Z szuflad. Metamorfoza chwilowa
Zrzucam szarą sukienkę
Codzienności. Owijam się
W barwną tkaninę, kolory
Jak mienią się wokoło
Metamorfozy cud!
Śmiech słyszę bez drwiny
Lekko mi, jaki spokój...
Podaje mi ktoś dłoń
I ja uśmiecham się doń
Bez ironii, politowania
Jeden drugiemu się kłania
Niczego nie zabrania.
Jakaś mgła opada...
Suknia ma szara znów
Twarze złe obok też.
A tamto- tylko miraże
Ulotne chwile- na chwilę.
2018 r.
Galeria tapet
Zamiast wstępu
"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/
Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz