Zamiast wstępu
"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują
piątek, 31 lipca 2020
Sukces?
środa, 29 lipca 2020
Bezsilność
Dziwną rzecz u siebie
zaobserwowałam. Od chwili ogłoszenia pandemii. Najpierw to przymusowe siedzenie
w domu, praca on- line, dziwna Wielkanoc, potem luzowanie obostrzeń , wybory, i
nie..Potem znów wybory. Powrót w realu do pracy, maski, płyny. Teraz wakacje,
nawet na półmetku. A ja cały czas nie mogę od paru miesięcy zrobić remontu w
kuchni. Nie kupuję nowych ciuchów. W szafie wiszą jeszcze te, które może miałam
parę razy na sobie albo wcale... To i po co wydawać na kiecki? Nie namalowałam
, ba nie naszkicowałam nic od prawie pół roku... Nawet nie zastanawiam się nad
tym, co będzie, nie snuję żadnych planów. Jakieś drobne planiki. Codzienna
rutyna, patrzę w niebo, zachwycam się nim .Chwalę w myślach te "rzeźby
obłoków" Ale na dnie jakiś niedosyt, Dlaczego? Pytam -dlaczego?
![]() |
zdjęcie - własne |
poniedziałek, 27 lipca 2020
Raport z miasteczka w czasach zarazy, cz. XIII. W zawieszeniu oraz siła paniki
czwartek, 9 lipca 2020
Po wojnie
Jechała przez pół miasta , wracała od kuzynki .Zaprosili wszystkich bliskich, cieszyli się z powrotu ojca, syna, męża... Walczył na froncie, potem słuch o nim zaginął, nagle przyszła wiadomość, że jest, żyje. Leżał w jakimś wojskowym szpitalu we Francji, przeszedł nawet hiszpankę, ale wyrwał się śmierci. Opowiadał o strasznych rzeczach, w jego oczach jeszcze tlił się ogromny strach. Jednak w otoczeniu bliskich szybko wracał do siebie. Stawał się tym samym człowiekiem, jakiego wszyscy znali sprzed wojny. Gawędziarz, zawsze humorem tryskający… Ale teraz wyszczuplał, jakby się skurczył, mundur wisiał smętnie na nim. Lily jednak z zapałem zapowiadała, że już go wykuruje, że zajmie się swym ukochanym. Trzymali się mocno za ręce. Syn nie odstępował ojca.
Ona odeszła na bok. Siedziała w fotelu , słuchając rozmów,
ich strzępków. Niewiele ją obchodziły nowinki
o modzie ani pełne oburzenia głosy rzucające gromy na brudną politykę. I
głosy przerażenia o tej strasznej hiszpance. Jakiś starszy człowiek krzyczał
donośnie, że powinni rozliczyć tych wszystkich chłystków, którzy wciągnęli
Amerykę w brudną wojnę. Odezwały się inne głosy. Kłótnia gotowa. Lily zauważyła
zniknięcie kuzynki. Zaniepokojona pytała służącą, czy jej nie widziała.
Dziewczyna wskazała miejsce, gdzie jest panienka Blake.
- Alice, tu jesteś ! Już myślałam , że wymknęłaś się.
Alice uśmiechnęła się usłużnie, odstawiła na bok wystygłą
kawę.
Lily czuła się niezręcznie. Tu fetowano powrót jej męża, a
dziewczyna siedzi i zamartwia się nad swym losem. Frank zmarł w jednym z
lazaretów, nie miał tyle szczęścia ,
wcześniej był raniony w bitwie nad Marną,
nawet nie wiedziano, gdzie jest jego mogiła, przyszła jednak oficjalna
wiadomość i list od jego dowódcy… Matka
Franka nie wierzyła, wciąż pocieszała się tym, że to może pomyłka, że syn
wróci…Alice już nie miała tej nadziei. Przeprosiła Lily, że wymyka się z
przyjęcia, ale kuzynka dobrze ją rozumiała. Obiecały, że niebawem się spotkają
w mniejszym gronie. Alice wyszła przez
ogród. Dobiegła do przystanku, nadjechał tramwaj. Wsiadła. Kupiła bilet u
konduktora. Patrzyła tępo przed siebie.
Myślała o śmierci ukochanego. O mężu Lily. Żołnierze walczyli, a zmogła ich grypa.. Boże, grypa! Wojna się
skończyła, fetowano zwycięstwo, a im
teraz kazano nosić maski. Uszyły z matką z resztek płótna , jakie zostały z
nowych prześcieradeł.
A jak przyjdzie taki czas , że nie trzeba będzie wojny,
wykończą naszych żołnierzy kolejne grypy, kolejne hiszpanki… I dlaczego- hiszpanki? Może nas wszystkich dopadnie jakaś kolejna nieuleczalna choroba. I tego mężczyznę obok, co czyta
gazetę, i tę kobietę , i mnie, i tego przechodnia, tramwajarza, konduktora…
Zginą wszyscy! Jak muchy, jak robactwo- myślała katastroficznie. Spojrzała na swe dłonie, miała jeszcze
pierścionek zaręczynowy. Nie mogła i nie chciała go zdjąć.
Za chwilę miała wysiąść. Zatrzymał się tramwaj.
zdjęcie- galeria internetowa, autor nieznany
sobota, 4 lipca 2020
Zatracenie
Ach , spojrzeć w okno wieczoru
Za bpola i pierzaste łąki
Ach, jeszcze spełnićłękitne , co niespełnione
Poczuć to, co niezbadane do dziś
nieznane mi, nieodkryte lądy
Powoli, łagodnie zejść nawet w dolinę cieni
A wołać -o tak! Jestem, żyję!
Leżeć z ramionami wtulonymi
W jaśki obłoków, mrugać do gwiazd
Czuć zapach traw i rumianku,
pić wino, sączyć muzykę
sfer, bez udawania, bez gier
Bez masek , bez dystansu - jak po równi pochyłej
spaść na łeb , na szyję nieważne gdzie
I wykrzyczeć coś
w świtu i nocy porywie
bezgrzesznego mezaliansu.
piątek, 3 lipca 2020
Lipiec
Lipiec – siódmy miesiąc roku według kalendarza
gregoriańskiego, dawna nazwa lipień, dziś ta ostatnia forma w języku ukraińskim,
w litewskim liepa. Znów nazwa powiązana z przyrodą, miododajnymi kwiatami. Jan
Kochanowski zapraszał w imieniu drzewa we fraszce „ Na lipę„ – „Gościu, siądź
pod mym liściem…nie dojdzie cię tu słońce” Nazwa miesiąca pochodzi zatem od kwitnących lip jak podaje słownik
etymologiczny . W innych językach forma
z łacińskiej tradycji- np. ang. July.
Piękny miesiąc, czas wakacji, dla wielu osób
odpoczynku, urlopu, wyjazdu w bliższe lub dalsze rejony. To w naszej szerokości
geograficznej najbardziej słoneczny miesiąc, wszystko już rośnie i w pełni
powoli zaczyna dojrzewać , szykować do zbioru. Pierwsze owoce, truskawki, pojawiają się
maliny, czerwienią się owoce mojej wiśnie
„U dawnych
Słowian była to radosna pora. Od czasu Nocy Kupały powszechnie było można już
kąpać się w jeziorach i rzekach bez obaw o atak ze strony rusałek lub utopców. Długi dzień i wysokie temperatury sprzyjały
temu, by wieczory upływały na zabawie przy ogniskach. Lipiec to również miesiąc
żmudnej pracy. Wprawdzie za miesiąc żniw zwykło uważać się sierpień, jednak
część zbiorów rozpoczynano już w lipcu. Ze słowiańskich demonów najaktywniejsze
w tym czasie były południce, które bywały bezlitosne dla pracujących w polu.
Lipa wśród wielu ludów była uważana niegdyś za drzewo święte, uważając że w lipę nigdy nie uderzają pioruny (to jednak wyłącznie mit, o czym brutalnie przekonały się osoby, które zginęły pod lipą, chcąc tam schronić się przed burzą). Lipę utożsamiano z bóstwami żeńskimi i kultem Matki Ziemi. Traktowano ją jako drzewo miłości i życia rodzinnego, pod nią składano ofiary, zanosząc w ten sposób prośby o urodzaj. Skoro sierpień dla Słowian jest miesiącem pracy w polu, to być może lipiec był okresem błagania o to, by ta praca była możliwie najbardziej owocna”. Stąd nazwa tak silnie skojarzyła się z tym świętym drzewem.
A przysłowia o lipcu- jak styczeń zachlapany,
to lipiec zapłakany, lipcowe deszcze dla chłopa kleszcze, a jak pogoda –
większa swoboda, upały lipcowe wróżą mrozy styczniowe…
Lipiec – sezon ogórkowy, nawet politycy odpoczywają
od swych zajęć, wyjątkiem jest u nas ten rok, bo na czas kanikuły przypadły
wybory prezydenckie…
A jak w historii jak zapisał się lipiec?
1 lipca 1569 roku w Lublinie zaprzysiężono unię
polsko – litewską, na mocy której powstała Rzeczpospolita Obojga Narodów.
Państwo przetrwało pod taką nazwą do III rozbioru Polski w 1795 roku.
4 lipca-
ważne święto dla Amerykanów, w 1776 roku w Filadelfii Kongres
Kontynentalny Stanów Zjednoczonych ogłosił Deklarację Niepodległości Stanów
Zjednoczonych, ważny akt prawny autorstwa między innymi Thomasa Jeffersona, na mocy
którego trzynaście kolonii brytyjskich w Ameryce Północnej uzasadniała prawo do
wolności i niezależności od Wielkiej Brytanii. .
Tego samego dnia 4 lipca 1943 r. w katastrofie lotniczej
w Gibraltarze zginął wódz naczelny RP Władysław Sikorski, osłabiło to i tak trudną pozycję
Polski, a sam wypadek i śmierć premiera do dziś nie została wyjaśniona…Jego prochy wróciły do ojczyzny dopiero po 1989 roku.
Burzliwie zapisał się ten miesiąc w historii Francji. 14 lipca 1789 roku ludność Paryża zburzyła Bastylię , co dało początek rewolucji francuskiej, w efekcie której obalono i zgilotynowano
Ludwika XVI , jego żonę Marie Antoninę oraz dzieci władcy. Obalając dynastię Burbonów wprowadzono we
Francji republikę. Polała się krew. Gilotyna- na marginesie to pomysł lekarza urządzenie, które miało służyć w amputacjach, w rewolucji posłużyło do masowego ścinania głów, niekoniecznie chorych Mimo klęski, a później upadku Napoleona- ta
rewolucja już na trwale wniosła wiele zmian w obrazie Francji, Europy, ale i
świata.
Dla Polaków bardzo ważną datą jest dzień 15 lipca-
rocznica chwalebnego zwycięstwa polskiego rycerstwa pod wodzą Władysława
Jagiełły nad wojskami Zakonu Krzyżackiego. Grunwald 1410 r. został upamiętniony
w literaturze, sztuce, filmie. To było
ogromne wydarzenie i zapisało się jako jedna z najważniejszych bitew średniowiecza.
Kolejna data znów związana z Lublinem, nie za
dobrze kojarząca się… 22 lipca 1944 roku w Moskwie został
ogłoszony Manifest Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, który działał do
31 grudnia 1944 roku jako samozwańczy organ państwowy na terenach wyzwalanych
przez Armię Czerwoną. Zgodnie z komunistyczną propagandą, manifest miał zostać
ogłoszony w Lublinie, ale w rzeczywistości PKWN powstał w Moskwie z inicjatywy
komunistów polskich i zawierał przede wszystkim wezwanie Polaków do broni, do
walki z okupantem niemieckim. Zawierał również sformułowania, które miały
stwarzać wrażenie, że rodzi się nowe państwo ludowo-demokratyczne, niepodległe,
gwarantujące swobody obywatelskie. Przez lata PRL było to jedno z
najważniejszych świąt narodowych. Dzień wolny od pracy, święto zniesione po
1990 roku.
Lipiec – upały, ale i nawałnice. Czasem susza, potem
gradobicie. Nudno nie jest. Rolnicy czekają na żniwa, bywa że już w lipcu
zaczyna się pora zbioru, a na pewno niebawem zaczną dudnić kombajny, pierwszy
rzepak, który niedawno jaskrawą żółcią kłuł w oczy niemal. Za tydzień wybory,
znów Polacy pójdą do urn, mnie lub bardziej zamaskowani. Nadal podzieleni…Nadal
skłóceni. Uff. Na chwilę oderwać się od realiów, poleżeć na hamaku, pojeść ogórków,
podlać pomidory…Popatrzeć w niebo na rzeźby obłoków – jak pisała Pawlikowska-
Jasnorzewska, spróbować cieszyć się latem…
źródła-słownik etymologiczny, slawoslaw.pl. kalendarium.pl
zdjęcie własne