
Na temat reakcji człowieka na wykluczenie społeczne wiemy już bardzo wiele. Przykładowo u osób, które zostały odrzucone, spada próg wrażliwości na ból. Co ciekawe, uczucie osamotnienia sprawia, że pomieszczenie, w którym się znajdujemy wydaję się zimniejsze. Jednak najnowsze odkrycia psychologów sięgają dużo głębiej – prosto do naszego serca
Naukowcy udowodnili, że niespodziewane odrzucenie społeczne związane jest z odpowiedzią układu parasympatycznego. Jednym z zadań tego podukładu autonomicznego układu nerwowego jest hamowanie czynności serca. Okazuje się, że odrzucenie społeczne działa jak impuls wyzwalający rekcję na którą nie mamy wpływu. W konsekwencji nasze serce zaczyna bić wolniej.
http://badania.net/odrzucenie-spoleczne-zatrzyma-twoje-serce/
Czyli nasz stan psychiczny wpływa na nasze ciało, niestety…. Takie osoby częściej pewnie chorują, łapią infekcje, no w ogóle są lajzowato- cierpiące… Jak z tym walczyć? To nie jest proste, w internecie znalazłam parę zasad: Zatem co taki odrzucany człowiek może zrobić?
-Zaakceptować rolę ofiary? Nie, to bez sensu...
-Szukać wszelkich sposobów na walkę z odrzucaniem, tu każdy sposób wydaje się być dobry
-Szukać ludzi podobnych do nas, którzy nas zaakceptują,
-Mówić o swoim problemie
-Nie udawać, że go nie ma...
Najbardziej w tych wszystkich poradach wypisywanych na różnych forach, pod wieloma artykułami, brakowało mi porad prawnych. W naszym prawie chyba nie ma za wiele pomocy dla ofiar poniżania, dyskryminowania, w rzeczywistości chyba niewiele osób decyduje się na walkę w sądzie... To chyba jeszcze dodatkowa trauma.... w naszym katolickim kraju obok pięknych gestów i haseł, mamy bardzo brzydkie zachowania...i niewiele form pomocy dla ofiar. Owszem, wiele stronek www. o mobbingu, jakieś fundacyjki , które niewiele mogą zdziałać...
Nie zaleca się pozostawania w roli ofiary, bo może przerodzić się w wielką traumę i nauczyć roli ofiary na amen.
Jakie to proste się wydaje, pstryk- już jestesmy silniejsi, jak w bajce odczarują nas..
A słabi jesteśmy z wielu powodów, różnorodnych powodów...
O słabości decydują cechy charakteru, choroba, ułomność fizyczna, pozycja zawodowa, w małych środowiskach i nie tylko- koneksje rodzinne… i wszelka, wszelka odmienność. Ludzie słabi są tępieni – odrzucani, wyśmiewani w kość dostają , bo odstają… Człowiek podobnie, jak inne zwierzęta, ciągle walczy i rywalizuje.. Forma walki dziś się zmieniła, nikt nie gania za nikim z maczugą czy bagnetem… Choć pewnie i to się jeszcze zdarza… Może to było bardziej fair. Ludzie jak stado wilków bywają agresywni wobec osobników słabych… Pozostał w nas , ludziach -instynkt zwierzęcy. Instynkt pchał do wyeliminowania słabych genów… Ale jesteśmy przecież obok homo-również sapiens… Gdzie zatem rozum, uczucia, idee, piękne hasła o humanitaryzmie?
Natura, los sprawia, że jedni rodzą się już silniejsi, inni słabsi. Ci, co mieli mniej szczęścia, bywają przez silniejszych odrzucani, eliminowani, bici, wykorzystywani, zabijani. Bo takie są reguły biologicznego życia na tym świecie. Te reguły pozostaną aktualne, mimo regulacji obyczajowo-prawnych dających w teorii równość… A tradycje humanizmu ludzkiego, braterstwa, egalitaryzmu ? To tylko hasełka, potrzebne dla pozyskania mas? I nic , nic więcej?