Dni robiły się coraz dłuższe, ale mróz mocno trzymał. Słońce jakby silniej przygrzewało, studzone jednak podmuchami siarczytego wiatru. Pola przypominały niedabale dzierganą serwetkę. Tu i ówdzie bardziej lub mniej przyprószone śniegiem grudy ziemi tworzyły zimowy wzór. Ściana lasu odcinała się szarą smugą od błękitnego nieba. Spacer nie był za długi, kobieta wystawiała twarz do słońca, w górach na stoku pewnie się opalają- pomyślała. Pies domagał się powrotu, łapki marzły, węszył po drodze mniej lub bardziej mu znane zapachy, poszczekiwał na odgłosy współbratymców.
-I ja jestem takim psem na uwięzi? - zapytała samą siebie kobieta.- Idę przecież wyznaczonym szlakiem, znajomą trasą. Mijam te same domy Czyżby? Skąd wiem, co jest za tamtym zakrętem? Jestem w stanie przewidzieć, kto się nagle zza niego pojawi ? Więcej wie mój pies. A ja nie wiem nic, nawet tego, czy dojdę do drzwi własnego domu. Co za ironia- podsumowała swe rozmyślania. Odpięła smycz z obroży psa.
Zamiast wstępu
"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/
Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz