Zamiast wstępu
"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/
Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują
piątek, 14 października 2011
Edukacja....
Sporo zamieszania wywołał artykuł na temat zarobków polskich nauczycieli.
- Polscy nauczyciele pracują najkrócej na świecie. Rocznie spędzają przy tablicy 489 godzin. Daje to dziennie zegarowo dwie godziny i 42 minuty, czyli trzy i pół godziny lekcyjnej. Średnia dla krajów UE to 779 godzin, czyli blisko pięć godzin dziennie – wylicza „Dziennik. Gazeta Prawna” na podstawie najnowszego raportu OECD, organizacji zrzeszającej 34 najlepiej rozwinięte gospodarki świata.... Dziennik dodaje również, że Polski nie stać na tak pracujących pedagogów, a ich rozbudowanych przywilejów nie ma odwagi zreformować żaden rząd. - Mała liczba godzin pracy nauczycieli powoduje też, że musimy zatrudniać ich ogromną rzeszę. Jest ich – od kilkunastu już lat, mimo że w tym czasie o ponad 1 mln zmalała liczba uczniów w szkole – ponad 500 tys. Efekt? Według danych OECD w polskich szkołach podstawowych na jednego nauczyciela przypada zaledwie 10 uczniów – informuje gazeta.( artyuł na stronie )
Ta nagonka trwa od jakiegoś czasu... Pokazuje się problem jednostronnie i nie do końca służy ów wizerunek dobrze pojętej PRAWDZIE.. Dlaczego nie podaje się przy owych dokładnych analizach i wyliczeniach, ile zarabia polski nauczyciel, jak się mają zarobki polskiego belfra do belfra z dowolnego zachodniego kraju.... A, o tym nikt nic nie mówi....
Jako belfer mogę z całą pewnością powiedzieć,że wiele razy pracuję ponad określony limit, poświęcam swój wolny czas, a tego nikt ie liczy, nie wycenia....Tabelki, fałszywe dane, a których wszyscy trąbią....bo pogadać można dużo, nie zawsze zgodnie ze stanem faktycznym. Przejaskrawienie i nieprawdziwy obraz...
Wiem , nie jesteśmy idealni... Nasz zawód jest wyjątkowo narażony na wszelkie stresy i nerwice..
Jesteśmy tylko ludźmi, a szkoła jest miejscem, gdzie następuje i konflikt pokoleń, i konflikt interesów, i odmiennych postaw -w relacjach: my -a uczniowie, koledzy, podwładni, rodzice, samorządy lokalne, kuratoria, a teraz kościół.... To mało? Jak w tym lawirować z kamiennym spokojem? Łatwo oceniać belfra siedząc za biurkiem własnej firmy, jako ster, żeglarz i okręt...
Mnie brakuje najbardziej spokoju, wzajemnego zrozumienia, poszanowania.. Jakaś stała by się przydała.... Co rząd, to wciąż nowe wizje się pojawiają- programy , projekty, żerowanie na ludzkich słabościach, w końcu i uczuciach. Szkoła to żywy, bardzo żywy organizm. Tu nie pracuje się z manekinem, nie składa śrubek, ani nie rysuje wirtualnych światów...
Autorytetów nie buduje się w pojedynkę...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz