Powered By Blogger

Zamiast wstępu

"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/

Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują


czwartek, 29 listopada 2018

Spotkanie


Eliza przyjechała dzień wcześniej. Miała sporo czasu, córka zamówiła dla niej pokój w hotelu. Dopytywała zaskoczona , dlaczego właśnie ten i dlaczego hotel.  Nie uzyskała odpowiedzi.Matka udzielała wymijających odpowiedzi. Córka uszanowała tę dziwną tajemniczość . Zapraszała Elizę do siebie, ale napotykala opór. 
Matka spojrzała na swą jedyną ukochaną córkę mówiąc:
- Kochanie, odwiedzę was na pewno.Są jednak pewne sprawy, o których nie chcę teraz z tobą omawiać. Ucałuj dzieci, pozdrów męża. Zadzwonię do was..już po - urwała zdanie, uciekając wzrokiem. Podeszła do córki, jakby chcąc szybko  pożegnać się. Przytuliły się mocno do siebie. 
Po śmierci ojca matka prawie codziennie dzwoniła do Mary, opowiadając o wszystkim. 
Stala teraz już nie w czerni, a w czerwonym kostiumie, z jakimś ogniem w oczach.
- Idę, mamo, o nic nie pytam. Czekamy na ciebie.
Matka skinęła  głową, nic nie mówiąc. Trzasnęły drzwi. Mary wyszła.
Eliza padla na kanapę przy oknie. Otworzyła torebkę i wyjęła list.Czytała go któryś raz z kolei.Znala go na pamięć. Do 15 pozostał  tylko kwadrans. On zawsze był taki punktualny. Zanim poślubiła Toma, był bardzo poważnym kandydatem na męża. Potem wojna, przestał słać listy i ona przestala czekać...
Po śmierci Toma żyła w swej samotni, aż do chwili, gdy listonosz przniósł ten list. Odruchowo poprawiała kostium, znów otworzyła torebkę.
Czy go pozna? Czy bardzo się zmienił? Pisał, że też został sam.
Kroki na korytarzu, pukanie do drzwi! Podbiegła , by otworzyć...

czwartek, 22 listopada 2018

Dzięki Ci

Dzięki Ci Boże
Za cud  muzyki
Co dusze nam
Nastraja, wycisza..
Dzięki za  błogi wieczór
I zorze świtu
Za bezmiar błękitu
Nie do opisania
Za wschody księżyca
W pełni i w nowiu
Za szczekanie psa
Czarne wrony
I śpiew słowika
Za krople rosy na liściu
I biel wiosennego  bzu.
Dzięki za świat!

Adam - o dziwo
Najsłabszy  twór.




zdjęcie własne





poniedziałek, 19 listopada 2018

Anioł

Płonął ogień, czajnik syczał
Ręce grzałam przy kaflach
Za oknem pole zaśnieżone
Tumanem wiatru obleczone.

A tu ciepło, błogo, kot mruczy
Babcia mnie paciorka uczy
Tulę głowę w na ramieniu
Sen przyczajony w pobliżu
Aniele mój , Aniele
Dałaś mi tak wiele
Muszę tym ciepłem
Ogrzać się
W sennym marzeniu
W kolejnym wspomnieniu
Aniele, Aniele  mój.


niedziela, 18 listopada 2018

Poranek

Obudziła się bardzo wcześnie. Nie mogła zasnąć. Przewracała się z boku na bok. Sen nie wracał. W głowie kołatały myśli. Jakas mieszanka jawy i marzeń , wyolbrzymione do monstrualnych wersji problemy, przewidywanie najgorszych wersji. Zerwała się zlana potem i z sercem walącym jak młot.  W oknie pojawiło się  wschodzące słońce. Najpierw nieśmiałe ogniste języki. Wreszcie budynki oświetlił różowy blask. Patrzyła chwilę urzeczona, mrużyła  oczy przed silnym światłem, choć jesień już na dobre się zadomowiła. Jak flesze światło  odbijało się w szybach. Zwielokrotnione zaczęło ją trochę drażnić. Wcześniej przemknęło jej nawet, by wstać , zrobić kawę i wyjść do piekarni obok po pyszne rogaliki.
Jednak opadła na łóżko, nie miała siły. Wstała z trudem, zaciągnęła story, w pokoju zapadł sztuczny mrok. Przykryła  się szczelnie kołdrą, wzięła tabletkę z szafki i po chwili usnęła, zwinięta jak embrion. Tak zaczął się weekend.

                                                 E. Hopper, Morning Sun

czwartek, 15 listopada 2018

Mistyfikacja

Udawałam,że nie boli
Udawałam, że to błahe
Uśmiech wklejałam
Może ze strachu?
Czarować miał...

Ktoś coś zabrał
A coś niby ofiarował
Bilans bezlitosny
Triumfuje wprost
Chichocząc
Idę kulejąc
Idę do przodu
Ktoś przede mną
Ktoś za mną
Nie zamykam pochodu.
          
                                                    zdjęcie z yt



wtorek, 13 listopada 2018

Rocznica

Zostały filiżanki i taca
Stare krzesło, kredens
Odwiedza z zaświatów
W rozmowach i we śnie.

Już tłum ludzi
Coraz większy!
Wśród Nich widzę Cię.

Sukienki w kwiaty
Wiszą  jakby czekały
A fotografie Dziadka
Wyblakły, zszarzały.

Data jak każda, kartka
Z kalendarza kolejna
Przecież codziennie
Ktoś odchodzi
Ktoś  przychodzi
Tylko znicze
A potem cienie.

Żyjecie póki
Nas nie zabraknie
Póki  nas pamięć
Nie zawiedzie.



czwartek, 8 listopada 2018

Noc gwiazd

Podjechał już Wielki Wóz
Gwiazdy coraz śmielej
Zabłysły na Mlecznej 
Drodze, snuje się tylko
Mgła jak piana szampana
Noc, noc jak dywan 
Do świtu bladego gwiazdy
Na nim pozować będą
Wywiadu udzielą w snach.

f

czwartek, 1 listopada 2018

Zapalę Ci świeczkę


Zapalę Ci świeczkę, Mamo
Jak co roku, jak od lat
Tak samo..
Głowę pochylę, 
Kwiaty znów złożę 
Wszystkim bliskim, 
Teraz dalekim
.................................
-Na wieki , wieków
Ktoś modlitwę odmawia
Refleksyjny  listopad
Liść kolejny opadł
Za murem cmentarza
Jedzie samochód
Ktoś  sprawdza dochód
Ze sprzedaży kwiatów

Im tam z zaświatach 
Nawet powodzie
Chryzantem i róż
Są obojętne...
I świece zgasną
Nasze też...