam się do kogo przytulić. Zakopuję się w sianie i śpię. Rano obudziłam się i coś białego leżało na ziemi. Mokre, lepiące się. Potem znów zniknęło. Gospodyni mówiła, że jeszcze trzeba czekać do świąt. Ale na co czekać... Nie wiem, patrzę na to niewielkie podwórko, kur nie ma. Pies nic mi nie chce powiedzieć. Dzikie gołębie odleciały. Czuję się bardzo samotna.

Poniżej w linku obraz, który mnie zainspirował

https://mazowieckidomaukcyjny.pl/shop/przedswiateczna-aukcja-sztuki/janusz-lewandowski-wielka-samotnosc-pewnej-swinki-2018/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz