Powered By Blogger

Zamiast wstępu

"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/

Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują


czwartek, 9 lutego 2023

Weselnie. Potem. cd.


Krzysiek z Iloną liczyli w z zasadzie dni do powrotu. Wędrowali do późnego wieczora plażą, czasem ruszali do Gdańska, łazili po Długim Targu, oglądali pamiątki, coś kupowali, wpadali na kawę , lody. Było tyle kawiarni, kafejek. Przy Neptunie – obowiązkowe zdjęcie. Chcieli wykorzystać pogodę, więc Gdańsk rzadko odwiedzali. Jednak musieli naładować akumulatory. To był niemal obowiązek od lat. Ich ulubione miasto. Tu tak naprawdę zaczęła się ich miłość. Przypadkowo wpadli na siebie. On przyjechał z kumplami, a tu - Ilona, koleżanka z liceum idzie plażą na Stogach. Przywitali się, ona musiała wrócić do swojej przyjaciółki, ale obiecali sobie, że spotkają się w tym samym miejscu następnego dnia…I spotkali się, i w zasadzie pobyt zakończył się wspólnym powrotem. Przyjaciółka trochę naburmuszona, czasem siedziała z nimi na plaży. On kumpli widywał jedynie w czasie noclegu. Skończyły się wspólne wypady na piwo. Chłopaki jednak sekundowali- Brawo, Krzychu, super laska, nie ma sprawy, damy radę bez ciebie.
Już nie liczyli, który raz z kolei tu byli. Mieli też jeden pensjonat, . Kobieta od lat przyjmowała ich. Był komfort- oddzielne wejście, aneks kuchenny. Tylko ze dwa razy zmienili wyjazd- raz wybrali się na wycieczkę do Włoch, potem Chorwacja.
W tym roku lato było nie gorsze od tego w ciepłych zakątkach Europy.
- Szkoda, że już koniec laby.
- No, tak. – Ja będę mieć parę dni, a potem wracam do dzieciaków, a ty zaraz na drugi dzień.
Patrzyli na Żuraw, na tłum kłębiący się wzdłuż Motławy. Słońce schodziło coraz niżej.
- Wracamy? – Weźmy taksówkę- zaproponował Krzysiek.
Zaraz byli na miejscu. Ilona padła na łóżko. Po chwili poderwała się czując, że piersi ciążą jej kamień.
- Co się dzieje?
- Nie wiem, nie wiem…Chyba ten upał mnie zmęczył.
Ilona wyszła do łazienki, szukała w kosmetyczce testu ciążowego. Ale nie było… Czuła jakiś ucisk pod żebrami. I te mdłości po sałatce. Może to wmawiam sobie. Jutro sprawdzę, po powrocie pójdę do lekarza.
Ilona usłyszała rozmowę męża z teściem. Krzysiek był bardzo zdenerwowany.
-Co ty tato opowiadasz? Jakie zmiany? Matka jest u Anki? – Co ma tym wspólnego Kempińska? – Z jakiej racji?! – OK, wasze życie, ja nie mam ochoty na dalsze dyrdymały, jutro odezwę się. Z matką też pogadam. – Cześć!
- Krzysiu, co się dzieje?
- Słuchaj, oni naprawdę powariowali. Mój ojciec – już emeryt, szuka nowych atrakcji. Wyobrażasz sobie?! Chrzani o jakiejś przyjaźni z tą Kempińską. Może dlatego matka wyrwała do Anki…Zamiast się wspierać, uciekają od siebie, on z jakąś babą w przyjaźnie uderza. Krzysiek walił pięścią w stół, rzucał słowa niecenzuralne.
Ilona nie widziała go nigdy tak zdenerwowanego.
- Krzysiu, to dorośli ludzie, może muszą też coś zmienić. Nie tragizuj. Na miejscu wszystko inaczej ocenisz.
- Łatwo ci mówić- prawie płakał.
- Wiem, że to może być szokiem dla ciebie, Anki, mamy. Jezu, ja ma też mętlik w głowie. Teść przecież nie jest staruszkiem, ma 60 lat, poszedł na emeryturę, bo jakiś czas był w służbach mundurowych- Mam rację? Krzysiek przytakiwał bezgłośnie.
Ilona dalej mówiła spokojnie- Potem zajął się pilnowaniem biura. - A w zasadzie zarządzał ochroną, prawda? - Matka od lat paru na rencie, ma dopiero 55 lat! To nie są staruszkowie!
Krzysiek wreszcie się odezwał:
- Jest na rencie, czasem dawali je z błahych powodów Nie tak jak teraz. U niej był jednak problem z kręgosłupem. Poza tym wypadek w pracy, więc bez gadania dostała tę rentę. Źle to chyba znosiła, tylko robiła dobrą minę do złej gry. Nie pracowała , zajmowała się domem, spotkaniami z sąsiadkami, kuzynkami. Zabiegi pomagały, chodziła na masaże. Czasem jeździła do sanatorium. Wydawali się tak szczęśliwym małżeństwem.
- Krzysiu, chodź do mnie- Ilona przytuliła się do męża, chcąc uspokoić go. Tulili się. Całowała jego oczy, usta, gładziła ulubione miejsce nad uchem.
- Skarbie, to ich życie, ich decyzje. Nie krzycz na ojca. Muszą to z mamą sobie wyjaśnić, uporządkować, ale ty nie możesz ich karcić i narzucać swojego zdania. Weź oddech, pomyśl, że my też nie zawsze postępowaliśmy wobec siebie jak należy, szczególnie ja. Wybacz im. Wybacz…Nie dzwoń do matki dziś, poczekaj, niech odpoczywa z Anią, bardzo tego potrzebowały. Wreszcie są razem.
- Kocham cię- Krzysiek przytulił mocno Ilonę. - Ty mnie nie opuścisz, nigdy, prawda?
- Nie, kochanie, nigdy cię nie opuszczę- Ilona przyrzekła. Byli jak jedno ciało. Okryli się tylko prześcieradłem. Noc była gorąca. Ilona długo nie mogła zasnąć, nie mogła się doczekać ranka, by móc pobiec do apteki.



 zdj. własne

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz