
Kobieta usłyszała dzwonek telefonu.... Znajomy głos przyniósł wiadomość. TAKIE wiadomości są z reguły niespodziewane, trudne do przyjęcia, zaskakujące. Jedna z bliskich osób odeszła na zawsze. Podano terminy, ustalono procedury pogrzebu. Kobieta pomyślała zaraz o kupnie wiązanki...
Z wstążką? Z napisem? Z jakim napisem? Pytania zaczęły się mnożyć.. Po chwili skrzywiła się z gorzką ironią , uświadamiając sobie, jak bezsensowne są tego typu rozmyślania.
Spojrzała na ścianę domu, wieczór kładł się nań żywym blaskiem słońca . Powstawał swoisty obraz, światło wespół z cieniem tworzyło obraz niepowtarzalny, chwilę trwający fresk...
Tak, całe nasze życie to taki fresk, tworzymy coś z mozołem, pojawiają się twarze, ikony, majestatyczne postaci, te przyjazne i te niemiłe dla nas... Przychodzi czas, z nieubłaganą towarzyszką śmiercią i znikają z fresku życia wydawałoby się niezniszczalne postaci. Nie ma ich , znikają, ot jak odpadający tynk, znikający cień....Umiera jakaś moja część, jakiś fragment mojego fresku...- pomyślała kobieta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz