Powered By Blogger

Zamiast wstępu

"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/

Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują


czwartek, 7 września 2017

Dywagacje ....Przyjęcie


Siedziała nad filiżanką herbaty chyba już od pół godziny. Patrzyła w brunatny płyn, który zdążył już ostygnąć. Kelner podchodził co jakiś czas i pytał klientkę, czy czegoś sobie nie życzy. Zbywała go lapidarnymi odpowiedziami, w końcu zabrał kartę. Widział, że ta kobieta nie  ma ochoty na konsumpcję. Zaproponował desperacko  wino, ale aż wzdrygnęła się na samo wspomnienie. Odszedł wzruszając ramionami. Sala zaczęła pustoszeć.
Po co ja tam poszłam? - rozważała. - Jak naiwnie sądziłam, że te kobiety okazują mi życzliwość i coś w rodzaju zainteresowania. Zaproszenie było tak eleganckie, pamiętano nawet o jej  mężu, ale on nie wyrażał ochoty na , jak stwierdził, nasiadówki w gronie bufonów. Teraz wiedział  ,że miał rację. Początkowo wieczór u pani H. zapowiadał miło. Powitała ją serdecznie, wołając jednocześnie czarnoskórą służącą, by wzięła  od pani J. nakrycie. Byli znajomi z  z biura. Weszła do ogromnego salonu, oszołomiona światłem i kolorami. Zaproszona para artystów umilała wieczór koncertem na skrzypce i fortepian.
Nagle podeszła do niej kierowniczka działu reklamy, pytała o wrażenia. Zdawkowe pytania i odpowiedzi. Otoczył je nagle wianuszek znajomych i nieznajomych  osób. Kobiety pytały tylko  ją, do jakiego collegu uczęszczała, jak podoba jej się koncert , czy słucha często Bacha....Plątała się w odpowiedziach, nagle uświadamiając sobie, że one żartują z niej. Dwie stojące z boku, parskały co chwila. Nagle jedna z nich zapytała -  Może ponczu? Powtórzyła ja echo - Ponczu? One na widok jej dezorientacji nie hamowały już w ogóle śmiechu.
Poczuła, że twarz jej płonie, złapała służącą za ramię, biegnąc  za nią. Ta przyniosła jej płaszcz i kapelusz. Patrzyła na nią z jakimś niemym współczuciem. Wybiegła z tego przybytku obłudy, na ulicy owionął ją wiatr. Spojrzała na zegarek, jak wcześnie- wzdrygnęła się.-  Adam będzie z niej drwił, domyśli się wszystkiego. Weszła do kawiarni.Poprosiła o herbatę i nie wypiła nawet jednego łyka. Minęła  prawie godzina- Zbieram się..Tylko jak ja wrócę w poniedziałek do biura, czy będę w stanie patrzeć na tych ludzi? Wstała, kelner ukłonił się, podziękował za napiwek, otworzył jej szarmancko drzwi.
-Za chwilę będzie tramwaj. Pojadę, odpocznę. Adam coś wymyśli. On, tak, on coś wymyśli- kołatały jej w głowie chaotyczne myśli.
Automat malarstwo Edward Hopper art reprodukcji | Etsy
Inspiracja obrazem E. Hoppera( źródło - domena publiczna) 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz