Powered By Blogger

Zamiast wstępu

"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/

Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują


środa, 3 lipca 2019

Przy oknie IV, Zmęczona


Była po prostu zmęczona.Wszystkim. Zasłoniła ciężkie kotary, bo słońce już wkradało się od zachodniej strony domu. Niebawem wróci mąż, też zmęczony. Teściowa utyskując zejdzie stukając laską. Tak obwieści kolację  i swą władzę w tym domu.
Położyła głowę na stole. Przysypiała, coś majaczyło jej się, jakies wspomnienie , plaża, ciepły morski powiew. Krzyk mew. Obudziła się słysząc  koguty za oknem. Ada, służąca zerknęła, z cicha rzucając:
- Już kwadrans po czwartej, proszę pani.
Podniosła głowę machając rękę ni to w geście rezygnacji, ni odpędzania się.
Lubiła Adę,miła dziewczyna, była u nich od niedawna.  Rozmawialy wiele. Bo pani nie miala z kim rozmawiać. Dziewczyna w lot zrozumiala, że kobieta  potrzebuje się wygadać, tylko nie ma komu. Nieraz rozmowy przeciągały się, a czasem Ada wzywana była do kuchni lub po prostu chwytała ją drzemka. Codzienna bieganina i momotonny głos pani działały usypiająco.
Kobieta czuła zażenowanie widząc, jak dziewczę  śpi. Odprawiała ją udając oburzenie, a tamta przepraszała wciąż dygając.
Zegar wydzwaniał jak alarm piątą po południu. Pana nadal nie było.
Dziewczynki pojechały do kuzyna, tam miały zostać do końca sierpnia. To już były dorosłe panny, mąż wciąż wspominał, że czas je wydać.
Patrzyła w swe odbicie w lustrze, wokół ust robiły się bruzdy, oczy już jakby zapadły się. Kruczo-czarne włosy nad uszami i czołem spowijała  siwizna jak lekki dym.
Nie korespondowała już z koleżankami z dawnej pensji. Zapomniala niektórych imion. Szkoda jej było najbardziej Wiktorii, ale ona wyjechała aż do Argentyny, przyszły ze dwa listy...
Jak wspaniale prezentowały się na ostatniej wspólnej fotografii, kwitły magnolie , pachniał bez. One wszystkie piękne, młode, pełne nadziei, ciekawe tego, co niesie przyszłość.
Przyjechał pan, stukot laski. Ada zajrzała zapraszając na kolację.
- Mam potworną migrenę, może później coś zjem - zbyła ją i resztę towarzystwa przy stole.
Chyba ta migrena będzie mi się coraz częściej zdarzać- pomyślała.
Nie czekała na męża, coraz rzadziej tu zaglądał...Raz przyłapała go, jak daje klapsa Adzie.
Stukot laski obwieścił koniec kolacji. Potem cisza i znów warkot samochodu. Znów  pojechał do miasta, oczywiście w "ważnych sprawach".
Ada dopytywała się przez drzwi,czy przynieść coś z kolacji, pani nie chciała nic.
Nie odsuwając firan przemknęła się, by wziąć kąpiel, po chwili padła na łóżko. Zasnęła myśląc, czy jutro coś zmieni się. Snuła jakieś plany, płakała i usnęła znów z jakiegos powodu zadowolona.



Obraz - R. Casus 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz