To był zwyczajny szary dzień- jak w piosence… Było lato, deszczowe jak to, które się już nam kończy. Czasy PRL- u gdzieś pierwsza połowa lat 80….Przed księgarnią w na rynku małego miasteczka stał ogonek, klienci różnej maści, przeważała młodzież. Wtedy kupowało się w księgarni płyty- te winylowe, kasety magnetofonowe do kaseciaków.
Punktem, gdzie można było zaopatrzyć się w zachodnie oryginalne wydania były też targowiska, bazary, gdzie pojawiały się zdobycze z Zachodu… Kiedyś trafiła mi się jakaś płyta , chyba źle transportowana..Była pogięta, szpilka skakała jak po bruku.. Koszmar, Musiałam to wyrzucić do kosza, przykre uczucie… Płyty przeważnie wydawane były przez Polskie Nagrania, jakieś składanki zachodnich grup lub solistów. Te licencjonowane przez zachodnie firmy wzbudzały ogromne zainteresowanie.
Kolejka ruszyła, czekałyśmy cierpliwie z koleżanką… Brało się, co było… i ile miało się kasy w kieszeni… Zobaczyłam okładkę - nań zespół, młodzi mężczyźni siedzący na walizkach, jakieś głośniki, wnętrze studia nagraniowego. I nazwa- Queen.. Nie znałam dobrze angielskiego, właśnie od tej chwili zainspirowana tą brytyjska grupą, sięgnęłam po słownik polsko- angielski. Włączyłam w domu składankowy album i…… odjechałam- jak pozwiedzałaby dzisiaj młodzież. Ja zakochałam się we Freddym, koleżanka w May-u świetnym gitarzyście. Bardzo rozczarowałam się słysząc trochę później, że Fredzio preferuje chłopców. To nic… przebolałam… Muzyka była najważniejsza… Facet miał głos nieprawdopodobny, śpiewał czterooktawowym głosem. Ilekroć słyszę jego Bohemian Rapsody , mam ciary…. Zawsze. Utwór był chyba najdłużej na liście brytyjskiej listy przebojów , nie wiem, może jeszcze tam figuruje…
Od początku wierzył w sukces zespołu, to on tak naprawdę namówił resztę chłopaków, którzy mieli pewne obawy, czy proponowany przez Freddiego repertuar się przyjmie… Nikt wcześniej nie nagrywał płyt z utworami mającymi ponad sześć minut długości. I stroje, jego koncerty… W jakimś dokumencie Taylor i May wspominali, że mieli opory przed propozycjami Freddiego- cudaczne stroje, według nich , były nie do przyjęcia. Cała otoczka, show- sceptycznie się odnosili do jego pomysłów..Ale on w nie wierzył..I miał rację. Na koncerty przychodziły tłumy. Był artystą z krwi i kości- ukończył przecież studia plastyczne, był muzykiem, świetnie grał na fortepianie- niezrównane jego solówki. Udowodnił, że klasyka może się świetnie łączyć z rockiem. Zwieńczeniem owych tendencji była jedna z jego ostatnich płyt Barcelona- nagrana razem ze śpiewaczką operową- Montserrat Caballé. Artysta niezrównany, w życiu bardzo nieśmiały, na scenie przechodził swoistą metamorfozę, stawał się zgoła odmienną osobą.
Farrokh Bulsara- Freddy Mercury, urodzony na Zanzibarze, wychowany w Indiach, w latach 60- tych zamieszkał w Wielkiej Brytanii, odegrał ogromną rolę w historii światowego rocka.. Potem przyszła choroba, trochę Fredzio sam sobie zafundował to choróbsko… Długo też ukrywał, że ma AIDS. Wyglądał jednak coraz słabiej, zawsze sprawny fizycznie, robił się coraz chudszy, nie pokazywał się już z nagim torsem na scenie. Przed śmiercią nagrał jeszcze tyle wspaniałych kawałków, jakby chciał wyrzucić z siebie to wszystko, co chciał przekazać fanom. Tworzył jak szalony, chyba chciał zaczarować czas… Wspominam Go, bo minęła rocznica jego urodzin. Freddy ukończyłby 5 września 65 lat…Zmarł w 1991 r.
Who Wants To Live Forever
There's No Time For Us
There's No Place For Us
What Is This Thing That Builds Our Dreams Yet Slips Away From Us
Who Wants To Live Forever?
Who Wants To Live Forever?
There's No Chance For Us
It's All Decided For Us
This World Has Only One Sweet Moment Set Aside For Us
Who Wants To Live Forever?
Who Wants To Live Forever?
Who Dares To Love Forever?
When Love Must Die
But Touch My Tears With Your Lips
Touch My World With Your Fingertips
And We Can Have Forever
And We Can Love Forever
Forever Is Our Today
Who Wants To Live Forever?
Who Wants To Live Forever?
Forever Is Our Today
Who Waits Forever Anyway?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz