Zamiast wstępu
"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/
Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują
czwartek, 6 czerwca 2019
W oknie... Jak gołębie
Czekała pod drzwiami. Splatała i zaplatała dłonie. Słońce wpadało przez matowe szyby, na parapecie przysiadały gołębie. Okno nieco uchylone pokazywało , jak matka zajmuje się młodymi. Karmiła je , młode tuliły się. W tym uścisku było jednak coś nienaturalnego, a może naturalnego… Jedno z młodych było wypychane, gniazdo było już za ciasne. Pisklę takie nieporadne, jeszcze nie potrafiło latać. Krążył w pobliżu duży samiec. Gruchanie było wciąż natarczywe. Po chwili na parapecie na pokracznych nóżkach stało maleństwo. Czuło, że zbliża się coś przewidywalnego, dla niego tym bardziej . Samica wtuliła głowę niby licząc resztę potomstwa. Gołąbek kwilił, ale po paru minutach w oczekiwaniu na cud, spadł…Cud się nie zdarzył.
Kobieta wychyliła się przez okno, szukała z wysokiego piętra śladu pisklęcia. Majaczyła tylko mała plamka. Dzikie gołębie gruchały, latały jakby nic. Wtórowały im inne ptaki, ogarnięte wiosennym amokiem.
Kobieta zerwała się z krzesła, ujrzała męża, wyszedł z gabinetu . Trzymał w ręce jakiś plik dokumentów
- Co? Co się dzieje? Odpowiedz mi! - krzyczała za nim. Szedł nic nie mówiąc..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz