Powered By Blogger

Zamiast wstępu

"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/

Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują


sobota, 27 maja 2017

W przeddzień


W przeddzień  26 maja

Mamo, dobrze ,że jesteś
Gdzieś w niebiosach
Oszczędził Ci Bóg
Wysłuchiwania ludzi
 Zmieniających  zdanie
Na zawołanie...

Spotykałaś  takich.
I ranili , i skrzywdzili
Płakałas nie raz, nie dwa
Ich władza wciąż  trwa.
Bo tu głupota zawsze
W cenie i na topie.
Barwy tylko różne.

Odpoczywaj i czekaj na
Nas. Kiedyś się spotkamy
Kiedyś, gdzieś tam,
W miejscu, gdzie ludzie
Są już tylko aniołami...

Maj, 2017 r.

sobota, 13 maja 2017

Sylwetka


Słońce wisiało nad horyzontem, kończył się długi dzien , nadchodził wieczor,  ciepły, lipcowy.
Przed chwilą wrócila z tarasu, miała mętlik w głowie, serce biło jak oszalałe.
Matka w jadalni coś sugestywnie objaśniała kucharce. Nie sluchała nawet tej wymiany zdań.
Czuła jeszcze na szyi jego pocałunek. Siedzieli ponad trzy godziny sącząc herbatę, nie patrzyli nawet na ogród, który przypominał wielobarwny kobierzec. Na wschodnim krańcu  nieba pojawiła się blada tarcza księżyca. Wiklinowe fotele przysunęli jak najbliżej , jej kolana dotykały jego, on  calował jej dłonie, a potem zbiegł po schodach i zrywał, zrywał te kwiaty, rzucając jej do stóp.
Płonęła zorza obłoków. Odsunęli się szybko od  siebie, słysząc kroki matki.
On wstał, ceremonialnie podziękował za  kolację , wymówił się, że musi byc w domu, gdyż oczekuje wizyty przyjaciela ze studiow. Zapewne przyjedzie niebawem.
- Jaka szkoda! -  rytualnie westchnęła matka.
Ucałował na pożegnanie dłoń kobiety. Odeszła w głąb domu jakby celowo zostawiając ich oboje.
Złożył delikatny pocałunek na ustach dziewczyny, uścisnęli swoje ręce, pożegnanie przeciągało się, nie mogli się rozstać . On wreszcie mężnie  skierował się ku schodom. Patrzyła za nim, jak idzie sciezką wśród kwiatow i krzewów, potem aleją...aż jego sylwetka znikła w cieniu drzew.
Zebrała kwiaty, układała je w salonie w jednym z wazonów, nie slysząc, jak matka woła ją, by przyszła na kolację.
2017 r.

Fotografia-D. Käseiber -Sylwetka

wtorek, 9 maja 2017

Kolejna lekcja



Przeszłam drogi różne
Proste, krzywe, grząskie.
Prowadzące do celu
Ale i te w  ślepy zaułek.

Spotkałam ludzi
Dobrych, złych,
Życzliwych ignorantów.
Udawanych przyjaciół.
Uduchowionych poetów
Twardo stojących na ziemi.

I  wciąż nie mogę nauczyć się,
Że świat ro nie raj,
A ktoś znów
Blichtrem słów okryje
Hipokryzję i fałsz.

Trudna ta nauka!
Znaleźc w sobie
Realistę i fantastę wespół
Kto mnie jeszcze oszuka?
Omami, znów uwierzę,
Że homo sapiens
To łagodne i dobre zwierzę?
2017 r.
Zdjęcie - galeria internetowa

sobota, 6 maja 2017

Znów b Mockby

  Słowa z dramatu jednego z moich  ulubionych  twórców A. Czechowa, I nie interesują mnie jego upodobania polityczne, sprawy osobiste, zawodowe. On był genialny w prostocie przekazywania najtrudniejszych myśli, problemów nurtujących każdego człowieka. I jest nadal aktualny, uniwersalny itd., itp. Jedna z bohaterek jego dramatu wciąż uparcie powtarza o wyjeździe do Moskwy. Siostry żyją tym marzeniem.  Bohaterowie kochają , zdradzają, zawodzą, giną...  
Nadzieja, mrzonka, którą żyją, zapewne nigdy się nie ziszczą. Olga, Masza, Irina marzą o wielkim świecie, ciekawym życiu, pełnym interesujących wydarzeń,  o kulturalnych spotkaniach, wyjściach do teatru, pięknych kreacjach, Powtarzają sobie niemal na każdym kroku jak mantrę swoje życzenie.
 Ile mamy takich planów, które nigdy się nie spełnią, ile w szczegółach niemal dopracowanych projektów, które pokrywa kurz. Kobieta planuje wyjazd do miasta położonego nad morzem. Ogląda propozycje, sprawdza stan konta, codziennie niemal przegląda oferty w biurach nieruchomości. Pieniędzy wciąż za mało, oferty drogie, a bank nie udzieli jej kredytu. Inny zbiera pieniądze, by wyjechać na Capri. Ma już gotówkę, wybrane biuro turystyczne, jest spakowany, W przeddzień dostaje telefon , że umarła jego siostra. Nie pojedzie na Capri. Może później...
A może poprzestać na tym, co jest. Nie roić, nie snuć planów nierealnych ? - mówi ktoś.
- Nie, musimy marzyć ! Nadzieja jest jak tlen , daje nam bodziec do działania, nawet jeśli nigdy nie będzie zrealizowany zamierzony plan. Zatem- b Mockby, czy tu i teraz ?

                                                          zdjęcie- galeria internetowa

czwartek, 4 maja 2017

Dywagacje kobiety... Udane przyjęcie

Obudził ją ranek ptasim świergotem. Zarzucila na siebie szlafrok, podeszla do drzwi tarasu.. Chlod poranka zaskoczył ją, przymknęla okno. Parzyla na ogród, ktory budzil się tez, mgielka zieleni na krzewach przypominala welony, azalia kwitla różkowo odcinajac się od ostrego blęlitu nieba.Dom spał, męża nie widziala już tydzień, wyjechał w służbowych sprawach. Mial wrócic po popludniu. Nagle jakby dopiero obudzona ze snu przypominala  sobie poprzedni dzien. Jawa mieszala się ze snem. Zaprosila tyle osob, w korytarzu wisialy jeszcze czyjes niezabrane szale, na podlodze stały kieliszki z resztkami szampana. Tak dopracowala to przyjęcie! Służba, kuchnia spisały się na medal. Co zatem wprawilo ją w ten nastrój? Czemu czuła jakis niesmak? Tyle razy zdążyła poznać,  jak zakłamani, zadufani są w sobie ci ludzie,  czemu łudzila,się, że  kolejne przyjęcie odmieni cokolwiek. Oczarowani- będą jej wdzięczni, pochwalą...Wręcz odwrotnie, im lepiej i okazale prezentowały się te spotkania, tym większą odczuwała ze  strony gości  wrogość. Żadnych , nawet udawanych komplementów. Mąż już kiedys powiedzial jej ,ze jest chyba  masochistką, oznajmił jej ,że nie będzie z tą bandą obłudnikow zasiadał do stolu.
Jedynie nauczycielka dzieci chwalila jej kreacje, dobór muzyki i menu. Tak, przyszli, zjedli obiad, posluchali muzyki i poszli. Mają mnie za pustą babę, która dzięki nazwisku męża chce robic karierę, usluje  wejsc na ICH salony- rozmyślał. Oparła głowę o szybę, kosy dzwięczały radośnie.
Tak, to był ostatni taki obiad, nie będzie juz nikogo zapraszać.I nie chce juz być zapraszana!  Poczuła przez chwilę smutek. Kropla rosy wisiala na lisciach magnolii.Odeszła od okna, zadzwonila po służącą. Ta wpadla zaraz szczebiocąc, śmiejąc się z kapeluszy dwóch pan . Opowiadala, jak niektórzy  wtaczali się do samochodow, ledwo stojąc na nogach.
- Wie, pani, to bylo udane przyjęcie ! - zawyrokowala nie patrząc nawet na swoją pracodawczynię.
Udane przyjęcie- co za ironia -pomyslala pani.


Zcjęcie- K. Hutton