Powered By Blogger

Zamiast wstępu

"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/

Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują


niedziela, 18 listopada 2018

Poranek

Obudziła się bardzo wcześnie. Nie mogła zasnąć. Przewracała się z boku na bok. Sen nie wracał. W głowie kołatały myśli. Jakas mieszanka jawy i marzeń , wyolbrzymione do monstrualnych wersji problemy, przewidywanie najgorszych wersji. Zerwała się zlana potem i z sercem walącym jak młot.  W oknie pojawiło się  wschodzące słońce. Najpierw nieśmiałe ogniste języki. Wreszcie budynki oświetlił różowy blask. Patrzyła chwilę urzeczona, mrużyła  oczy przed silnym światłem, choć jesień już na dobre się zadomowiła. Jak flesze światło  odbijało się w szybach. Zwielokrotnione zaczęło ją trochę drażnić. Wcześniej przemknęło jej nawet, by wstać , zrobić kawę i wyjść do piekarni obok po pyszne rogaliki.
Jednak opadła na łóżko, nie miała siły. Wstała z trudem, zaciągnęła story, w pokoju zapadł sztuczny mrok. Przykryła  się szczelnie kołdrą, wzięła tabletkę z szafki i po chwili usnęła, zwinięta jak embrion. Tak zaczął się weekend.

                                                 E. Hopper, Morning Sun

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz