Zamiast wstępu
"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/
Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują
piątek, 2 grudnia 2011
Przeprowadzka
Początek grudnia zawsze przypomina mi pewien fakt- miał miejsce dawno.. Byłam dzieckiem, chodziłam do czwartej klasy szkoły podstawowej.. I może dlatego tak mocno wrył się w pamięć . Rodzice zdecydowali pod wpływem pewnych zdarzeń ( nieważne już jakich)- o przeprowadzce. Dla dziesięcioletniego dziecka -wydarzenie równające się z trzęsieniem ziemi, trzecią wojną światową etc…. Nikt nas – ani mnie, ani mojego rodzeństwa -nie pytał, co sądzimy o wyjeździe...
Pamiętam, że pogoda był zgoła niegrudniowa, było jesiennie, ciepło, deszczowo. Prawie jak dziś... Ot, cuda naszej strefy klimatycznej. Przed ostatnim kursem bagażówki nie mogliśmy złapać naszego psa, który jakby wyczuwał ,że dzieje się coś złego. Ja-to pakowanie i bieganinę- traktowałam jeszcze jak przygodę. Kiedy Kajtek już został schwytany i siedział na moich kolanach, ruszyliśmy….
Powitał nas nowy dom, o ile można domem nazwać szaro- bure blokowisko, z ciemną klatką schodową i mieszkaniem na trzecim piętrze, bez windy-Wstrętne miejsce- tak mi się wówczas wydawało....
Dawne miasto powiatowe( 25 kilometrów od Lublina) nie mogło zaoferować nic lepszego. Przaśne czasy PRL- u nakazywały cieszyć się i z tego. Pamiętne listy do spółdzielni mieszkaniowych, czekanie całymi latami na swój kąt…
Może to mieszkanie, to osiedle, ta smętna aura za oknem, ten skład bagaży podziałały na mnie wyjątkowo przygnębiająco. Rodzice pochłonięci urządzaniem mieszkania jakoś nie mieli czasu, by zgłębiać stan mego ducha. Mama optymistycznie do wszystkiego nastawiona przekonywała mnie, że będzie fajnie, fajnie, fajnie…. Kajtek latał po mieszkaniu i ciągle węszył. Musiałam z nim wyjść na dwór, on gdzieś ciągle uciekał, a ja jak sparaliżowana, bałam się za nim biegać po obcym podwórku.
Na drugi dzień poszłyśmy do szkoły… Tak, to wspominam najgorzej. To wyrwanie nagłe w ciągu roku szkolnego. ..Dlaczego nie poczekali te parę miesięcy!? Do wakacji choćby…. 1 września do szkoły rusza wielu nowicjuszów, nie poczułabym się w tym momencie tak bardzo osamotniona.
Nowa klasa, nowa pani, która ciągle krzyczała. Kazała nam nosić kokardy- przez tydzień czerwone, później białe, itd. Mnie ciągle te kokardy zsuwały się z włosów, a ona znów krzyczała, gdzie je mam… To był jakiś koszmar. I ciągle to gapienie się innych, wskazywanie palcem- to ta Nowa.
Ojciec wywiózł psa do wuja, tego nie mogłam ani zrozumieć, ani wybaczyć.
Pewnego dnia, kiedy już nadeszła ta ostra zima, śnieżna, postanowiłam nie pójść do szkoły i wrócić TAM, gdzie czułam się najlepiej. Miałam jakieś kieszonkowe, poszłam na dworzec , ale nie było żadnego autobusu..Spory kawałek przeszłam pieszo, parę osób zwróciło uwagę, co ja tu robię, sam w dodatku ? Coś kręciłam. W końcu znalazłam się przed MOIM domem, MOJĄ szkołą, nieważne już jak.. Dobrze, że nie zamarzłam w tym śniegu..
W moim domu mieszkał już ktoś inny. Znajoma nauczycielka, nasza dawna sąsiadka wzięła mnie do siebie, była bardzo zdumiona moją obecnością
-Ty sama , tutaj? Skąd się wzięłaś? Jak przyjechałaś tu? Taka zima. ..
Zaraz zadzwoniła do moich rodziców. Po paru godzinach mama przyjechała po mnie. Płakała razem ze mną, gdy wsiadałyśmy do autobusu, próbowała mi coś tłumaczyć, ale chyba cała ta sytuacja uświadomiła jej, jak wielką rewolucję zafundowali mi z ojcem.
Dziś , gdy na to patrzę z dystansu, współczuję jej, bo wyobrażam sobie, co przeżywała, jak nie zastała mnie w domu, gdy wróciła z pracy i szukała mnie w szkole, i na osiedlu…
Świat dorosłych rządzi się czasem tak dziwnymi prawami….
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz