Było sierpniowe popołudnie
Ponoć słońce grzało cudnie
Skończone już były żniwa
W sadzie owocow przybywa.
Ktos wywczasy planowal
Chlopiec tornister pakowal
Czas do szkoły, do klasy
Piórniki, zeszyty, atlasy.
O świcie zagrzmialo
Radio wciąż powtarzalo
Komunikaty, że nadchodzi
Nadeszła burza, zawrzało.
Stalowi najeźdzcy siekali
Bez opamiętania, trwali
Nasi żolnierze do czasu
Na straży. Inni obiecywali.
Na nic obietnice, na nic ofiary
Bez guzikow pokonani wracali
Do domu żolnierze,brali
Dzieci w ramiona, plakali.
Inni nie wrócili... Mogiły
Mogily, krzyże tkwiły
W polu samotne gdzieś
Kres lata, kres świata
Którego już nie ma.
2017 r
Zdjęcie - wordpress.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz