Powered By Blogger

Zamiast wstępu

"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/

Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują


środa, 19 grudnia 2018

Kolęda


Jak dobrze- pomyślał- jak dobrze, że wziąłem ten wolny dzień.  Jutro już Wigilia. Za dużo czasu spędzam poza domem, właściwie jestem tam gościem.
Poprosił o jeden dzień urlopu. Miał do wykorzystania jeszcze kilka w tym roku.  Pakował się pośpiesznie. Zamknął komputer.  Zanotował jeszcze datę ostatniego spotkania z klientem , którego polecił mu znajomy.
Dosyć, dosyć , dosyć.! - powtórzył te słowa jak zaklęcie. – Dosyć, chłopie,  zabieraj się stąd i jedź do domu. Jeszcze zakupy, nie masz prezentów pod choinkę.
Rzucił płaszcz na ramię. Zbiegł ze schodów. Pomachał na pożegnanie portierowi, życząc wesołych świąt.  Po ulicach biegał tłum w poszukiwaniu choinek, prezentów. Zaklął  z cicha widząc, jak długie kolejki stoją przy kasach. Z głośników donośnie  grzmiała wersja disco znanej  kolędy  zachęcającej  do świątecznych zakupów.  Nie miał pomysłu, jakie zrobić prezenty żonie i córce. Postanowił, że najlepiej będzie, jak uda się na stoisko z płytami, książkami.  Chciał początkowo kupić coś  z ubrań, ale uświadomił sobie, że nie pamięta, jaki rozmiar spodni, bluzki nosi jego dziecko.  Przeglądał  zatem płyty, książki.  Wybierał bez przekonania.  Pomysł z książkami też wydawał mu się nie za dobry. Co dziewczyny w takim wieku czytają? I czy ona lubi czytać?  Uświadomił sobie ,że żona nie miała w tym roku żadnych specjalnych życzeń. O niczym mu  nie przypominała. On też nie zapytał. Zapomniał,  znów czegoś zapomniał... Powędrował jeszcze w kierunku regałów z kosmetykami. Tak, chyba to będzie najlepszy wybór. Spojrzał na zegarek i przeraził się tak szybkim upływem czasu. Stanął w kolejce do kasy. Wszyscy objuczeni byli koszami zapełnionymi po brzegi. Kasjerka wczytywała  pracowicie kody, wygłaszała ceny zakupów, klienci płacili, czasem zniecierpliwienie narastało, gdy przedłużały się transakcje. Potem  następowało pakowanie. W  foliowych torbach lądowały  sterty pieczywa, rodzynek, puszek z groszkiem, kukurydzą. Opuścił  wreszcie supermarket oddychając zimowym powietrzem. Na dworze było już ciemno.  Grudniowe popołudnie było już bardzo krótkie. Wrzucił zakupy do bagażnika, zapłacił za parking i rozpoczął trudny o tej porze  przejazd przez miasto.  Wyłączył telefon, postanowił  też nie dzwonić do domu. Chciał swoim wcześniejszym przyjazdem  zrobić niespodziankę. Miał być przecież dopiero jutro.   Mijał wystawy sklepów oświetlonych świątecznymi świecidełkami. Samochody poruszały się w żółwim tempie.  Wyjechał wreszcie z miasta, skręcił w znajomym kierunku. Mijane budynki  i drzewka w ogródkach przyozdobiono kolorowymi światełkami. Sam tego  nigdy nie robił. Uważał, że to zupełnie zbędne. Zresztą , nie miał czasu na przystrajanie domu. Choinka w zupełności wystarczy.  Zaraz będę na miejscu,  zdziwią się na pewno, jak mnie dziś zobaczą- pomyślał Jeszcze tylko ten znajomy zakręt. Spojrzał w kierunku domu. Okna były nieoświetlone.
-Może są w kuchni, od ulicy nie widać świateł-  powiedział cicho sam do siebie.
Brama była otwarta. Okna ziały ciemnością. Zaparkował, wysiadł z samochodu.  Wyjął jeszcze sprawunki i resztę bagażu. Otworzył drzwi. W domu było cicho i pusto. Kuchnia też nie przypominała miejsca, w którym odbywają się przedświąteczne przygotowania.  Pobiegł na górę. Szafa w sypialni była otwarta. Brakowało trochę rzeczy.   Spojrzał na stół pod oknem. Leżała jakaś koperta. Znajome pismo.  Kartka drżała mu w rękach.
 Wyjechałam z Basią do moich rodziców. Nie mieścimy się w twoich planach. Przeszkadzamy Ci w Twoim aktywnym życiu. Starałam  się zrozumieć , że  Twoja praca,  Twoje obowiązki są ważne. Jest jednak jeszcze coś ważniejszego. Dla  Ciebie chyba przestało istnieć...
Rzędy  liter zaczęły mu skakać przed oczami, nie mógł się opanować.  Miał ochotę płakać jak małe dziecko. Gdzieś za oknem snuła się melodia kolędy i jej słowa uparcie wbijały się w pamięć – Wesołą nowinę!
 Zdjęcie- własne

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz