Przyszli do tego bistro jeszcze za dnia. On czekał, jak twierdził -nie za długo. Ona skonana po pracy złapała taksówkę. Szukała go wśród tłumu. Siedzial nad talerzem, wcinał jakiś kawał mięsa, popijał czerwonym winem. Ona zamówiła to,co zwykle . Kelnerka w zasadzie bez pytania przynosiła jej ulubione danie. Tym razem dziewczyna poprosila jeszcze o kawę. Była bardzo zmęczona, nie miala nawet ochoty na ulubione risotto. Po paru łykach ciemnego płynu nieco ożywiła się.
Adam potem poprosil o wino i dla niej. Patrzyli na siebie bez słów. Intrygował ją zawsze facet, który stał przy barze. Adam go znał, zawsze witali się. Pytała, kto to. Zazwyczaj slyszala jedną odpowiedz - Oj, tam, znajomy z pracy.
Tamten nigdy nie podchodził do ich stolika, jakby uciekał, gdy tylko pojawiała się. Czuła jednak to spojrzenie spod jego przymkniętych powiek. Udawała , że go nie widzi. Wyczuwała jakąś niechęć tego mężczyzny, ale nie wobec niej, tylko Adama...
Wino zaszumiało jej w głowie, zmęczenie, splecione dłonie pod blatem stołu. Trawił ją jakiś wewnętrzny ogień podsycany alkoholem. Upojenie, zmęczenie, dziwne zawieszenie sprawilo,że poczuła błogość. Ludzie, rozmowy, muzyka, szum...Oparła głowę na ramieniu Adama, on powoli sączył trunek.Po chwili zapłacil za rachunek. Wyszli, ona w zasadzie uwieszona na jego ramieniu.
Kelnerka schowala napiwek, uśmiechała się sama do siebie. Mijali bar.Znajomy zagadnął Adama:
- Co? Panienka będzie łatwiejsza? - Adam uśmiechnął się ni to kpiąco, ni drwiąco Kopnął drzwi, pomachał rękę jak w geście triumfu, po chwili wsiadłmdo taksówki z dziewczyną.
Kierowca zapytał:
- Panie Adamie, adres ten sam?
Autor-Ch.Strömcholm, La Methode
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz