Powered By Blogger

Zamiast wstępu

"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/

Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują


niedziela, 2 listopada 2014

Zaduszki





Arnold Boecklin "Wyspa umarłych"


Kazimierz Przerwa- Tetmajer

 Wyspa umarłych

Wyspa umarłych... Nagie, strome skały,
wkoło dalekie, nieskończone morze,
gaj cyprysowy, ciszą skamieniały,
spokój wód wieczny... Bóg śmierci posępny
duszom ten grodziec zostawił ostępny
i odwróciwszy twarz, odszedł w bezdroże.

I w długiej łodzi o milczącym wiośle
Charon tu z brzegu białe wiezie dusze
i w ciemne, wąskie wwozi je zarośle
między dwa słupy z kamienia, na których
dwa lwy o głowach groźnych i ponurych
patrzą na siebie - zasłuchane w głuszę.

Po krzesanicach mech się pnie zielony,
cyprysy smukłe nad morską głębiną
widzą swój smutny kształt odzwierciedlony
i nieruchome patrzą w niebo w górze,
gdzie nigdy złoto nie płynie i róże,
a tylko sine mgły obłoków płyną.

Słońce i księżyc tu się toczą kołem
zawsze spokojnym, zawsze jednakowym:
nad wód granatem, pod nieba popiołem,
wstają z przepaści i schodzą powoli
w otchłań w martwego blasku aureoli,
długo lśniąc światłem cichym i matowym.

Tu dusze cieniom podobne, milczące,
snują się białe przez ciemną zieloność
po bladych plamach, które kładzie słońce;
lub z wąskich okien kutych w skałach ściennych,
patrzą po falach szklannych i bezdennych,
patrzą się w mglistą, wieczną nieskończoność.

Inne na głazach, co się wznoszą z wody,
siadają z na dół pochyloną twarzą.
Mijają słońca zachody i wschody,
one, w granacie morskich fal widome
i na drzew widmie: białe, nieruchome
siedzą, do głazów podobne, i marzą...

Dusze, co serca płonęły pożarem,
te, co za wiele czuły i cierpiały;
co się pytały pod uczuć nadmiarem:
z jakiego kruszcu twarda Boża ręka
kuje pierś ludzką, że w ogniu nie pęka?
te w te spokojne, morskie idą skały.


środa, 6 sierpnia 2014

Znalezione w szumie informacji



"Plotka jest jak fałszywe pieniądze: porządni ludzie ich nie produkują, ale bezmyślnie przekazują dalej"

sobota, 2 sierpnia 2014

Motyl nocny?




Ćma- motyl nocny
Szary i  bezbarwny
Gdzie mu tam do pazia królowej,
rusałki..


Motyl nocny..
To dlaczego zawsze
pcha się do światła?











poniedziałek, 28 lipca 2014

OGRANICZENIA.. znalezione w szumie informacji


Inżynier, fizyk i matematyk dostali taką samą ilość siatki ogrodzeniowej oraz polecenie otoczenia nią jak największego obszaru. Inżynier ogrodził obszar w kształcie kwadratu. Fizyk jako osoba troszkę bardziej inteligentna otoczył obszar w kształcie idealnego koła i stwierdził, iż lepiej się nie da. Matematyk natomiast postawił ogrodzenie byle jak, po czym wszedł do środka i powiedział:

– Jestem na zewnątrz.



autor - Andreas Schelfhout

autor - Andreas Schelfhout


niedziela, 29 czerwca 2014

Chciałabym, z tobą poszedłszy w zaświaty...



Chciałabym, z tobą poszedłszy w zaświaty,

Wtulić się w jasność jakiejś białej chaty

I wszystkie słońcu skradzione uśmiechy

Wpleść w miękkie złoto jej żytnianej strzechy;

I w takiej chacie, odciętej od sioła,

Pojąc sic ciszą, rozlaną dokoła,

I patrząc co dzień na wstające zorze,

Czuć w duszy własnej to Królestwo Boże

Wielkiej miłości - i czuć przy swej głowie

Twą głowę piękną jak młodość i zdrowie...

I zapomniawszy, czym wpierw było życie,

W zaczarowanej swej duszy błękicie

Prząść z nieskończonej kądzieli Wieczności

Nić promienistą Wiary i Miłości.


Autor; Kazimiera Zawistowska 


Moja kopia z R. Kochanowskiego 


środa, 25 czerwca 2014

Świat łamie każdego...



"Świat łamie każdego i potem niektórzy są jeszcze mocniejsi w miejscach złamania. Ale takich, co nie chcą się złamać, świat zabija. Zabija w równej mierze najlepszych, najdelikatniejszych i najdzielniejszych. Jeżeli nie jesteś żadnym z nich, możesz być pewien, że zabije cię także, ale bez szczególnego pośpiechu."
E. Hemingway("Pożegnanie z bronią" )

Nie wiem dokładnie, kto wypowiada te słowa w powieści "Pożegnanie z bronią"Pamiętam, jak w  ósmej klasie szkoły podstawowej bardzo mnie poruszyły  jego  opowiadania, szczególnie te fragmenty przedstawiające trudne relacje damsko -męskie..

Ale to nieistotne. Powieściopisarz znany był z ciekawych wypowiedzi-ciętych, ostrych jak brzytwa. Obserwował świat jakby spod swoich przymrużonych powiek , od czasu do czasu rzucając ripostę.. A słowa nie tworzył tylko dla samego tworzenia, on bardzo realnie je wykuwał, brał z życia pełnymi garściami- tematy, idee, hasła. Uczestniczył w ważnych wydarzeniach, był świadkiem krwawych konfliktów, wojen, katastrof. I zapisywał, zapisywał, rejestrował, uwieczniał i stąd też brał prawo do swych pouczeń niemal kaznodziejskich,, Skądś się to wzięło , ojciec był duchownym, trochę pechowym, bo samobójstwo popełnił. Ernest zresztą też,( w tej rodzinie mieli jakiś ciąg do samozagłady) ale na nudę nie narzekał, Wiódł życie bogate, barwne, pełne ciekawych kobiet, gwałtownych porywów serca,  on -wiecznie w tyglu najciekawszych wydarzeń.. INTENSYWNOŚĆ w pełnym tego słowa znaczeniu można uznać  za  logo tego pisarza. Dlaczego się zabił? Wcześniej już były próby samobójcze. Człowiek, który osiąga wszystko, ma dzieci, wnuki, ogromy sukces zawodowy, -m.in. Nagroda Nobla,  za życia pisarza wiele jego dzieł sfilmowano..Spełnienie na wielu płaszczyznach.. więc dlaczego pewnego lipcowego dnia rozstaje się ze światem?Pytam, bo przecież nie jestem samoistną wyspą, i ten dzwon, co  bije, też bije dla mnie... przecież. I człowiek przy moście patrzy na nas wciąż refleksyjnie... I ten stary znów nic nie złowił, a tamten  poszedł na arenę ostatkiem sił, bo przecież CZŁOWIEKA MOŻNA ZNISZCZYĆ, ALE NIE MOŻNA GO POKONAĆ[/left]




zdjęcie  z internetu 

wtorek, 17 czerwca 2014

czwartek, 1 maja 2014

Piękno


Przedwieczorne słońce

Dźwięki skrzypcowej sonaty
Starego mistrza
unoszą się w powietrzu

Kroki miarowe słychać
Chrobot żwiru pod obcasem
 Wróble świergocą
Słońce!
a obok obłok różowy 
sunie po zachodzie nieba

Uderzenie pierwsze nie boli
 Pręga na twarzy czerwienieje
 Pięści dalej na oślep
Biją, obcas twardy kopie
Ciało zwija się na chodniku

Kobieta biegnie obok
Chwyta dźwięki muzyki
Mężczyźni przechodzą dalej
Otrzepują ręce

Słońce wciąż piękne
 Obłok różowszy
Wróble wciąż ćwierkają

czwartek, 24 kwietnia 2014

Ten, który odejść nie może

 Dziś rano zmarł Tadeusz Różewicz, w tym roku skończyłby 93 lata. Poeta, dramaturg, mentor, nauczyciel, świadek swoich czasów. Pisał o wojnie w sposób przejmujący. Lepiej już nie trwonić  tu niepotrzebnych słów. On zawsze tak je cyzelował i oszczędnie się nimi posługiwał..... Do dziś pamiętam moje pierwsze wrażenie z wiersza  "Warkoczyk'. Odmawiano Różewiczowi poezji, mówiono, że to anty-poezja, wiersz różewiczowski... Dla mnie MISTRZ. Nigdy nie odejdzie, bo zostały JEGO słowa.

Kto jest poetą

Poetą jest ten który pisze wiersze
I ten który wierszy nie pisze


Poetą jest ten który zrzuca więzy 

I ten który więzy sobie nakłada


Poetą jest ten który wierzy

I ten który uwierzyć nie może


Poetą jest ten który kłamał

I ten którego okłamano


Ten który upadł

I ten który się podnosi


Poetą jest ten który odchodzi

I ten który odejść nie może

czwartek, 3 kwietnia 2014

Wiersz E. Zegadłowicza ( powieść Zmory)

Do wczoraj jeszcze wszystkim byłeś mi, o Chryste -
wierzyłem wbrew nadziei i wbrew rozumowi,
że staną sie żywotem słowa Twe przeczyste,
i że ziemię grosz zbawi - ten jeden grosz wdowi -

Dziś widzę, że napróżno umarłeś krzyżowo,
napróżno krew rozlałeś, napróżnoś chleb łamał -
wyrosło lasem kaźni każde Twoje słowo -
możeś, dobry człowieku, sam przed sobą kłamał -

Ukuto łańcuch zbrodni z każdej Twojej racji,
miłość przekuto w hasła na własną obronę -
prawdy Twoje rzucono w żer agitacji,
aby tyć, by się tuczyć Twoim strasznym zgonem!

Kłamstwem stało się wszystko, złem i potwornością,
kościół wyrósł ostoją głupoty i zbrodni -
kler frymarczy zbawieniem, frymarczy miłością -
- w imię Twoje - mordują wyznawcy wyrodni

Dopóki jeden głodny będzie na tym świecie,
dopóki w jednej puszcze jeden dukat będzie -
- straszakami na wieki już dla nas będziecie -
pachołkowie ciemności żyjący w obłędzie.

Rzucam wzgardę w twarz waszą i czekam godziny
śmierci waszej, kłamstw waszych, obłudy i cudów -
- widzę płonące gniewem widmo gilotyny
ostrzone nienawiścią chrześcijańskich ludów.

Wtedy może raz wtóry powrócisz, o Chryste -
może Twe słowo serca wzburzone uleczy -
i odpomną się sprawy wielkie i wieczyste
prze Ciebie - już nie boży - lecz synu człowieczy!"




autor :S.Dali 

czwartek, 13 marca 2014

Przekornie

zdjęcie- www.polskieradio.pl
http://www.polskieradio.pl/9/209/Artykul/568921,Wiosna-Strawinskiego-kwitnie-w-balecie-i-przed-kamera




Znów nadejdzie wiosna
Ktoś zakocha się

Irracjonalnie zakwitną

kwiaty pod śniegiem

Znów ptaki przylecą

Będą budować gniazda

Stoję przed lustrem

Włosy poprawiam

Znów radosna

Jakby na przekór

sobie samej.

wtorek, 11 marca 2014

Biedny Narcyz



Biedy Narcyz
 Zakochał się bez pamięci
 Patrzył urzeczony w swe  odbicie 

  Echo wołała za nim

Nadaremnie
 On jej nie słyszał

Wszyscy litowali się nad nimfą
Narcyz  pokochać nie potrafił
On nawet siebie nie kochał

 tylko swoje odbicie....
w tali wody

http://www.youtube.com/watch?v=mpySwM3hLjs




Narcyz Caravaggio 

poniedziałek, 10 marca 2014

Polskie paradoksy

Żyję  w kraju, gdzie walczy się o nienarodzone dzieci, a przechodzi się obojętnie obok leżącego na ulicy, szpitale i domy opieki to umieralnie
Żyję w kraju, gdzie w demokratycznych wyborach wygrywa X, a przegrany Y krzyczy zaraz, że wybory są niezgodne z sumieniem narodu
Żyję w kraju, gdzie prawie każdy dzień w kalendarzu to jakieś święto kościelne, a chrześcijanina nie uświadczysz na co dzień
Żyję w kraju, gdzie 70 procent społeczeństwa ma chłopskie korzenie, a wokół wszyscy mówią, że pochodzą z mieszczaństwa lub szlachty
Żyję w kraju, gdzie dyplom magistra uprawnia do bycia  sprzątaczką i gosposią domową
Żyję w kraju, gdzie uśmiech jest jedynie oznaką drwiny i złośliwości
Żyję w kraju, gdzie wszystko trzeba sobie załatwić, nie liczy się, co umiesz, liczy się, kto cię popiera
Żyję w kraju, gdzie najwięksi wieszcze i duchowi przywódcy narodu żyli na obczyźnie i z dala od kraju tworzyli epokowe  dzieła
Żyję w kraju, gdzie wierszyk Bełzy ćwiczony jest wtedy, gdy Polski nie ma na mapie, bo wolność nie upoważnia nas już do patriotyzmu
Żyję w kraju, gdzie zachłystujemy się wolnością, a już 10 Polaków zakłada trzy różne partie
Żyję w kraju, którego obywatele, a moi rodacy, po zamieszkaniu z dala od Polski odwracają się od napotkanego rodaka, zaś  po miesiącu pobytu w Londynie mówią już tylko z akcentem. Michał staje się Michelem...
Żyję w kraju, gdzie bezinteresowne pomaganie innym z czystego odruchu serca nazywane jest naiwniactwem i frajerstwem



Poniżej sławny song Big Cyc



                                                                   zdjęcie - własne

czwartek, 6 marca 2014

Gombrowicz i przyprawianie gęby....


Nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę 

zaś przed pupą w ogóle nie ma ucieczki - W. Gombrowicz 

Przyprawianie gęby.. Polacy w tym względzie są arcymistrzami. Podobnie jak szybko i sprawnie posługują się stereotypem. A wbrew pozorom  te dwie sprawy bardzo się ze sobą łączą.. 

Z czego to wynika.. Hm.. Jesteśmy nacją, która wykazywała się zawsze sprytem.. Zawsze coś staraliśmy sobie coś ułatwiać, upraszczać, we wszelkich dziedzinach. Łatwo zatem ulegamy schematyzacji i pochopnemu ocenianiu czegoś lub kogoś. Smutne to nieco, bo powierzchowne ocenianie doprowadzone do absurdu, świadczy wręcz o głupocie, a nie o ułatwianiu życia.. Schemat świadczy, przynajmniej  dla mnie, o braku myślenia...Naukowcy wybielają rasę ludzką mówiąc, że to instynkt przetrwania zmusza nas do owych ułatwień. Na naszej szerokości geograficznej nałożyły się na to zatem doświadczenia od kamienia łupanego., przez wieś pańszczyźnianą, jaśniepaństwo, pochody 1- majowe w PRL-u,  na mobbingu w biurowcu skończywszy. 
Gombrowicz, barwna postać naszej literatury, dziwak kompletny. Miałam okres fascynacji Ferdydurke poprzez znużenie Dziennikami, w których zapis typu - poniedziałek- ja, wtorek- ja..... drażnił wręcz snobstwem  jakimś. Aż do kolejnego powrotu. Podobnie jest z Witkacym, on też wciąż zaskakuje.

Uciekł Gombrowicz z Polski tuż przed wybuchem II wojny światowej, wsiadł na statek i  z typową dla siebie fantazją zanurzył się w oby świat. Z dalekiej Argentyny, gdzie biedę klepał, patrzył na  nas  z pewnego dystansu- dosłownie i w przenośni, i łajał, obśmiewał. W Trans-Atlantyku chociażby.  Nie było dla niego żadnej świętości, drwił z patosu rodaków, z  tego naszego pokazowego jaśniepańskiego pojmowania patriotyzmu, podszytego nacjonalizmem... Próbował to krytykować dość ostro i Żeromski, w Przedwiośniu chociażby. Nie były to postawy  lubiane przez pewne sfery.
Dramaty Gombrowicza zaś są grane na scenach całego świata,wciąż odkrywane ma nowo, są bardzo uniwersalne i chyba nigdy się nie zestarzeją. Operetka, Ślub..
Nie nacieszył się długo zasłużoną sławą, pomoc Rity, przyjazd do Paryża, moda na Gombrowicza, liczne nagrody, stypendia  nie zdążyły mu przewrócić w głowie. Zmarł w 1969 r. W Polsce wiele lat nie istniał, po 1989 nastąpił boom na Gombrowicza, ale i... zaraz dorobiły mu pewne kręgi gębę i Gombrowicz znikł np niektórych wydań podręczników dla gimnazjum....Ironia, a może on to przewidział i śmiałby się tylko.. Co dziwne, nigdy nie określał swych poglądów politycznych,  daleki był od tego. Nad spuścizną pisarza czuwa zona, niedawno pojawiły się chyba jego listy, do tej pory niewydawane, liczne biografie, analizy jego dzieł. 

"Człowiek jest najgłębiej uzależniony od swojego odbicia w duszy drugiego człowieka, chociażby ta dusza była kretyniczna.…"
"...nie jesteśmy samoistni, jesteśmy tylko funkcją innych ludzi, musimy być takimi jak nas widzą…"

Zatem przyprawianie gęby jest naszą polską specjalnością. Nic się w ty względzie nie zmieniło, a po 1989 zawróciło jakby wstecz. Prorok Gombrowicz?

środa, 5 marca 2014

Moje miasto Lublin


Tu spędziłam swą młodość
Tu się pierwszy raz zakochałam
Tu kogoś zdradziłam.
Wyjeżdżałam stąd
I tu wracałam.




O Bramy do Bramy
Mijali mnie ludzie
Po Katedrą Cyganka wołała
-Pani, powróżyć?




Moje pierwsze egzaminy.
Rozterki, zwątpienia i plany.
Na ławce w Saskim
Randki, pierwsze spacery
Pod gwiazdami.




Zostawiłam miasto
Bo tak trzeba nieraz
Coś robić zgodnie z planem
Czasem wiersz Czechowicza przypomni
Spacer po Starym Mieście.










Błędny rycerz







Don Kichot. Wszyscy się z niego śmieją.
Nawet Sancho Pansa czasem drwił
ze swego pana.
No bo te wiatraki, ta Dulcynea, której nie było.
Cha, cha, cha.....
Ale czy naprawdę On pierwszy

pomylił jawę ze snem?


ilustracja z Internetu 


Współczucie




- Pan jest chory.
Bardzo panu współczuję.

-Patrzę na pana kalectwo
Bardzo poruszony.


I tak naprawdę to guzik mnie
Obchodzi , czy ucięli panu prawą czy lewą nogę.
Najważniejsze, że moje są całe.

wtorek, 4 marca 2014

Vermeer.....


Jan Vermeer- (1632- 1675)
 Malarz holenderski, przez parę wieków zapomniany., niewiele zachowało się dokumentów o nim i jego rodzinie. Odkryty jakby na nowo w XIX wieku- stale zachwyca, inspiruje, pobudza do nowych interpretacji i nawiązań. Tematem dzieł artysty są sceny rodzajowe, portrety, czasem pejzaże. Holandia protestancka w przeciwieństwie do katolickich krajów odrzucała z góry tematykę sakralną. Protestanci nie upiększają kościołów, zatem zapotrzebowanie na tego typu dzieła w ówczesnych czasach zanikło. Rozwijało się zaś prężnie malarstwo historyczne( i tu przemycano czasem wątki biblijne), i wspomniane pejzażowe, rodzajowe. Holenderscy mistrzowie z pietyzmem oddawali szczegóły, zachwyceni światłem po dziś dzień uchodzą za prekursorów impresjonizmu.. choć to dalekie porównanie. Widać zaś  u Vermeera wpływ Caravaggia. Współcześni interpretatorzy doszukują się w portretach bogatych kupców  symboliki i zakodowanych znaków. Istnieją przypuszczenia jakoby Vermeer używał camery obscura, stąd taka dokładność szczegółów. Niewątpliwie jego dzieła stanowią ogromną bazę informacji dla historyków, malarz dokumentował  ubiory, obyczajowość . I te  uliczki , domy , elementy architektoniczne to dla nas dziś kopalnia wiedzy o Niderlandach z XVI wieku. 


W  ramach zajęć z historii sztuki  wraz moją grupą( polonistyka III rok) wybraliśmy się do Galerii Drezdeńskiej. oglądaliśmy dzieła starych mistrzów, w tym i Dziewczynę czytającą list. Wrażenie- wielkie... Wokół przaśne NRD, masę wojsk z czerwonymi gwiazdami, a my urzeczeni tą dziewczyną czytającą i mleczarką, i koronczarką... Właśnie to był marzec, początek właśnie.. Ile to lat? 27...


"Vermeer" W. Szymborskiej 




Dopóki ta kobieta z Rijksmuseum

w namalowanej ciszy i skupieniu



mleko z dzbanka do miski




dzień po dniu przelewa

nie zasługuje Świat


na koniec świata.







                                                                 Mleczarka






Dziewczyna czytająca list



Dziewczyna z perłą
Warto wspomnieć tu w wspaniałym filmie z 2003 po d tym samym tytułem, reżyser P. Weber ze świetnymi rolami -C.  Firthe `a  i S. Johansson. Film powstał na podstawie książki biograficznej, jest swobodną interpretacją życia malarza, ale cudownie pokazuje proces tworzenia dzieła.



Widok Delft

wtorek, 25 lutego 2014

Caspar David Friedrich



Marzyciel


Caspar David Friedrich - malarz niemiecki okresu romantyzmu. Autor licznych pejzaży- nastrojowych, nasyconych światłem księżyca. Charakterystyczne dla niego są również budowle, architektura na tle  pejzażu. Malował również postaci ludzkie, zazwyczaj przestawione tyłem, zapatrzone w horyzont, urzeczone widokiem morza, skał , księżyca. Obrazy Friedricha -realne i symboliczne zarazem, zachwycają kolorem, kształtem, pięknem. Są po prostu niepowtarzalne, pewne podobieństwa,szczególnie w ujęciu pejzażu i światła można dostrzec u Beksińskiego.



Morze Północne w świetle księżyca


Etapy życia

Wschód księżyca nad morzem



Kobieta w oknie

źródło- wikipedia, www.niezlasztuka




"Mona Lisa" Leonarda da Vinci



Obraz widziałam w Luwrze. Co niektórzy twierdzą, że po ostatniej  kradzieży dzieła, Włosi zwrócili Francuzom genialną kopię, sami zaś ukrywają gdzieś głęboko oryginalne dzieło swego rodaka- geniusza - Leonarda da Vinci, Ale to chyba tylko plotki.
Wrażenie moje- obraz jest niewielki, w ogromnej sali, na ogromnej ,ścianie, za szybą kuloodporną, w błysku fleszy jakoś ginie.... Otoczony tłumem zwiedzających wola jakby - Idźcie i dajcie mi spokój!
Zdecydowanie lepiej studiować portret  w zaciszu domowym ,a  raczej jego kopię w albumie...
Obraz powstał na początku XVI wieku.Tomy już spisano na temat dzieła i  wiele przeróżnych teorii  powstało, trwają dyskusje na temat modelki- ma być nią żona bogatego kupca, księżna Mediolanu, matka malarza, on sam wreszcie.. interpretatorzy twierdzą, że modleka to kobieta ciężarna, Świadczyć mają o tym ręce i charakterystyczna opuchlizna, typowa dla brzemiennych.

Uśmiech Giocondy- ile wierszy, ile dzieł już zainspirowanych zostało tym zagadkowym wyrazem twarzy postaci z obrazu da Vinci. Zagadkowy uśmiech  wywołuje spekulacje naukowe - mówi się o efektach optycznych, trikach zastosowanych przez malarza.  Ogromne pole do popisu daje interpretatorom pejzaż, stanowiący tło . Oglądałam dokument na jednym z kanałów znanej telewizji edukacyjnej , gdzie z precyzyjną dokładnością starano się odnaleźć  okolicę, jaka mogła być uwieczniona na obrazie.
Dominują cieple kolory w ujęciu postaci. Wyraziste oczy i  wspomniany magiczny uśmiech.
Artysta genialnie odtworzył tkaninę sukni. Kobietę  opływają miękkie fałdy. Z calej sylwetki tchnie jakby spokój i natchnienie...
Tło obrazu odcina się od postaci, ale  stanowi jej dopełnienie. Budzi zachwyt głębią i detalami ujętych elementów pejzażu- zieleń aksamitna i  głęboka, brązowo- sepiowe wzniesienia, serpentyna drogi, granat jeziora. Genialne...nic dodać, nic ująć.

Edward Munch- ekspresja i siła wyrazu


Dwa dzieła norweskiego  twórcy są sztandarowymi przykładami ekspresjonizmu.( tu nawet postimpresjonizmu) .Kierunek w sztuce i malarstwie rozwijał się w Europie od początku XX wieku, głównie we Francji , Niemczech.  Ekspresja- siła wyrazu. Zatem  wyrazistość, a przy tym zerwanie z dotychczasowymi trendami, mieszczańską wizją świata.  Artyści poszukiwali nowych sposobów wyrazu, zgoła odmiennych od dotychczasowych. Swój bunt wyrażali barwą, formą, tematem dzieł. 
Europą wstrząsały konflikty, przetaczały się rewolucje, wreszcie I wojna światowa . Nie dziwi  ten wybuch ekspresji .Przeciwstawiano się impresjonizmowi, odtwarzaniu rzeczywistości, stąd deformacja, zniekształcanie, odwracanie proporcji, koloru; sugestywność i minimalizm jednocześnie. Na tematykę obrazów ogromny wpływ miał klimat epoki, ale i silne nurty filozoficzne- wpływ Bergsona, Nietzschego. Na kres awangardowej sztuki ekspresjonistów wpływ miała znów polityka, a przede wszystkim niechęć ze strony faszystowskich środowisk , które w latach 30 XX wieku zawładnęły Niemcami i Europą.


'Krzyk"- obraz Muncha, który robi wrażenie chyba na każdym odbiorcy, bez względu na jego zapatrywania, wiek, status społeczny... Cel artysty został zamierzony- obraz zwraca uwagę, Siła wyrazu jest olbrzymia, trudno przejść obok tego obojętnie. Płótno krzyczy niemal, choć bezgłośnie. W twarzy głównej postaci maluje się przerażenie, jakiś obłęd wręcz. Oglądający pyta- czy ta postać na obrazie krzyczy, czy też słyszy upiorny dźwięk, bo przecież zatyka sobie uszy?  W dali dwie ciemne postacie zlewają się niemal z tłem. Barwy sugestywne dopełniają całość, autor zastosował krwistą czerwień w obrazie nieba, która  kontrastuje z granatem  rzeki i mostu...Postacie są zdeformowane, główny bohater- odrażający...Pierwszy raz widziałam reprodukcję w podręczniku do plastyki, słaba kopia, czarno- biała, ale krzyk dochodził...

 

Obraz "Madonna" przedstawia piękną młoda kobietę. Ma kilka wersji, ta najbardziej znana pochodzi gdzieś z 1894- 1895 r. Na obrazie Munch uwidocznił ponoć muzę ówczesnych artystów, w tym i Przybyszewskiego- Dagny Juel. ale to chyba tylko domniemania.  Znów zastanawia odbiorcę, skąd tytuł- Madonna-  bo tu naga, w krwisto czerwonej opasce na głowie? Postać ma przymknięte oczy, patrzy jakby uśpiona gdzieś w dół... Mocno zarysowane szczęki, wyraziste usta, na których błąka się jakiś dziwny uśmiech...Ręce jej zgięte w tył, toną w ciemnym tle, artysta użył znów kontrastowych barw- biel ciała odcina się od niebiesko-sepiowego tła. Kontrastują  z nim czerwień opaski(beretu) i kruczoczarne włosy modelki. Obraz zastanawia, znów przykuwa uwagę, zmusza do pytań... na czym zależało artyście? Może to  żart  z dotychczasowych sposobów ujmowania tematu, jakby artysta chciał zapytać- Madonna to przecież kobieta, , czy w nagości jest coś złego?

Jej twarz jest tak samo piękna i natchniona jak twarze madonn na obrazach Rafaela i Botticellego. Czerwień opaski to aureola.. Prowokacja? Obraz wzbudził wiele kontrowersji, mówiono, że sieje zgorszenie, szydzi ze świętości.
 Wymowny wciąż, daje olbrzymie możliwości interpretacyjne.

obraz- wikipedia.pl