- A pamiętasz, jak pierwszy raz mnie spotkałeś ?
On kiwnął głową potakując.
- Miałam tę niebieską sukienkę w białe grochy, wpadlismy na siebie w przejsciu na stację. Pociąg się spóźniał. A ty "czytałeś" potem gazetę, siedziałeś na ławce i gapiłeś się na mnie- kobieta z rozrzewnieniem wspominała dawne chwile
- Potem znaleźlismy się w tym samym przedziale, o dziwo na tym samym dworcu wysiadłeś i zapytałeś, czy nie wiem, gdzie jest najbliższa poczta.
- Wymyśliłem to na poczekaniu- on zaśmiał się.
- Potem nagle znaleźliśmy się w kawiarni, był pyszny krem.Ja nie zrobiłam zakupów, a ty nie poszedłeś do szewca. Nakłamaliśmy w domu. Wróciliśmy ostatnim pociągiem. Potem na piechotę, była ciepła noc, świerszcze cykały, księżyc świecił tak jasny.
- Ja jeszcze musiałem zaliczyć powrót...Jakoś wtedy nie odczułem przebytych kilometrów. Wróciłem nad ranem do domu. Matka mnie zbeształa.
-Taki sam dziś księżyc będzie- on spojrzał w niebo. Pojawiały się pierwsze gwiazdy.
Wtedy też na niebie połyskiwały, a on widział w jej oczach te rozmigotane punkciki. Jaka to była piękna noc. Dziś szykuje się podobna- pomyślał.Tylko my starzy, pomarszczeni, już bez tych ogników w oczach.
Przyszły potem różne noce. Ciepłe, zimne, księżycowe, pochmurne. Były dni- udane, szczęśliwe, kiedy rodziły się dzieci, wnuki , gdy szykowali urodziny, wreszcie śluby, wesela..Żegnali też innych na zawsze, czasem kłócili się o coś...
Przytulił ją mocno. Mamy siebie, jeszcze mamy siebie. A gdy któreś z nas odejdzie na zawsze, to będzie czekać gdzieś tam, na niebieskiej stacji wśród gwiazd.
Galeria- oldphotographs
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz