Powered By Blogger

Zamiast wstępu

"Każdego dnia trzeba posłuchać choćby krótkiej piosenki, przeczytać dobry wiersz, obejrzeć piękny obraz, a także, jeśli to możliwe powiedzieć parę rozsądnych słów." /J.W. Goethe/

Rozważania, wspomnienia, próby literackie
pozbierane z szuflad, dzienniczków, blogów moich....
To, co mnie boli, cieszy, zastanawia, zadziwia, inspiruje. Słowa i dzieła innych, które przyciągnęły moją uwagę.
Ludzie, miejsca, zdarzenia, które
chcę utrwalić, bo na to zasługują


środa, 30 marca 2011

Zaskoczenie




Sroka w apoteozie wiosny
zasiadła na najwyższej gałęzi
jakby słońcu się dziwiąc,
zieleni traw

Niebo cichcem przypełzło na ziemię
w liliowym dywanie krokusów
- Innej wersji nie będzie
Mówiło słońce zdecydowanie
- Innej wersji nie będzie
Powtórzył ciepły wiatr

wtorek, 29 marca 2011

Dywagacje kobiety dojrzałej-cd


Obraz: Jacek Malczewski z cyklu "Zatruta studnia"


Przyszedł dzień, kiedy kobieta stwierdziła, że to, co uważała za źródło swej tożsamości, nagle okazało się wysychającą lub zatrutą studnią. Ludzie, których uważała za wzór cnót, okazali się mizerną atrapą, namiastką przyjaźni, lojalności, zrozumienia.... O dziwo, z tego powodu nie zmartwiła się.... Może fakt nieprzejmowania się tym powinien ją zmartwić ? Wcale jej jednak nie zmartwił... Tak jakby nagle wreszcie zeszła z drogi, która zaprowadziła ją w ciemne podwórko, w zakazane miejsce. STOP! Wróciła, by ujrzeć nowy właściwy drogowskaz... Szła już prosto przed siebie. Jeśli odwracała się, to tylko po to, by wspomnieć najpiękniejsze chwile.... Poczuła, że jest naprawdę wolna.

Oczy tej małej...


niedziela, 27 marca 2011

Międzynarodowy Dzień Teatru


Świat jest teatrem, aktorami ludzie,
Którzy kolejno wchodzą i znikają.

W. Szekspir


Dzień Teatru ustanowiono w czerwcu 1961 roku pod auspicjami UNESCO . Dzień obchodów ustalono na 27 marca, w rocznicę otwarcia Teatru Narodów w Paryżu. Od tego czasu Dzień Teatru jest obchodzony rokrocznie przez ponad sto narodowych ośrodków ITI na całym świecie - tyle w kartce z kalendarza... W czasach PRL-u- obchodzono święto w maju, potem zmieniono datę obchodów. Teatr -dziedzina sztuki chyba najbardziej spośród wszystkich pierwotnie związana z elementem sacrum. Starożytni Grecy uczestniczyli w spektaklu dla katharsis, duchowego oczyszczenia, które pomagało im udźwignąć później brzemię dnia codziennego.

Katharsis- co tego zostało dzisiaj? Od starożytności teatr przeszedł wiele przeobrażeń, na pewno nie jest świątynią w pojęciu starożytnych Greków. Pojawiły się różne odmiany teatru, sposoby adaptowania tekstu, formy mogą nieraz zaskakiwać, dziwić, a wręcz szokować.

Na pewno fan Kiepskiego niewiele znajdzie dla siebie w przedstawieniach np. Lupy..Zmuszanie kogoś do uczestniczenia w spektaklu na pewno mija się z celem. Niech już lepiej fan przygód Ferdynanda obejrzy jakąś lżejszą sztukę, wtedy i wilk syty i owca cała..a może nawet i coś sacrum tu przeniknie.... Zawsze też śmieszyły mnie pracownicze wycieczki do teatru albo szkolny przymus uczestniczenia w duchowej uczcie.... Owszem, nieraz dochodzi do swoistego katharsis, następuje pozyskanie jednego fana teatru spośród bandy stu. Dobre i to, ktoś powie, ale lepiej zdecydowanie przygotować młodego człowieka do przełknięcia pewnych treści od rzucania go na głęboką wodę.

Teatr przeniknął do naszego języka. Można grać komedię. Można wykonywać teatralne gesty- nieco przerysowane, nieszczere. Mam wrażenie, że wzięło się to z czasów, gdy np. młody Reymont usilnie chciał zostać komediantem, w ogródkach kwitły teatrzyki wodewilowe, sezonowe grające lekkie sztuki. Ich jakość i poziom gry aktorskiej zostawiały wiele do życzenia... Teatr nie miał nieraz dobrego nagłośnienia, mikrofonów nie było, zatem gest grał jakby podwójnie. Czytając powieści wspomnianego Reymonta, szczególnie Komediantkę czy Fermenty można poznać atmosferę objazdowego teatrzyku. Pozycja komedianta w ówczesnym społeczeństwie do wysokich nie należała....a sam komediant, a szczególnie komediantka szanowana raczej nie była.

Jak jest dzisiaj? Teatr na pewno przegrywa z kinem, DVD, telewizją, komputerem. Mass media pochłonęły nas całkowicie, czego powodem jest choćby moja obecność tutaj.

Aktorzy teatralni to w większości ludzie bardzo dobrze wykształceni, przygotowani przez najlepszych fachowców do wykonywania tego trudnego zawodu. Szkoda, że przegrywają z bandą ludzi, którym się wydaje tylko, że są aktorami, bo grają w przereklamowanym serialiku lub występują w reklamie chodliwej firmy. Czasem można posłuchać jeszcze teatru radiowego , choć już coraz rzadziej. Stare adaptacje radiowe, te istne perełki krążą w internecie... Niedawno słuchałam Czechowa- "Trzy siostry". W telewizji czasem coś pojawi się, zazwyczaj powtórka. premiery jeśli już są , to zazwyczaj z nurtu teatru faktu, sztuka dotyczy stanu wojennego albo stalinowskich czasów, a ja już nie mam ochoty tych obrachunkowych obrazów oglądać..... Perełki jedynie pojawiają się na TVP Kultura, nawet te powtórkowe, ale perełki. Dotacje dla teatru chyba są niewielkie... Nie docenia się kultury w naszym państwie, nawet finansowo...

Pokłon, pokłon dla wszystkich ludzi teatru w dzień ich święta. W dzisiejszych czasach ich zawód to prawdziwa misja.




czwartek, 24 marca 2011

Pani Maria




Dokładnie nie pamiętam, kiedy się urodziła... W dość typowy dla siebie sposób zwróciła mi uwagę, że kobiet nie powinno się pytać o wiek.
-To bardzo niestosowne , moje dziecko...
Wokół panowała szarzyzna, mieszkania w blokowisku na małym osiedlu w małym miasteczku. Skąd się tu wzięła ?- myślałam. Była dla mnie osobą z innego świata... Jako nastolatka czytałam namiętnie Prusa, fascynowała mnie historia XIX w. , dwudziestolecie międzywojenne, malarstwo Jacka Malczewskiego ..Bardzo interesowały mnie losy rodzin szlacheckich, szczególnie zasłużonych dla polskiej kultury. Czasy PRL-u nie sprzyjały takim pasjom. Niewiele się mogłam dowiedzieć. Historia była jeszcze żywa, bolesna, niejednokrotnie nikt nie chciał o tym mówić. Jeśli mówił to w sposób dość schematyczny, podporządkowany określonej ideologii... A prawda zawsze jest pośrodku.
Pani Maria mieszkała w małym ciasnym mieszkanku, kawalerce w jednym z bloków na moim osiedlu. Nosiła zawsze kapelusz, rękawiczki - nawet w środku lata.... Kiedy zaczęłam ją namiętnie odwiedzać była już emerytowaną nauczycielką( uczyła w miejscowym liceum języka francuskiego), otoczona armią kotów wydawała chyba prawie wszystkie pieniądze na ich dokarmianie. Nieraz chuligani męczyli te jej biedne stworzenia, topiąc w kałuży lub dobijając kamieniem.... Bardzo to przeżywała.
Jej pokoik pamiętam do dziś, był nieduży. Mieściły się w nim meble inne od zazwyczaj widywanych w PRL-u. U pani Marii stała serwantka, biureczko z charakterystycznymi szufladkami, opasły kredens.... Na ścianach wisiała olbrzymia ilość starych sepiowych fotografii , pasteli wykonywanych przez panią Marię. Te ostatnie przedstawiały zazwyczaj kwiaty. Bardzo starannie uchwycony był kształt, kolor, faktura roślin.... Na półkach leżały stare książki, albumy.
Kryły się w nich istne skarby o minionych czasach. Na jednej z fotografii zobaczyłam panią Marię jako studentkę Sorbony. Studiowała , zdaje się, przyrodę. Doskonale władała francuskim, dlatego mogła go nauczać w liceum.
Mówiła mi o swojej rodzinie, ale w bardzo zawoalowany sposób, jakby bojąc się zdradzić ze wszystkim.... Wiem , że straciła całą rodzinę, męża. Mieli majątek na wschodzie Polski.
Po wejściu Rosjan w 1939 wszyscy zostali wywiezieni, chyba do Kazachstanu. Ona z całej rodziny przeżyła... Wróciła po latach . Nie chciała nigdy o tym mówić... Chętnie zaś opowiadała o studiach, rodzicach, dzieciństwie, pięknym domu, koniach..
Z czasem pani Maria zaczęła podupadać na zdrowiu. Pamięć zawodziła ją. Włączała kuchenkę gazową i wychodziła na pół dnia. Raz mało się to nie skończyło pożarem. Zaczęły się interwencje.. Mnie już nie poznawała. Zresztą chyba nikogo już nie poznawała...

Pamiętam dzień, kiedy przyjechał samochód, wyprowadzono panią Marię, szła powoli po schodkach w swoim nieodłącznym kapelusiku i rękawiczkach. Pracownica Opieki Społecznej pomogła jej wsiąść, trzasnęły drzwi i odjechała na zawsze...
Zniknęły jej meble, obrazy, porcelana z kredensu, książki, biureczko...

Po paru latach przyszła wiadomość, że pani Maria nie żyje. Kilkoro nauczycieli reprezentowało szkołę, w której pracowała, wynajęto autokar, pogrzeb odbył się na cmentarzu w Jarosławiu, gdzie mieścił się grobowiec rodziny pani Marii. Na ironię losu nie można było dostać się do tego nieszczęsnego grobowca. Był listopad, dzień szybko się kończył, mrok zaczął otulać cmentarz.. Pochowano ją zatem w małej ziemnej mogiłce tuż obok. Jakie życie- taka śmierć- przychodzi mi do głowy.... W przypadku pani Marii brzmi to wręcz okrutnie. Po latach rozumiem , jaką straszną tragedię przeżyła ta kobieta, jak bardzo była samotna





środa, 23 marca 2011

23 marca- Dzień Przyjaźni Polsko- Węgierskiej


Polak, Węgier, dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki - w węgierskim brzmi to Lengyel, Magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát.

List, Bartok, nasz król Stefan Batory ...Mało wiem o historii Węgier, niewiele mogę tez powiedzieć o stosunkach polsko- węgierskich. Mieliśmy wspólnych królów, dobrze układały się nam stosunki sąsiedzki, bo byliśmy trochę sąsiadami...W zasadzie dostawaliśmy w kość od tych samych wrogów, więc może tak to zbliżyło narody, stąd to przysłowie....|Mam w pamięci obrazy starych kronik pokazujących wydarzenia w 1956, rewolucję, zgłuszoną krwawo przez ZSRR.

Jeszcze jako uczennica szkoły podstawowej byłam na dwutygodniowych koloniach w małej miejscowości nieopodal Debreczyna. To był rok 1980, niebawem miał wybuchnąć nasz polski sierpień. Wiemy , jakie problemy były wówczas z zaopatrzeniem naszych sklepów... Jako dzieci byliśmy oczarowani pełnymi półkami w sklepach węgierskich. Czekolady- nie na kartki, kawa, herbata, wędliny.... No, te ostatnie nie budziły naszego entuzjazmu wówczas.... Kuchnia węgierska też mnie nie zachwyciła, nie mogłam się wówczas przekonać do ostro przyprawionych potraw...mizerii słodko- kwaśnej. Panowały zupełnie inne obyczaje, zgoła odmienne od naszych.

Byłam zaś oczarowana krajobrazami węgierskimi, za oknem autokaru ciągnęły się kilometrami pola np. słoneczników. Na tle niebieskiego pogodnego nieba te żółte łany kwiatów wyglądały zjawiskowo...Za jakiś czas podziwiałam łany pszenicy. Rolnictwo mieli skolektywizowane, dlatego uprawy wyglądały inaczej niż u nas. Nie były to małe poletka, posiekane różnorodnie...

Nie zapomnę też jeszcze jednego obrazka. W jednej z miejscowości spotkaliśmy grupę turystów z ZSRR, był wieczór . siedzieli przy stole jakiejś restauracji pod gołym niebem, śpiewali, Węgrzy popatrywali na nich chmurnie. Co jakiś czas w stronę stolika Rosjan leciały puszki po piwie, pety... Opiekunowie szybko nas stamtąd zabrali. Nie wiem, jak skończyło się to spotkanie...

W każdym bądź razie to był początek końca. Mimo że na każdej budzie niemal wisiały u nich czerwone gwiazdy, rządziła ta, a nie inna opcja, zbliżał się nasz sierpień.

wtorek, 22 marca 2011

Światowy Dzień Wody 22 marca


Światowy Dzień Wody (World Water Day))- został ustanowiony przez ONZ w 1992r. Powodem był fakt, że ponad miliard ludzi na świecie cierpi z powodu braku dostępu do czystej wody pitnej.

Zazwyczaj nie doceniamy dobra, jakim jest np. woda. Na pustyni kropelka wysycha w ułamku sekundy...


Cicha woda brzegi rwie

Żyć o chlebie i wodzie...

Od wody żaby się w brzuchu lęgną

Nie pragnie, kto wody pić nie chce.( Knapski)

Ażeby po nas zostały
Ślady na piasku i kręgi na wodzie.( Staff)

Opowiadanie Mrożka "Woda"-jedyne w swoim rodzaju, groteskowe i jednocześnie tak prawdziwe.. Kapiąca woda z kranu, ile może wywołać dodatkowych problemów...

Woda- żywioł, siła, dobro, życie bez niej nie istniałoby...

http://chomikuj.pl/geodominik/S*c5*82uchowiska+%28polecam%29/Mro*c5*bcek+S*c5*82awomir



Muza Leśmiana


Teodora Lebenthal- ukochana Bolesława Leśmiana



Poznał ją u swojej kuzynki w 1917 , przeżywała proces rozwodowy. Leśmian mający wówczas lat 40., żonę chorą na płuca i dwie córki, zakochał się w Dorze bez pamięci i pozostał tej miłości wierny do końca… Jan Brzechwa( kuzyn Leśmiana) tak ją wspomina-

„ Dora była nadzwyczaj pogodna, miała ujmujący uśmiech, lekko zadarty kształtny nos śliczne dołki w twarzy. Należała do kobiet, które umieją się podobać(…) posiadała naturalny wdzięk i zalotność… Leśmian był nią oczarowany”.

Plany ułożenia sobie razem życia jednak zarzucili, choć Dora dla Leśmiana zmieniła wiarę, przeszła na katolicyzm. Nie umiał odejść od żony, nie potrafił zrezygnować z Dory… Do końca życia lawirował między jedną i drugą…

Którąż dzisiaj posiadam, żądzą opętany?
Jedną kocham dziewczynę czyli dziewcząt dwoje?

Miłość ta stała się inspiracją dla poety.. Powstawały piękne wiersze, erotyki.

Proza życia była okrutna.Leśmian został posądzony o defraudację ogromnej sumy pieniędzy, stanął w obliczu odpowiedzialności karnej… Trzeba przyznać, że Leśmian bardzo lekko traktował swoje obowiązki notariusza… Oszukał go współpracownik, okradając kancelarię. Cała wina spada na zwierzchnika. W 1931 roku Leśmian np. był nieobecny w pracy 90 dni, rok później- 119! Niektórzy obwiniają Dorę, że wspólnie z żoną poety(!) przehulały pieniądz na pokrycie długów . Teodora jednak sprzedała swoje mieszkanie w Warszawie, umeblowanie i wyposażenie gabinetu lekarskiego( była ginekologiem) , aby ratować ukochanego. Podjęła pracę i wspierała poetę do ostatnich chwil życia. Pomagali mu przyjaciele, interweniowano u samego ministra skarbu.
W czasie pogrzebu poety w 1937 r. nie pozwoliła rodzinie wsiąść do karawanu… W 1940 wyjeżdża z Warszawy, chcąc uniknąć getta. Otrzymuje pracę w szpitalu w Iłży , pomaga jej nie zważając na niebezpieczeństwo, ordynator szpitala Wiktor Chyczewski, lecz jest piętnowana przez miejscowych za swoje pochodzenie. Zaraża się tyfusem, umiera…22 stycznia 1942 r. o ósmej wieczorem…


źródła- Zofia I Bolesław Leśmianowie, P. Łopuszański, Wyd. Literackie Kraków, 2005, polskiemuzy.pl
M. Umer- Kobiety B. Leśmiana, grafika-google.pl

Zmory wiosenne B. Leśmian


Miałam kiedyś płytę , chyba nawet pocztówkę dźwiękową właśnie z tym utworem w wykonaniu Ewy Demarczyk. Nigdzie w internecie nie mogę trafić na to nagranie....


ZMORY WIOSENNE



Biegnie dziewczyna lasem. Zieleni się jej czas...

Oto jej włos rozwiany, a oto - szum i las!



Od mrowisk słońce dymi we złotych kurzach - mgłach.

A piersi jej rozpiera majowy, cudny strach!



Śnił się jej dzisiaj w nocy wilkołak w głębi kniej,

I dwaj rycerze zbrojni i aniołowie trzej !



Śnił się jej śpiew i pląsy i wszelki ptak i zwierz!

I miecz i krew i ogień! Sen zbiegła wzdłuż i wszerz!...



A teraz biegnie w jawę, przez las na lasu skraj -

A za nią - Maj drapieżny! Spójrz tylko - tygrys-maj !...



Dziewczyna płonie gniewem... zaciska białą pięść...

A wkoło pachną kwiaty... Szczęść, Boże, kwiatom szczęść!



A wkoło pachną kwiaty, słońcem się dławi zdrój !

Purpura - zieleń - złoto ! Rozkwitów szał i bój !



Grzmi wiosna! Tętnią żary! Krwawią się gardła róż!

O, szczęście, szczęście, szczęście! Dziś albo nigdy już!...



Dziewczyno, hej, dziewczyno! Zieleni się nam czas!...

Kochałem nieraz - ongi - i dzisiaj jeszcze raz...



Dziewczyno, byłem z tobą w snu jarach, w głębi kniej -

Jam - dwaj rycerze zbrojni i aniołowie trzej !...



Jam - śpiew i pląs zawrotny! Jam wszelki ptak i zwierz!

Ja - miecz i krew i ogień! Sen zbiegłem wzdłuż i wszerz...



Sen zbiegłem, goniąc ciebie, twój wierny tygrys-maj!...

Ja jestem las ten cały - las cały aż po skraj !

poniedziałek, 21 marca 2011

"Wiosna" M. Pawlikowska- Jasnorzewska




M. Pawlikowska- Jasnorzewska.. Jedna z najwybitniejszych polskich poetek. Życie jej nie oszczędzało, walczyła ze zwykłą, ludzką ułomnością. Potrafiła kochać, zachwycać się światem... Pokonywała chorobę, cierpienie, ludzkie przyzwyczajenia i złe spojrzenia. Te meandry uczuć, strofy o zwykłych pragnieniach wciąż zachwycają.
Polska poezja bez Pawlikowskiej - niemożliwe!

Pójdę w park rozszumiały w przedwiosennej trwodze,
z piórkami traw wschodzących w podścielisku chorem,
z myślą, że spotkam kogo na klonowej drodze
i że nie będę smutna powracać wieczorem...

Że miłościwa Wszechmoc, co martwe ożywia,
i dla mnie cud uczyni za mglistą oddalą -
dziś, gdy pachną wpółsenne zbudzone igliwia,
i te kwiatki, na które patrząc, łzy nas palą...

Pójdę w poszumie ciepłym z drzew łamanym krzykiem,
z obracanymi wichrem strąkami z rdzy martwej,
siąść na ławce w litery ciętej scyzorykiem
ręką, co miała może prostotę i żar twej.

Lecz nie doczekam ciebie, mój szary przechodniu,
bo ty nie możesz widzieć, że łzy z ócz mych cieką...
boś zajęty po prostu czym innym, daleko,
bo próżno zwykle czeka, kto czeka dzień po dniu..



Bezinteresowna......


Zastanawia mnie pewne –hm- jak to nazwać? – Zjawisko? Cecha? Proces? Od niepamiętnych czasów niejeden łamał sobie nad tym głowę. Niejedna religia próbowała się z tym uporać….
Nasza ludzka zawiść, złośliwość wynikająca z natury homo sapiens…
Mnie najbardziej zastanawia ta beznadziejnie bezpodstawna, irracjonalna, ślepa…
Oglądałam niedawno stary film Hitchcocka...Ksiądz jest posądzony o morderstwo. Sprawa się wyraźnie pogmatwała, bo duchowny wie tak naprawdę, kto jest mordercą, ale obowiązuje go paradoksalnie tajemnica spowiedzi. Do niego winowajca przyszedł, wyspowiadał się ze swojej zbrodni. Kapłan jako ostatni widziany był z ofiarą. Sprawa była oparta na poszlakach…. Ława przysięgłych księdza uniewinniła… Przed sądem stal tłum i ryczał, pluli na niego, wszyscy przekonani, że jest mordercą….. Ziali nienawiścią, za chwilę kochali go, gdy okazało się, że to nie on zamordował.
Można przecież przywołać wiele takich przykładów, choćby z Biblii…
Codziennie słyszymy o oprawcach pastwiących się nad Bogu ducha winnym człowiekiem, tylko dlatego, że siedział nie tak, stał za blisko lub miał za długie włosy, wierzył w innego Boga… Na takiej nienawiści zbudowano całe imperia, ideologie, do dziś mające wielu fanów…. Na forach internetowych wypisywane są zdania ociekające krwią, życzenia śmierci, komentarze pełne jadu i złośliwości. Przeciw komu? Przecież adresaci są nieraz tylko wirtualni, anonimowi, nieraz to gwiazdy naszych mediów, z kolei nadawcy ukrywają się pod wymyślonym loginem...wylewają żółć, która chyba zaćmiewa ich umysł. Szukają wyrafinowanych sposobów, byle tylko dopiec..
Duchowni mówią o szatanie… Kiedy słyszę wypowiedzi typu – diabeł nie śpi i przedstawia się go jak zjawę z obrazów średniowiecznych , odrealnioną, jakby nierzeczywistą… nie chce mi się w nią wierzyć… Bardziej przemawia do mnie przysłowie- Diabeł tkwi w szczegółach- w tych codziennych, zwykłych sprawach, gestach, spojrzeniach, półsłówkach, które nieraz dopieką bardziej od wizji z ziejącym ogniem… Pastwienie się nad sobą, poniżanie, wyszukiwanie zwykłych ludzkich słabości. To potrafią już robić dzieci. Usłyszałam niedawno, jak prawnik w jednym programów poradnikowych mówił, żeby w pracy nic nikomu o sobie nie opowiadać, nie zwierzać się ze swych problemów, bo może to zostać wykorzystane przeciwko nam. Przykre… Nie można liczyć na przyjaźnie, znajomości w pracy? Izolować się za fasadowym uśmiechem…
Słucham pięknej muzyki, czytam piękne słowa stworzone przez człowieka, słyszę wciąż o świętych, których przybywa… Skąd w nas więc tyle zła?

niedziela, 20 marca 2011

Początek astronomicznej wiosny




W nocy z 20 na 21 marca o godzinie 0.21 rozpocznie się astronomiczna wiosna !
W moim ogrodzie też jakieś nieśmiałe początki, choć wczoraj prószył śnieg...

sobota, 19 marca 2011

19 marca. Dzień Wędkarza


19 - Dzień Wędkarza...Mój mąż też ma dziś święto. Czego można życzyć wędkarzowi? Połamania wędki?

czwartek, 17 marca 2011

Łopiennik






Pamiętam to miejsce z dzieciństwa , w pobliżu mieszkali moi dziadkowie. W wakacje często przemierzałyśmy z kuzynką łąki leżące nieopodal albo szłyśmy drogą po chleb do pobliskiego sklepu. Droga wiła się jak wstążka, wznosiła się, to znów opadała, zza pagórka wyłaniał się rząd drzew w alei kasztanowej, poźniej widać było już dach, resztki tarasu. Typowy dla tej szerokości geograficznej dworek , może nie okazały , ale mający piękne otoczenie, zawsze wzbudzał mój zachwyt. Właściciele po zawirowaniach wojennych i powojennych musieli opuścić to miejsce. Z relacji wiem,że nie była to dla nich przyjemna chwila.....

Po wojnie mieściła się w dworku szkoła podstawowa. Ówczesny kierownik szkoły bardzo dbał o otocznie i sam budynek. Dzięki niemu zachował się park, nie pozwolił na bezmyślną wycinkę drzew. Później szkoła już przestała tu funkcjonować, budynek zaczął niszczeć, ktoś go kupił, zaczął remont. Nagle okazało się, że nowobogacki ma poważne kłopoty i cała inwestycja padła. Zawalił się dach. W końcu dwór znikł ....Pozostał park. Ktoś kupił to miejsce jednak, z ruin odbudował dwór zgodnie z zaleceniami konserwatora zabytków. Stoi nowy, okazały... Piękna rezydencja. Park przerzedził się nieco . Nie byłam już tam dawno. mam nadzieję, że z wiosna będą pięknie kwitły głogi, akacje... Magiczne miejsce...

środa, 16 marca 2011

Przeżyć




W małej wiosce żył człowiek… Stracił żonę, nie mieli dzieci. Żył sam. Nigdzie nie wyjeżdżał, nikogo nie odwiedzał. Właściwie nie miał nikogo, wszyscy znajomi już odeszli na zawsze albo wyjechali dawno temu. Chodził co niedzielę do kościoła, modlił się, szedł na groby bliskich. Całe życie spędził w tej wiosce.. siał, zbierał plony..Kiedy wybuchła wojna, nie zmobilizowano go, po prostu nie zdążyli..
Czas mijał. Zdał ziemię, otrzymał rentę, listonosz na początku każdego miesiąca przynosił pieniądze w białej kopercie.Człowiek nie potrzebował budzika, codziennie wstawał o tej samej porze, robił zakupy i wracał do domu. Rozmawiał z psem, który pewnego dnia zdechł, bo był już bardzo stary.
Mężczyzna nie narzekał na swoje zdrowie. Kiedyś lekarz w przychodni powiedział:- Ma pan serce jak dzwon.
Coraz bardziej tęsknił za żoną. Wspominał chwile, kiedy przytulała jasną głowę do jego ramienia.. Jej fotografia już wyblakła.Patrzył w okno, widział drogę, mijali go ludzie, przejeżdżały wozy, później szybkie samochody. Pewnego dnia wyjął ciemne ubranie z szafy, wyczyścił buty, usiadł ma ławce przed domem. Świeciło słońce, śpiewały ptaki. Zamknął oczy…. i odszedł na zawsze..

Urok sepiowych fotografii



Moi dziadkowie, rodzice mamy, rok 1935

Anthony de Mello "Wysoka ciemna wieża"




"Ze względu na charakter poszukiwania duchowego...
Pewien człowiek natrafił na wysoką wieżę i wszedłszy do środka stwierdził, że jest całkiem ciemna. Macając dookoła, natrafił na kręte schody. Ciekaw, gdzie wiodą, zaczął się wspinać, a gdy się wspinał, odczuł rosnący w sercu niepokój. Obejrzał się, więc za siebie i z przerażeniem zobaczył, że za każdym razem, gdy wchodził na stopień, poprzedni odpadał i znikał. Przed nim schody wiły się w górę, a on nie miał pojęcia, dokąd wiodą; za nim ziała olbrzymia czarna pustka."

Nienawiść W. Szymborska


Nienawiść


Wisława Szymborska


Polecam wykonanie utworu przez Panią Banaszak,mam filmik w etykiecie - muzykahttps://www.youtube.com/watch?v=bSFaTHTGjlg



      Spójrzcie, jaka wciąż sprawna,jak dobrze się trzymaw naszym stuleciu nienawiśćJak lekko bierze wysokie przeszkody,Jakie to łatwe dla niej - skoczyć, dopaść.Nie jest jak inne uczucia.Starsza i młodsza od nich równocześnie.Sama rodzi przyczyny,które ja budzą do życia.Jeśli zasypia, to nigdy snem wiecznym.Bezsenność nie odbiera jej sił, ale dodaje.Religia nie religiabyle przyklęknąć na starcie.Ojczyzna nie ojczyzna -byle się zerwać do biegu.Niezła i sprawiedliwość na początek.Potem już pędzi sama.Nienawiść. Nienawiść.Twarz jej wykrzywia grymasekstazy miłosnej.Ach, te inne uczucia -cherlawe i ślamazarne.Od kiedy to braterstwomoże liczyć na tłumy?Współczucie czy kiedykolwiekpierwsze dobiło do mety?Zwątpienie ilu chętnych porywa za sobą?Porywa tylko ona, które swoje wie.Zdolna, pojętna, bardzo pracowita.Czy trzeba mówić ile ułożyła pieśni.Ile stronic historii ponumerowała.Ile dywanów z ludzi porozpościerałana ilu placach, stadionach.Nie okłamujmy się:potrafi tworzyć piękno.Wspaniałe są jej łuny czarną nocą.Świetne kłęby wybuchów o różanym świcie.Trudno odmówić patosu ruinomi rubasznego humorukrzepko sterczącej nad nimi kolumnie.Jest mistrzynią kontrastumiędzy łoskotem a ciszą,między czerwoną krwią a białym śniegiem.A nade wszystko nigdy jej nie nudzimotyw schludnego oprawcynad splugawioną ofiarą.Do nowych zadań w każdej chwili gotowa.Jeżeli musi poczekać, poczeka.Mówią że ślepa. Ślepa?Ma bystre oczy snajperai śmiało patrzy na przyszłość- ona jedna.

Wspomnienie wakacji

Międzyzdroje






MIĘDZYZDROJE

wtorek, 15 marca 2011

Powidoki




Przemycam z pamięci powidoki:

Południe dźwięczące codziennie

Wieżą Mariacką

-Ostatni krótki sygnał

Oznacza punktualnie godzinę dwunastą.

Przywołuję głosy i ich echa.....

- Nie połykaj czereśni z pestkami!

Po obrzeżach pamięci

szukam śladów czarnej wołgi,

jak czarownica porywającej dzieci.

Moje sielskie, anielskie krajobrazy !

Wisła, Wisełka.....2010


Wisła, Wisełka.....







Kazimierz Dolny luty 2011

Kazimierz Dolny, luty 2011

Nie będę pisać o rzeczach, które można znaleźć w każdym przewodniku czy encyklopedii. Mnie najbardziej urzekła magia tego miejsca... najbardziej lubię odwiedzać Kazimierz, kiedy jeszcze nie ma sezonu turystycznego albo na tygodniu, kiedy jeszcze nie ma tłumów odwiedzających. Na wizytę w Kazimierzu każda pora jest dobra- pięknie tam jesienią i latem, zima też cudownie przystraja dachy w Rynku. Wiosną można podziwiać wąwozy obsypane pierwszymi kwiatami. Deptak nad Wisłą przyciąga do pierwszych spacerów... Niebawem przylecą bociany. Czasem powieje zimnem od rzeki, zima o sobie jeszcze przypomina, dobrze pójść na kawę Do Dziwisza albo do którejś kafejki w Rynku. Obchodzimy urocze sklepiki, galerie... Jeśli pogoda dopisuje, wspinamy się na Górę Trzech Krzyży, które stoją tu , by upamiętniać chwile przykre, ale i jednocześnie te, w których udało się pokonać zło....Podziwiamy panoramę miasta. Odjeżdżam zawsze z przekonaniem ,że tu niebawem wrócę...



Kawiarenka U Dziwisza

Ruiny zamku

Deptak nad Wisłą


Rynek

Podcienia w Rynku

Dodaj napis

Wisła przybiera niebezpiecznie....

Kazimierska Fara

Fara

Kamienica pod św. Mikołajem i Krzysztofem



Kazimierz- miasto z duszą, niepowtarzalne....

poniedziałek, 14 marca 2011

Modlitwa




Pani Boże w niebiosach

Rozpatrz pozytywnie moją prośbę.

Załatw mi łatwe, lekkie życie

Nie po wybojach.

Byle było prosto.

A później....

Później nie musi nigdzie w zaświatach

czekać na mnie żaden święty.

Czyściec w zupełności mi wystarczy.

No przecież się modlę

codziennie

Proszę o pozytywne rozpatrzenie mego podania.

NN




ZWIERZĄTKO BIUROWE


Zwierzątko biurowe










W pracy
zwierzątko
Stale się uśmiecha
Stale dziękuje
Nie narzeka
Nie skarży się
Donosi na innych
Jest punktualne
Jest niezawodne
Gratuluje wszystkim nagradzanym,
hołubionym przez szefa,
choć nie ma to najmniejszej ochoty

Bierze nadgodziny bez szemrania
nawet wtedy,
gdy nie dostaje za to złamanego grosza
Nawet, gdy się je opluwa,
ono z radością to przyjmuje jako
konstruktywną krytykę

Archiwalia



Moi rodzice w sielankowej scenerii.... Patrzę na to zdjęcie nadszarpnięte zębem czasu i czyjąś ciekawością. .... Młodzi ludzie, pełni sił i zapału tak potrzebnego na starcie... Mama już z zaokrąglonym brzuszkiem ... Moja siostra już niebawem pojawi się na świece...Tacy piękni, zakochani w sobie. Czy w chwilach wielkiego szczęścia człowiek chce czegoś więcej? Świeci słońce, dzień cudny... Trwaj chwilo!

niedziela, 13 marca 2011

Dywagacje kobiety dojrzałej-cd

Kobieta spotkała przyjaciółkę z dzieciństwa.Umówiły się, że podczas kolejnego przyjazdu w rodzinne strony przyjaciółka musi ją odwiedzić.Wreszcie doszło do spotkania, zupełnie przypadkowego....Siadły przy kawie, obejrzały zdjęcia, wspomniały czasy dawne i dawniejsze.... Wypiły drinka.Przyjaciółka opowiadała o swojej pracy. Jej mąż zrobił karierę. Kupili kilka nieruchomości, inwestowali. Mąż zmieniał zegarki w zależności od typu negocjacji.

Po kolejnej kawie pożegnały się.Przyjaciółka zostawiła swą wizytówkę. W terminarzu nie miała chyba już miejsca na spotkanie z przyjaciółką z dzieciństwa.

Dywagacje kobiety dojrzałej-cd



Kobieta odwiedziła miejsce, które opuściła dawno temu jako mała dziewczynka.

Jakże zdumiona była przemianą. Spotykała wciąż po drodze obcych ludzi. Wszystko wydawało się być inne. Niby to samo miejsce , ale nie to samo....

Gdy weszła do swego dawnego domu, poczuła się jak Alicja z powieści Carrolla, kiedy bohaterka połknęła tajemniczy eliksir,który sprawił, że urosła do ogromnych rozmiarów....

Kobieta wracając pomyślała, że jedynie w pamięci zachowujemy to, czego już dawno już nie ma...