Powered By Blogger

Zamiast wstępu

"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/

Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują


środa, 1 czerwca 2022

W różnym nastroju

 

Śpiewała stary szlagier, dla poprawy nastroju. Córka patrzyła na nią jak na wariatkę.

- Mamo, coś ci jest? - Wzięło cię na śpiewanie?

- A dlaczego dziwne, że sobie śpiewam. Serotonina, endorfiny – poczytaj sobie. To jest nam bardzo potrzebne , szczególnie teraz, w ten durny czas. Masz telefon – to sobie wygoogluj.

Dziecko posłuchało, poczytało i rzekło:

- A śpiewaj sobie, mnie tam w sumie to nie przeszkadza.

Przeglądała kanał muzyczny, szukała  hitów z napisami.

Nagle zadzwonił telefon. Chyba ktoś się do mnie dobija. Ściszyła muzykę. Brat.  O tej porze. Dziwne.

- No, co tam? – co bracie wielki słychać?

- A co ma być słychać? – odpowiedział pytaniem.

Wzruszyła ramionami, dała znać młodej, że kroi się jakiś durny dialog. Starała się samą siebie nie upominać, by się nie dać sprowokować. Nie dać się!

- Słuchaj, a ty byłaś u ojca dzisiaj? – pytał tak ni w pięć , ni w dziesięć. Widział dobrze, że była poprzedniego dnia wieczorem.  Zagajał, krążył…

- Zbyniu, weź zacznij temat, bo za chwilę szlag mnie trafi. O co ci chodzi?

- O, już jakoś nerwowo- podkręcał - sprawiało mu chyba to przyjemność, by wprowadzić siostrę z równowagi  już na samym wstępie.  – Dlaczego twoja córka nie odwiedza dziadka? – Co ma do roboty? Siedzi na tym zdalnym i mogłaby czasem do niego zajrzeć.

- A twoje dzieci kiedy ostatnio tam były? – zripostowała.

- Były, były. Są, kiedy mogą- dalej brnął w ten  swój wygodny rewir. Same też chorowały, były na kwarantannie. Poza tym teraz pracują,  nie mogą. – Jagoda też jeszcze się źle czuje.

-Biedactwa, nie mogą- ironicznie się zaśmiała. - Weronika też się sporo musi uczyć, czeka ją sesja. – Poza tym dlaczego ty mnie rozliczasz? – głos jej  już zdradzał zdenerwowanie, do którego tylko ten człowiek mógł ją zawsze doprowadzić. Dlaczego on mnie tak nienawidzi? Od dzieciństwa – wiecznie prześladował, bił, a potem latał do starych i bajdurzył swoje wersje. Ona jeszcze obrywała. Przed jej koleżankami zgrywał czułego lowelasa. Żadna nie wierzyła, że to taki wredny typ. Słyszała od nich-   oj, coś  chyba ty go nie lubisz… Ręce opadały. Zawsze śmiał jej się w nos. Zawsze cieszyły go jej przegrane, porażki. Czasem myślała, że to psychopata.  Ale dla swojej Jagódki był czuły , niemal całował ją w stopy, a dzieci ubóstwiał. Po śmierci matki,  jedynej osoby , która  trochę potrafiła go złajać, poczuł się jak bonzo, tym bardziej, że ojciec wierzył  w niego też jak wyrocznię.

Odsunęła na chwilę od siebie słuchawkę. Córka widząc, że jest wnerwiona,  pokazywała , żeby się rozłączyła. Ale nie mogła. No, nie mogła.

- Ale czego ode mnie oczekujesz?

- Żebyś pojechała dziś do ojca.

- Byłam wczoraj,  poza tym tato ma zostawiony obiad. Na dwa dni mu starczy.

- Ale on potrzebuje , żeby ktoś z nim był po prostu! – zaczynał swój ton władcy.

- Marek wróci i podjedziemy, wiesz, że ja nie mam prawa jazdy, a teraz nie ma tak sporo busów.

- I jak zwykle to ja będę musiał jechać?!- ryczał.

- Jak -ty? ! Mówię przecież, ze Marek mnie podrzuci. No, kurwa! – Nie słyszysz , co mówię?!

- Proszę nie tym tonem i nie rzucaj mi tu mięsem, znalazła się kulturalna osoba, intelektualistka. Chcę koronkę zaraz odmówić, potrzebuję się wyciszyć…A ta mi tu przeklina.

- To po co ty do mnie święty dzwonisz? Odmawiaj te koronki.

- Wiesz, nie dam się obrażać! -A twoja córka mogłaby zadzwonić do Jagody lub pogadać z Alą lub Wiolą. Nigdy nie dzwoni.

- A kiedy one do nas dzwoniły? Kiedy mnie odwiedziły? – była u kresu wytrzymałości.

- I to ma być rodzina? Jaki ty dajesz córce przykład? – bełkotał.  Po chwili się rozłączył.

Znów uleciał dobry humor. Endorfiny , serotonina…Znów czuła tak, jakby powietrze ktoś z niej  spuścił… W takich chwilach miała ochotę walnąć tym telefonem o ścianę. Znów zapunktował. Znów czuła się winna, znów myślała, że może rzeczywiście powinna  była rano pojechać do ojca. Ale przecież tam dziś będę. Pewnie tego toksyka,  ktoś wnerwił w pracy i wyżywa się na niej- jak zawsze. Może Jagódka go opieprzyła z rana.. Endorfiny, endorfiny i poczucie winy...

                                                                 zdj. własne



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz