Powered By Blogger

Zamiast wstępu

"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/

Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują


piątek, 5 sierpnia 2022

Weselnie. Potem cd.

 

Krzysiek pojechał do pracy. Zadzwonił wcześniej do żony, że gdy  wróci , wszystko jej opowie. Ona też pognała do swoich zajęć. Obijał się w biurze, zleceń nie było dużo. Co jakiś czas odbierał telefony , pisał jakiś dokument , ważny dość, bo zawierać miał kluczowe wytyczne dla  od nowego klienta.  Szef przejrzał pismo.

-Krzychu, idź do domu, prześpij się i napisz coś bardziej sensownego . Coś nietęgo wyglądasz.

Krzysiek opowiedział pokrótce  o problemach z ostatnich paru dni. Szef był wyrozumiałym człowiekiem. Wymagał, ale miał ludzkie odruchy.

- Idź, napisz to. A potem popatrz w kadrach, jak masz możliwość,  weź urlop. Ja cię potrzebuję tu przytomnego. I dzięki, że nie ściemniasz, nie kombinujesz z jakimś zwolnieniem lewym.

Krzysiek zabrał swoje rzeczy, zgrał dokument na swój laptop. Zapakował dokumenty do teczki i powoli ruszył schodami w dół do samochodu.  Zadzwonił do Ilony, ona nie mogła nawet chwilę pogadać. Dobiegały odgłosy wrzeszczących dzieci.  Ruszył zatem  do domu.

Zasłonił żaluzje, padł na łózko. Ale sen nie przychodził. Jakieś koszmary go nawiedzały. Zerwał się, złapał telefon , zadzwonił do Anki…Ale tam , jak zwykle to samo. Odczytał któryś raz z kolei jej ostatni sms, oglądał selfie siostry.  Pocieszał się, że jest , że nic się jej nie stało. Dobijało go, że nic wcześniej nie zauważał. Nic nie wzbudzało w jej zachowaniu podejrzeń. Ona wydawała się być taka stała, pewna, niezmienna. Częściej on zwierzał jej się ze swoich problemów, ostatnio wciąż, że chce mieć dziecko, a Ilona to wciąż odkłada. Roztkliwiał się nad sobą, nie widząc, jak  Anka cierpi. Było mu wstyd, gdy od szefowej siostry  usłyszał tyle rzeczy. Słuchał i jakby to była opowieść o jakiejś nieznanej mu  osobie. Kempinska chyba była  po pięćdziesiątce, w końcu obca,  a lepiej orientowała się w problemach Anki- niż on , ojciec i matka. Jakie to upokorzenie, wstyd. Słuchał ze spuszczoną głową spokojnego, rzeczowego głosu Kempińskiej.

- Ania jest bardzo kompetentną osobą , pracuje tu już ponad sześć lat, nie brała urlopów , jakieś dwa , trzy dni- góra. Sama ją namawiałam, by gdzieś wyjechała, odpoczęła od pracy, ale ona mówiła wciąż , że tu czuje się najlepiej. Z oddaniem wykonywała obowiązki. W końcu normalnie ją zmusiłam, by ten zaległy z kilku lat urlop wzięła. Ze znajomą znalazłyśmy jej dobrego terapeutę, broniła się, ale w końcu poszła. Nie wiem, ile razy tam się pojawiła. Jest dorosłą osobą. Prosiła, by nic nie mówić waszym rodzicom. Mamę znam, czasem widuję ją w sklepie na osiedlu. Zresztą to małe miasto, wszyscy się tu znają. Anka zaklinała, by nic nie mówić, więc nie mówiłam. A dziś  ta policja, poszukiwanie jej. Powiedziałam o jej wyjeździe i przedstawiłam oficjalne pismo o urlopie, potwierdzone Ani podpisem. Rzucili to swoje- „w kontakcie”  i poszli.  Nie mogę panu zdradzić , gdzie przebywa obecnie. Jedynie tyle, że to dobra klinika, no i w Polsce. Policja też wam nic więcej nie powie.

-Wiem- wtrącił Krzysiek. Ustalili jej miejsce pobytu, ma prawo do prywatności. Sprawa umorzona, bo nie ma sprawy- tyle usłyszałem- uśmiechnął się z ironią.

- Nie kontaktowała się z panem?- pytała zatroskana Kempińska.

- Raz zadzwoniła, sms, zdjęcie…

- Musicie być wyrozumiali, dajcie jej czas- perswadowała. Zapanowało drętwe milczenie. Krzysiek podziękował kierowniczce działu personalnego, gdzie pracowała  Anka.

- Proszę być dobrej myśli. Ania to rozsądna osoba- na odchodne rzuciła jeszcze raz Kempińska.

Pokiwał głową, ukłonił się i schodził do wyjścia.

Anka, Aniu, co ty wymyśliłaś? Co robisz, dlaczego nawet ze mną , Iloną nie pogadałaś?- pytał szukając w myślach odpowiedzi.  Uspokoiło go, że nic złego się z siostrą  nie dzieje, ale poczuł się jako brat odrzucony, odsunięty na margines. Dlaczego nawet mi nie zaufałaś? Wolałaś obcej babie opowiadać o swoich problemach? Szedł jak automat.  Ktoś rzucił mu – Cześć! Odpowiedział, ale nawet nie wiedział , kogo minął na placu przed jednym z ważniejszych zakładów pracy w tym mieście. Kiedyś tu była prawie fabryka , produkowali chyba jakieś urządzenia czy części  maszyn rolniczych. Ktoś mówił, że swego czasu coś i dla wojska. Teraz wiele sprywatyzowano, jakieś sklepy z wszelkiej maści wytworami. Nie było ich ukochanej lodziarni. Spojrzał jeszcze w okna biura, gdzie pracowała Anka. Kempińska stała, wydawało mu się, że pomachała mu.  Nie wstąpił do rodziców, pojechał prosto do domu. Nie czuł się na siłach, by słuchać dywagacji matki.

Leżał wciąż bez ruchu , torba z laptopem stała pod stołem. Spał po powrocie z godzinę,  a czuł się wyczerpany. Jeszcze jutro stary łeb mu zmyje, że nie napisał tego dokumentu. Wróci Ilona, zjemy obiad. Pogadamy, pogadamy…i napisze to wreszcie.  W końcu usnął.



 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz