
W małej wiosce żył człowiek… Stracił żonę, nie mieli dzieci. Żył sam. Nigdzie nie wyjeżdżał, nikogo nie odwiedzał. Właściwie nie miał nikogo, wszyscy znajomi już odeszli na zawsze albo wyjechali dawno temu. Chodził co niedzielę do kościoła, modlił się, szedł na groby bliskich. Całe życie spędził w tej wiosce.. siał, zbierał plony..Kiedy wybuchła wojna, nie zmobilizowano go, po prostu nie zdążyli..
Czas mijał. Zdał ziemię, otrzymał rentę, listonosz na początku każdego miesiąca przynosił pieniądze w białej kopercie.Człowiek nie potrzebował budzika, codziennie wstawał o tej samej porze, robił zakupy i wracał do domu. Rozmawiał z psem, który pewnego dnia zdechł, bo był już bardzo stary.
Mężczyzna nie narzekał na swoje zdrowie. Kiedyś lekarz w przychodni powiedział:- Ma pan serce jak dzwon.
Coraz bardziej tęsknił za żoną. Wspominał chwile, kiedy przytulała jasną głowę do jego ramienia.. Jej fotografia już wyblakła.Patrzył w okno, widział drogę, mijali go ludzie, przejeżdżały wozy, później szybkie samochody. Pewnego dnia wyjął ciemne ubranie z szafy, wyczyścił buty, usiadł ma ławce przed domem. Świeciło słońce, śpiewały ptaki. Zamknął oczy…. i odszedł na zawsze..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz