Powered By Blogger

Zamiast wstępu

"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/

Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują


niedziela, 18 września 2011

Rocznica śmierci S. I. Witkiewicza..


Był 18 września 1939 r. Stanisław Ignacy Witkiewicz( syn Stanisława Witkiewicza) wespół ze swoją przyjaciółka( która to była już z kolei?) postanowił uciekać na wschód.. Czesława- bo tak miała na imię współtowarzyszka ostatniej podróży Witkacego..przeżyła całą wyprawę.
Ktoś ostatnio chyba zrobił chyba nawet jakiś film o tej eskapadzie i pani Czesławie...Według jakieś innej teorii Witkiewicz wypreparował swoje samobójstwo, wrócił do Polski i ukrywał się z pomocą Oknińskiej, a zmarł w 1969 r. Czytałam też biografię Siedleckiej. Krążą różne na ten temat mity i legendy.. że wcale nie zginął, że nie popełnił samobójstwa, a domysły są , dlaczego to zrobił.. Bał się ponoć bardzo Sowietów. Przeżył przecież jako młody człowiek rewolucję rosyjską, widział na własne oczy, co się tam wyprawiało.. Obawiał się bardzo tej urawniłowki, rządów swołoczy, opartej na terrorze..Wystarczy poczytać " Szewców" Bardzo się tego bał. Jedyny świadek jego śmierci- pani Czesława Oknińska - nie żyje już. W trakcie swego żywota- ciągle zmieniała wersje wydarzeń....
Witkacy - artysta niepokorny, naznaczony piętnem odmienności-Miał wyjątkowych rodziców, jego chrzestnymi byli- Modrzejewska i Sabała...W wieku 7 lat pisał i drukował swoje piersze utwory literackie. Później wiecznie zakochany, wiecznie rozkapryszony, szalony.. Biedna musiała być ta jego żona, w końcu wyprowadziła się i zamieszkała z dala od jego ekscesów, kochanek, eksperymentów z narkotykami...Bardzo ją kochał- na swój sposób.. Ona musiała mieć naprawdę anielską cierpliwość..Zarabiał malowaniem niezapomnianych, oryginalnych portretów. Za życia chyba niewiele wydał ze swojej twórczości literackiej. Potem w latach-70. 80-tych był spory boom na Witkacego, choć w PRL- u też nie wszystko się z jego spuścizny podobało władzom i cenzurze.
Byłam na "pogrzebie" Witkacego w Zakopanem w 1989 roku...Cała ta ekshumacja była jedną wielką pomyłką, już na pogrzebie ludzie gadali, że to nie Witkacy, że przywieziono do Polski szczątki przypadkowej osoby, prawdopodobnie kobiety.
Wyjeżdżałam na pogrzeb z Lublina, temperatura - plusowa, ciepełko wiosenne,a w Zakopanem spadł śnieg i bociany marzły na łące.. My też...Witkacy by się uśmiał z tego pogrzebu, prawie wszyscy słyszeli ten jego chichot- jako tło do pompatycznych przemówień ministrów, tłumu fanów....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz