
Uff, już sierpień ogórki ukisiłam, czekam teraz na śliwki, żeby zrobić trochę powideł. Już zbliża się ..............
We Włoszech na przykład teraz tak naprawdę zaczyna się sezon urlopowy. A u nas.... niedługo zaczniemy myśleć o jesieni... Nie lubię tej pory, tych pierwszych wieczorów chłodnych i poranków zamglonych. Ma może to swój urok, ale.... wlecze się za tą mgiełką coś znacznie mniej przyjemnego. W zależności od roku, różnie z tym bywa. Nieraz pani jesień zadomawia się na dobre już we wrześniu.
Gadanie o złotej polskiej jesieni, o cudach i darach natury- to tylko po to , żeby tylko sobie chłody nieco ubarwić, żeby się za ciepełkiem nie ckniło. ...Potem ...pluchy w listopadzie, gołe konary drzew, wygrzebywanie z szaf ciepłych swetrów, stanie na przystanku i szczękanie zębami.... Niebo zasnute chmurami, z których wraz z pierwszym przymrozkiem i śnieg spadnie... Na chodnikach kałuże. Wszytko szare, bure, nijakie. Słoneczko coraz bardziej leniwe i ospałe, błyśnie czasem, ale chowa się jakby i jemu było zimno.
A my do maja prawie będziemy się dogrzewać i marzyć o wiośnie.
Jakby tak wyrwać z kalendarza cały październik, listopad, grudzień....... do marca właściwie... Pomarzyć zawsze można.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz