Biegła jakby miała połamać nogi, chciała tak szybko podzielić się informacją z siostrą, rodzicami. Ojciec szczególnie stawał jej przed oczami, gdy wzruszał ramionami i cedził jakieś sceptyczne uwagi pod nosem. Już stała pod drzwiami, dzwoniła jakby się paliło. Słyszała jęczenie matki, typowe w takich wypadkach
- A stało się coś czy co?
-Mamo! Mamo! Wygrałam , wygrałam ten konkurs! No, jestem w dziesiątce najlepszych!
- Jaki konkurs? – matka mrużyła oczy pociągając mocno papierosa.
- Oj, tam ! Wiecznie nic nie wiesz ! Sama mnie namawiałaś!- Izabela odświeżyła wreszcie pamięć matce. Z pokoju wyjrzał ojciec, też zażywał popołudniowej drzemki. Iza tańczyła jak szalona, nic i nikt nie był w stanie w tym momencie zepsuć jej humoru.
-Proszę , mam zaproszenie na galę wręczenia dyplomów dla dobrze zapowiadających się talentów. Jestem w pierwszej dziesiątce! Gwarantują dobre szkolenie w Londynie. Boże, muszę wyrobić sobie paszport! – krzyczała podekscytowana.
- Po co ci paszport, chyba dowód wystarczy- matka stwierdziła. – Córcia, dumna jestem z ciebie. Przytuliła starszą córkę, która wbrew oczekiwaniom wybrała zawód fryzjerki. Próbowali z mężem wyperswadować jej to. Na próżno. Zawsze czesała lalki, potem siostrę, wszystkie ciotki i sąsiadki. Poszła do szkoły, o której zawsze mówiła. Był warunek, że ma zdać maturę. Iza poradziła sobie ze wszystkim. Czesała coraz więcej. Odbyła staż, pracowała w dość znanym zakładzie w mieście. Szefowa była z niej zadowolona. Do konkursu zgłosiła się przypadkowo. Zobaczyła w jakimś piśmie kolorowym informację, zadzwoniła, wypełniła dokumenty. Potem przeszła dobrze egzamin przed komisją. Miała upiąć włosy, głównie chodziło o upięcia. Zadali jej parę pytań dotyczących koloryzacji, a dziś to pismo! Wszyscy pochylili się nad dokumentem. Ojciec wystękał wreszcie, że gratuluje. Niebawem pojawiła się Olga, zachwycona sukcesem siostry. Gadały całą noc, snuły plany, Iza myślała nad kreacją dla siebie. Olga doradzała.
- Boże, ty wiesz, kto tam będzie? Same gwiazdy, nie mówiąc o tych z branży. Może uda mi się po tym stażu gdzieś zatrudnić.
Czytały wpisy na profilu Izy, pochwaliła się przecież , były liki, komentarze. Któryś raz z kolei przeglądały stronę konkursu, oglądały fotografie znanych ludzi. Wreszcie oszołomione poszły spać…Następnego dnia matka opowiadała o sukcesie córki sąsiadkom, zadzwoniła do siostry. Szefowa owszem, też wyraziła radość , ale skonstatowała, że teraz zostanie sama, jak Iza wyjedzie. Cały dzień prawie nie odzywała się do swej pracownicy. Potem szeptała długo z jedną stałą klientką.
- To tylko tygodniowy kurs, no i ta gala… Wiadomo, może zaraz wrócę, niech się pani nie martwi- zapewniała Iza.
Wreszcie wieczorem spotkała się z koleżankami z liceum. Jedna z nich- Magda też interesowała się nowinkami w branży fryzjerskiej, choć ją bardziej ciągnęło do modelingu , projektowania nie tyle samych ciuchów, co aranżacji występu na wybiegu- cała ta otoczka, dbanie o światła, muzykę itd. Siadły przy ulubionym stoliku , Iza opowiadała o swym sukcesie.
- I tylko na tydzień ?- zapytała Magda.
- Tydzień ma trwać szkolenie , ale i są jeszcze dni na wycieczki po Londynie, no i sama gala.
- Ja bym się cieszyła jakby mnie zaprosili na trzy dni- wtrąciła nieśmiało zawsze milcząca Julka. Magda zgromiła ją wzrokiem.
- Wiesz, Iza, to na pewno jest jakiś sukces, ale uważaj , tam potrafią nieźle kogoś zgnoić, jak czegoś nie potrafi- odezwała się tonem znawczyni Magda. – No i myślałam , że to organizuje ..tu wymieniła nazwę dość znanej marki kosmetycznej.
- No, może ta jest mniej znana, ale coraz lepiej sobie radzą, jest dość popularna, ich wyroby są bardzo dobre- oponowała Iza.
- No, właśnie , popularna firma – sceptycznie stwierdziła Magda.- Języka też nie podszlifujesz w tydzień.
- A co jest z moim angielskim? Dogadać się dogadam na pewno…Poza tym gala jest w Warszawie.
Iza czuła, jak powietrze z niej schodzi. Nagle jej sukces zaczął maleć, wydawał się być jakimś nic nie znaczącym faktem.
Odeszła od stolika, płacąc za rachunek przy barze. Magda nadal perorowała, jakie to konkursy organizuje się w branży modowej. To ma przyszłość. Fryzjerstwo to tylko dodatek. Ona już znalazła odpowiednie dla siebie studia.- A koki i te wszystkie upięcia jakoś jej nigdy mnie nie kręciły- zaśmiała się. Julka też się śmiała, ale ona zawsze robiła to, co jej najlepsza i najwspanialsza kumpela. Nawet nie zauważyły, jak koleżanka wyszła z kafejki.
Szefowa na drugi dzień oznajmiła Izie, że trzeba będzie pomyśleć o zatrudnieniu kogoś , bo wiadomo, czy po wojażach do Warszawy i Londynu pracownica wróci. Dziewczyna rozejrzała się po salonie, wszyscy w ogóle patrzyli na nią jakby im coś zawiniła, a przynajmniej tak się poczuła. Na ulicy parę znajomych minęło ją, jakby jej nie znali. Sąsiadka patrzyła na nią jak na kosmitkę.
W domu przeglądała Internet, pod swoim zdjęciem zauważyła parę niemiłych wpisów, usunęła kilka osób z grupy znajomych. Magda zaś oznajmiała, jak interesuje ją styling , look… Wrzuciła nagle ze sto zdjęć ulubionego projektanta i swoich. Iza siedziała przy stole smutna, matka pogłaskała ją jak dawno temu, gdy była jej malutką dziewczynką. Po chwili milczenia odezwała się cicho:
- Iza, jedź, dasz radę. Wrócisz, założysz własny zakład, a może zostaniesz tam. – Dasz radę! Ja w ciebie wierzę! Nie czytaj tych wpisów, wyłącz ten telefon, bo ci zaraz go wyrzucę!
- Ach, mamo- Iza przytuliła się do matki. Znów wracały jej siły.
Ojciec tylko wtrącił sakramentalne- Pożyjemy, zobaczymy.
KW, 2020
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz