I mamy już marzec. Trzeci z kolei miesiąc w
kalendarzu. Nazwę swą wywodzi od nazwy rzymskiego boga- Marsa, nawet ten nasz. W angielskim mamy March. Ciekawe, że w
ukraińskim i innych słowiańskich jest nazywany brzezień, „bierezeń”- od brzozy,
bo zaczynają się już witki brzozowe zielenić. Kojarzy nam się często z pogańską
Marzanną, ale nie, nazwa tego miesiąca ma etymologię związaną z rzymskim
bogiem. Bojowy miesiąc jak sam Mars. Miesiąc przełomu, walki zimy z wiosną.
Choć ostatnio u nas w zasadzie od października do maja pogoda marcowo-
jesienna. Wiatry marcowe przywiewały różne odmiany tego miesiąca –wiosenny lub jeszcze zimowy.Znane przysłowie- „W marcu
jak w garncu”- dobrze oddaje dynamikę i zmienność aury. Wspomniana
Marzanna topiona j w okolicach 21 marca , by symbolicznie pożegnać się
na dobre z zimą. Paliliśmy kukłę i rzucaliśmy do rzeki. Kiedyś nawet z panią na
zajęciach poszliśmy 21 marca witać wiosnę.
Zaklinanie pogody. Wedle starych porzekadeł i wierzeń w marcowe burze i grzmoty zapowiadać miały dobre
plony. Zatem w zależności od zmiennej i kapryśnej pogody – można było już rozpoczynać prace
polowe lub…marzyć o wiośnie. Marzyć w
marcu z Marzanną o wiośnie , lecie To
dla katolików i innych wyznań chrześcijańskich
czas postu i oczekiwanie na Wielką Niedzielę. Jako że jest to tzw. święto ruchome- już po
21 marca może być obchodzona Wielkanoc, jest
to pierwsza niedziela po pełni wiosennej. Żydzi zaś mają swoje Święto Pesach.
W marcu
przyroda budzi się do życia, przylatują ptaki, zaczyna się budowa gniazd. Ponoć
już w tym roku pojawiły się bociany. Koty marcuja się, miłość uaktywnia się
wraz z nadchodzącą wiosną. W ciepłe dni gospodynie domowe wietrzą
pościel, słychać trzepanie dywanów, odbywa
się gremialne mycie okien, a czasem już praca w ogrodzie. Nieraz zaczynały się
już pierwsze siewy. A bywało, że samochody tonęły w zaspach. Pogoda dawała
poznać się od różnej strony. Teraz mamy za oknem ni to jesień, ni to wiosnę.. A
jakie wydarzenia miały miejsce w marcu? Na pewno przyszło na świat wielu
wybitnych ludzi, mniej i bardziej znanych. W końcu XIX pewnego 8 marca kobiety w USA wyszły
protestować- głównie sufrażystki, socjalistki domagając się swoich praw. Potem
sowiecka Rosja przejęła to święto. U nas w czasach PRL kojarzyło się z
goździkiem i cmoknięciem w rękę, czasem podpis na liście przydziału – np. czekolady
lub pary rajstop.
A w Polsce- wydarzenia marcowe 1968 r. Zaczęło się od „Dziadów” Dejmka
wystawianych w Teatrze Narodowym, władzom nie spodobało się to i owo, więc
spektakl zdjęto z afisza. Zaczęły się protesty- studentów, intelektualistów.
Wystosowano do władz sławetny list z podpisami znanych pisarzy, naukowców… PZPR
z całą mocą podtrzymywało swoje postanowienia, Gomułka gromił wszelkie „złe
elementy” szkodzące komunistycznej Polsce. Zaczęła się nagonka na ludność
pochodzenia semickiego, większość została
zmuszona do ustępowania z zajmowanych stanowisk, a potem ruszyła fala wyjazdów . Obywatele bez
przydziału musieli szukać swojej ojczyzny na nowo. Polska ich nie chciała. Może
nie Polska, a polskie władze. Wielu
Żydów zostało zmuszonych do emigracji,
wielu nie mogło wrócić do swoich domów już nigdy. Polacy sami nie potrafią
uporać się do dziś z tamtymi wydarzeniami. Niechlubna karta w naszych najnowszych
dziejach.
Marzy mi się w tym marcowym dniu, by wreszcie
przyszła taka prawdziwa wiosna, ze słońcem, błękitem! Niech wszystko się
cieszy, rozkwita, marcuje! Na razie mamy wciąż szare chmury i opowieści o
zarażeniu się, tylko na razie nikt nie wie czym dokładnie. Wirus jest jedynie nazwany
i jak wszystko co nieznane , budzi ogromny niepokój.
zdjęcie- własne