Znów inspiracja E. Hopperem
Przyjdzie czy nie przyjdzie? Przyjdzie czy nie przyjdzie?- powtarzała w myśli pytanie. Czekała nie wchodząc na salę. Bilety miała ona wziąć, już były wcześniej zamówione i kupione. Wybiegła szybo z pracy, chciała jeszcze zdobyć nowe pończochy. Kostium wisiał i czekał. Chciała raz jeszcze przymierzyć. Emma pożyczyła jej szal, bardzo elegancki, można było narzucić go na ramiona, w razie gdyby się ochłodziło. Zamówiła taksówkę. Nie były na szczęście zakorkowane ulice, dość szybko dojechała. Miły taksówkarz uśmiechnął na pożegnanie. Wbiegła po schodach. Tłum na sali gęstniał, wszyscy zajmowali miejsca. Kobiety z obsługi popatrywały na nią , coś do siebie mówiąc półgłosem. Wiedziały, że czeka, że ma bilety. Były bardzo wyrozumiałe.
Przyjdzie, nie przyjdzie- odliczała na frędzlach szala, światło zaczynało przygasać, już ostatni dzwonek miał wybrzmieć. Stała w wejściu, niezdecydowana. Jakby na rozdrożu. Ma sama wejść ? Czekać? On przyjdzie? Nie, chyba zaraz wyjdzie- miała ruszyć ku kotarom. Na ekranie już pojawiły reklamy i zapowiedzi.
Dobrze, że tu panował półmrok, nie widać było jej plam na policzkach, czuła że zaraz zemdleje! Zatopiła się w myślach, zadzwonił dzwonek! Ktoś chwycił ja za ramię. On… dotarł, zgasły światła, szli po omacku do swoich miejsc, ona poddana mu, ufna, pijana szczęściem. Jest! Zdążył, coś go zatrzymało. Czuła jego pewną dłoń. Ktoś syczał, gderał, że kręcą się wciąż spóźnialscy. O, możemy się tak spóźniać całe życie, co mi tam- myślała ignorując uwagi. Oparła głowę na jego ramieniu, zaraz się zacznie…
Przyjdzie, nie przyjdzie- odliczała na frędzlach szala, światło zaczynało przygasać, już ostatni dzwonek miał wybrzmieć. Stała w wejściu, niezdecydowana. Jakby na rozdrożu. Ma sama wejść ? Czekać? On przyjdzie? Nie, chyba zaraz wyjdzie- miała ruszyć ku kotarom. Na ekranie już pojawiły reklamy i zapowiedzi.
Dobrze, że tu panował półmrok, nie widać było jej plam na policzkach, czuła że zaraz zemdleje! Zatopiła się w myślach, zadzwonił dzwonek! Ktoś chwycił ja za ramię. On… dotarł, zgasły światła, szli po omacku do swoich miejsc, ona poddana mu, ufna, pijana szczęściem. Jest! Zdążył, coś go zatrzymało. Czuła jego pewną dłoń. Ktoś syczał, gderał, że kręcą się wciąż spóźnialscy. O, możemy się tak spóźniać całe życie, co mi tam- myślała ignorując uwagi. Oparła głowę na jego ramieniu, zaraz się zacznie…
Galeria Artysty
New York Movie
Edward Hopper