Krzysiek pojechał do pracy.
Zadzwonił wcześniej do żony, że gdy wróci
, wszystko jej opowie. Ona też pognała do swoich zajęć. Obijał się w biurze,
zleceń nie było dużo. Co jakiś czas odbierał telefony , pisał jakiś dokument ,
ważny dość, bo zawierać miał kluczowe wytyczne dla od nowego klienta. Szef przejrzał pismo.
-Krzychu, idź do domu, prześpij
się i napisz coś bardziej sensownego . Coś nietęgo wyglądasz.
Krzysiek opowiedział
pokrótce o problemach z ostatnich paru
dni. Szef był wyrozumiałym człowiekiem. Wymagał, ale miał ludzkie odruchy.
- Idź, napisz to. A potem popatrz
w kadrach, jak masz możliwość, weź
urlop. Ja cię potrzebuję tu przytomnego. I dzięki, że nie ściemniasz, nie
kombinujesz z jakimś zwolnieniem lewym.
Krzysiek zabrał swoje rzeczy,
zgrał dokument na swój laptop. Zapakował dokumenty do teczki i powoli ruszył
schodami w dół do samochodu. Zadzwonił
do Ilony, ona nie mogła nawet chwilę pogadać. Dobiegały odgłosy wrzeszczących
dzieci. Ruszył zatem do domu.
Zasłonił żaluzje, padł na łózko.
Ale sen nie przychodził. Jakieś koszmary go nawiedzały. Zerwał się, złapał
telefon , zadzwonił do Anki…Ale tam , jak zwykle to samo. Odczytał któryś raz z
kolei jej ostatni sms, oglądał selfie siostry.
Pocieszał się, że jest , że nic się jej nie stało. Dobijało go, że nic
wcześniej nie zauważał. Nic nie wzbudzało w jej zachowaniu podejrzeń. Ona
wydawała się być taka stała, pewna, niezmienna. Częściej on zwierzał jej się ze
swoich problemów, ostatnio wciąż, że chce mieć dziecko, a Ilona to wciąż
odkłada. Roztkliwiał się nad sobą, nie widząc, jak Anka cierpi. Było mu wstyd, gdy od szefowej
siostry usłyszał tyle rzeczy. Słuchał i
jakby to była opowieść o jakiejś nieznanej mu
osobie. Kempinska chyba była po
pięćdziesiątce, w końcu obca, a lepiej
orientowała się w problemach Anki- niż on , ojciec i matka. Jakie to
upokorzenie, wstyd. Słuchał ze spuszczoną głową spokojnego, rzeczowego głosu
Kempińskiej.
- Ania jest bardzo kompetentną
osobą , pracuje tu już ponad sześć lat, nie brała urlopów , jakieś dwa , trzy
dni- góra. Sama ją namawiałam, by gdzieś wyjechała, odpoczęła od pracy, ale ona
mówiła wciąż , że tu czuje się najlepiej. Z oddaniem wykonywała obowiązki. W
końcu normalnie ją zmusiłam, by ten zaległy z kilku lat urlop wzięła. Ze
znajomą znalazłyśmy jej dobrego terapeutę, broniła się, ale w końcu poszła. Nie
wiem, ile razy tam się pojawiła. Jest dorosłą osobą. Prosiła, by nic nie mówić
waszym rodzicom. Mamę znam, czasem widuję ją w sklepie na osiedlu. Zresztą to
małe miasto, wszyscy się tu znają. Anka zaklinała, by nic nie mówić, więc nie
mówiłam. A dziś ta policja, poszukiwanie
jej. Powiedziałam o jej wyjeździe i przedstawiłam oficjalne pismo o urlopie, potwierdzone
Ani podpisem. Rzucili to swoje- „w kontakcie”
i poszli. Nie mogę panu zdradzić
, gdzie przebywa obecnie. Jedynie tyle, że to dobra klinika, no i w Polsce.
Policja też wam nic więcej nie powie.
-Wiem- wtrącił Krzysiek. Ustalili
jej miejsce pobytu, ma prawo do prywatności. Sprawa umorzona, bo nie ma sprawy-
tyle usłyszałem- uśmiechnął się z ironią.
- Nie kontaktowała się z panem?-
pytała zatroskana Kempińska.
- Raz zadzwoniła, sms, zdjęcie…
- Musicie być wyrozumiali, dajcie
jej czas- perswadowała. Zapanowało drętwe milczenie. Krzysiek podziękował
kierowniczce działu personalnego, gdzie pracowała Anka.
- Proszę być dobrej myśli. Ania
to rozsądna osoba- na odchodne rzuciła jeszcze raz Kempińska.
Pokiwał głową, ukłonił się i
schodził do wyjścia.
Anka, Aniu, co ty wymyśliłaś? Co
robisz, dlaczego nawet ze mną , Iloną nie pogadałaś?- pytał szukając w myślach
odpowiedzi. Uspokoiło go, że nic złego
się z siostrą nie dzieje, ale poczuł się
jako brat odrzucony, odsunięty na margines. Dlaczego nawet mi nie zaufałaś?
Wolałaś obcej babie opowiadać o swoich problemach? Szedł jak automat. Ktoś rzucił mu – Cześć! Odpowiedział, ale
nawet nie wiedział , kogo minął na placu przed jednym z ważniejszych zakładów
pracy w tym mieście. Kiedyś tu była prawie fabryka , produkowali chyba jakieś
urządzenia czy części maszyn rolniczych.
Ktoś mówił, że swego czasu coś i dla wojska. Teraz wiele sprywatyzowano, jakieś
sklepy z wszelkiej maści wytworami. Nie było ich ukochanej lodziarni. Spojrzał
jeszcze w okna biura, gdzie pracowała Anka. Kempińska stała, wydawało mu się,
że pomachała mu. Nie wstąpił do
rodziców, pojechał prosto do domu. Nie czuł się na siłach, by słuchać dywagacji
matki.
Leżał wciąż bez ruchu , torba z laptopem
stała pod stołem. Spał po powrocie z godzinę, a czuł się wyczerpany. Jeszcze jutro stary łeb
mu zmyje, że nie napisał tego dokumentu. Wróci Ilona, zjemy obiad. Pogadamy,
pogadamy…i napisze to wreszcie. W końcu
usnął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz