Pieter Bruegel starszy-najwybitniejszy
malarz niderlandzki XVI w. Zwano go „Chłopskim” ze względu na tematykę jego obrazów. Urodzony ok. 1528-30? we wsi Brueghel pod Bredą (?).Jego życiorys opiera się na niewielu źródłach i
dokumentach, w przeciwieństwie do rozległej
twórczości, która obejmuje obrazy, rysunki, sztychy, a dzięki
sygnaturom i datowaniu jest do pewnego stopnia
uporządkowana. Od 1559 roku artysta zaczął pomijać literę 'h' w
swym nazwisku podpisując obrazy jako
"Bruegel".Szczyt swej twórczości pejzażowej osiągnął w 6
obrazach „Kalendarza”, z których każdy
przedstawia dwa miesiące. W rozproszonym świetle pokazał trudno uchwytną
atmosferę każdej pory roku i pogody. Jego najwybitniejsze dzieła to: Wieża Babel, Zabawy dziecięce, Ślepcy, Kraina szczęślwości...
Twórczość Bruegela została doceniona jeszcze za
życia artysty. Habsburgowie zbierali jego
obrazy, stąd wspaniała kolekcja przetrwała do dziś.. Chrześcijańsko-humanistyczna etyka jego prac została wyrażona
ponadczasowymi środkami artystycznymi. Gdy umarł, 5.09.1569 w
Brukseli, pisano, że w swych pracach zawarł więcej myśli niż
malarskiego rzemiosła.
http://malarstwo.awardspace.info/malarze0a38.phpPamiętam ten obraz... Frapował tematyką, piękną formą.. bo kolory doceniłam nieco później. Pierwsza kopia była nędzna, w wersji czarno- białej, zamieszczona w podręczniku szkolnym..
Sepiowo-szaro-brunatne kolory ... Zima, która aż dźwięczy skrzypieniem śniegu, dal, horyzont, wzniesienia, ptaki kołujące ponad osadą... Tu każdy szczegół jest istotny, nic nie może umknąć ..Przestrzeń cudowna, otwarta, wyobraźnia dopowiada cale historie...
Brueghel (II)
S. Grochowiak
Ten plan jest widziany z poddasza. Przez cierniowe
ogrody.
Gałązek i drzew wielkich. Na śnieg patrzę i wodę,
Przyprószoną
zaledwie. A zaś w głębi chmura
Wiatr pochwyciła, zamknęła w swym
wnętrzu.
Ja - Malarz - już nie żyję. Zziębnięty jak blacha
Toczona
po śniegu, duszę dałem Bogu.
Jest teraz mała, luta*,
Podobna do
klucza,
Na którym niekiedy Bóg zimę wyśwista.
Ja - Malarz -
już nie żyję. A jednak oczyma
Moimi patrzycie na śnieg i wodę,
Przyprószoną
zaledwie. To ja ustawiam
Wysokie słupy światła nad mrokiem lodowisk.
Biegnie
pies z uchem postrzępionym w bójce. Gawron
Kroczy kłaniając się
śniegom to w lewo, to w prawo.
Człowiek wór niesie. Dzieci do sanek
przywiązane.
A z kominów - aż do mnie - wznosi się woń jadła.
Ja
- Malarz - już nie żyję. Ale przecie wiedzę
Te trzy stare kobiety,
idące od boru
Jak dzwon od kościoła. Zaplątane w szleje
Chrust
wloką po śniegu, a w ich ciemnych twarzach
Mróz pozapalał biegające
iskry.
Zimo - Majestacie...
Śmierci - pusty dźwięku.
Nic dodać, nic ująć...
Może nikt w to nie uwierzy, ale o tym obrazie uczyli mnie nawet na AWF-ie :)
OdpowiedzUsuńNo, to super uczelnia!!!
OdpowiedzUsuń