Powered By Blogger

Zamiast wstępu

"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/

Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują


wtorek, 31 lipca 2018

Codzienność

Siedział nad gazetą, wertował ją codziennie każdego popołudnia. Wracał wyczerpany   po pracy. Muskał żonę w policzek. Ona podawała obiad. Jedli w milczeniu. Uciszał dzieci, by nie krzyczały, bo jest zmęczony. Szły do swego pokoju. Początkowo okazywał zainteresowanie ich zabawami, pomagał,  gdy chorowały. Zawoził na szczepienia i kontrole. Odwiedzali jej rodziców. Dzieci ubóstwiały babcię.
Z czasem zaczęły się natarczywe pytania syna, niby proste, ale brakowało ojcu konceptu na logiczną odpowiedź. Zazwyczaj zwracał się wówczas do żony, by zabrała  syna lub kazał, by chłopiec  sam wymyślił zabawę dla siebie i siostry. Cykał zegar, dzieci gaworzyły obok w pokoju. Ona słuchała radia. Potem wyszła do siebie , chwilę rozmawiała z matką. Szykowała dzieciom deser z owoców.  On cały czas czytał lub drzemał w swoim  fotelu. Czasem czymś podekscytowany komentował głośno. Zwracał się do niej z uwagami o jakichś politykach , ale ją to nie  interesowało. Wydawała z siebie jakieś utarte zdania, monosylaby...
Stała nad zlewem, patrzyła w okno i przypominała sobie , jak wieczorami spacerowali po plaży,  nie był zmęczony, zawsze zabierał ją na przejażdżkę, gdy wracał z pracy. Teraz nawet w  weekendy trzeba bylo go wyciągać na popołudniową wycieczkę. Z kranu kapały krople, liście azalii drżały, zasłoniła firankę.
Drgnęła czując, jak kładzie na jej szyi rękę, muska wargami jej włosy. Ona błogo przymyka oczy.
Po chwili słyszy:
- Co zjemy na kolację?

   
                                       Obraz- Edward Hooper, Room in New York




sobota, 28 lipca 2018

Bieszczady 2018













Bieszczady

Powitały nas w deszczu strugach
W prześwicie słońca i smugach
Światła w  kroplach rosy i potoku
Mgłami- białymi kożuchami  na stoku.

Zastygły i opadają tuląc się z wolna
Do ziemi łona, wije się droga polna
I znika, hen w oparach w głębi lasu
Połoniny jak sukna barwnego atłasu.

Idziemy już szlakiem słońca radośnie
Witając  je  jak miłego gościa  donośnie
I błękit przypomniał nam o sobie -
-Patrzcie , jestem i ja we własnej osobie!
2018

                                                           zdjęcie - własne

czwartek, 19 lipca 2018

Oczekiwanie

Z moich szuflad. Oczekiwanie
Kobieta wychodziła codziennie o tej samej porze. Jej rytm życia był wyznaczony zapadającym zmrokiem, zachodami słońca o każdej porze roku...Początkowo ludzie w osadzie dziwili się, pukali w czoło. Niedawna przyjaciółka próbowała jej tłumaczyć  coś, wyjaśniać. Zapraszała na pogawędki, które tak lubiły. To jednak już nie były tamte rozmowy... Wzywano lekarza, dał jakieś tabletki, teściowa zaglądała, rozmawiała z jej rodzicami. Matka opiekowała się swym jedynym dzieckiem. Cierpiała widząc cierpienie córki. Ojciec nic nie mówił. Nic nie komentował.
Szła , gdy tylko usłyszała krzyk dzieci, kobiety biegły z przygotowanymi już naczyniami. Rybacy strudzeni wyciągali sieci, sortowanie, przekrzykiwanie. Opowieści, kłótnie. Niektórzy wracali bez niczego. Smutnie cumowali łodzie,  dzień bez udanego połowu. Niczego nie sprzedadzą jutro na targu.
- Był Jan? Widzieliście? - pytała wracających.
Niektórzy mijali ją bez słowa, inni zbywali półsłówkami, tak jak zawsze.
Tylko jeden ze starszych rybaków zawsze ją witał, zapewniał, że Jan jeszcze został, ale niebawem wróci. Kazał jej wracać do domu i czekać. Słuchała go potulnie. Matka już szła z chustą, wiał chłodny wiatr, chmury zapowiadały deszcz.
-Wróci rano, pewnie ma dobre branie- powtarzała swoje młoda kobieta. Oczy jej błyszczały.
-Wróci, wróci- zapewniała matka,  ocierała ukradkiem  łzy. Po chwili uśmiechała się do córki.
 -Poczekaj, jeszcze poczekaj - trzymała ją mocno za rękę.
Szły  kierując  się do domu, ojciec już zapalił lampę.

zdjęcie - Ernst Baumann, galeria The Mind's Eye

sobota, 7 lipca 2018

Wędrowiec II

Idę przed siebie, szumi morze
Jestem sam. Jak  mi dobrze
Boże ! Odeszli co, którzy mieli
Odejść lub musieli albo chcieli
Nie zatrzymywałem, ach nie!

Fala zburzyła fosę i zamek 
Z piasku. Woda liże moje stopy
Zbieram kamyki i muszle
Jakże przy nich jestem wielki.

Słońce tuż nad horyzontem
To nic, kres dnia, życie dalej trwa
Jutro obudzą mnie promienie
Świtu. Cień dłuższy zostaje
Za mną.Idę i już nie przystaję
Nie oglądam się za siebie
Patrzę na zarysy gór i chmur,
Które łączą się w jedno.

Galeria- photografise monochrom

piątek, 6 lipca 2018

Błękit lata


Niebo bezwstydnie błękitem
Obezwładnia, zachęca do
Słodkiej bezczynności
Obnaża beztrosko 
Ziemski raj już świtem.

W alei cienia szukam 
By się upajać znów  i 
Znów odbiciem promieni
Impresją  światła w potoku

Lato w dywanie maków
O , niech tak zostanie
Z nami do przyszłego roku!
2018 
Zdjęcie- własne

środa, 4 lipca 2018

Mądre słowa

Słowa chilijskiego poety PABLO NERUDY
"Powoli umiera ten, kto nie podróżuje, kto nie czyta, ten kto nie słucha muzyki, ten kto nie obserwuje.
Powoli umiera ten, kto niszczy swą miłość własną, ten kto znikąd nie chce przyjąć pomocy."
Powoli umiera ten, kto staje się niewolnikiem przyzwyczajenia, ten kto odtwarza codziennie te same ścieżki, ten kto nigdy nie zmienia punktów odniesienia, ten kto nigdy nie zmienia koloru swojego ubioru, ten kto nigdy nie porozmawia z nieznajomym.
Powoli umiera ten, kto unika pasji i wielu emocji, które przywracają oczom blask i serca naprawiają.
Powoli umiera ten, kto nie opuszcza swojego przylądka gdy jest nieszczęśliwy w miłości lub pracy, ten kto nie podejmuje ryzyka spełnienia swoich marzeń, ten kto chociaż raz w życiu nie odłożył na bok racjonalności".
                                                            zdjęcie - własne

poniedziałek, 2 lipca 2018

Barykada


Mój  kraj posortowany
Mój kraj podzielony
Na lepszych i gorszych
Na chamów i pany.

Nieraz już się dzielił
By znów się jednoczyć
I w jedności potrafił
Tworzyć obozy i grupy
Gdy trzeba na bok szły
Wojenki i spory. A teraz?

Boję się ,że stoimy na
Naprzeciw siebie
W  żalu  i gniewie 
Nikt już nie połączy
Nic zjednoczyc nie zdoła
Ten sam naród, a dwa
Różne odległe światy.
2018


Sun Tsu cytat o o ludziach silnych i słabych, pinterst- zdjęcie