
Udało mi się! Nie palę od przeszło 15 lat!!!! Byłam nałogową palaczką, na studiach koleżanka miała ze mną i jeszcze dwoma kumpelami krzyż pański... Kopciłyśmy we trzy non stop, a ona jedna- abstynentka -musiała męczyć się z nami w jednym pokoju... Potem w pracy też załapałam się do palącego towarzystwa..... Z ojcem też kurzyliśmy solidarnie... Przy mnie i on ograniczył swój nałóg. Myślę, że na zmianę moich upodobań wpłynęła w pewnym stopniu moda na niepalenie, o zgrozo, choroba kuzynki, która ją zmiotła z tego świata w młodym wieku. Chyba to przesądziło o mojej udanej, kolejnej próbie rzucania tego ŚWIŃSTWA!
Papierosy śmierdzą, dym wgryza się we wszystko- meble, firanki, pościel, ubranie, włosy....
Po rzuceniu papierosów poczułam smak wielu potraw, wcześniej wszystko smakowało jak trwa....... Skończyły się ciągłe infekcje gardła i oskrzeli....za zbieraną przez miesiąc kwotę, jaką wydałabym na fajki , kupowałam sobie jakiś ciuch, książkę.... Miałam wymierny obraz tego, co tracę, jak zacznę palić.. To działało!!!!
Apage papieros, apage!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz