Gdzieś przed maturą kupiłam w księgarni tomik opowiadań Hłaski. W PRL- u nie wszystko się ukazywało, a jeśli już, to w małym nakładzie.
Ile trzeba było stać w kolejkach, jakieś subskrypcje, zamawianie wcześniej... jakie zachody...Boże, czy teraz młodzi ludzie są sobie to w stanie wyobrazić? Podobnie było z płytami, kasetami, odbywało się nagrywanie z radia, ciągłe czekanie na audycje Niedźwieckiego, Kaczkowskiego w ukochanej Trójce...
"Ósmy dzień tygodnia" ... hm.. czy mnie porwał ? Urzekł? Nie... To na pewno było inne uczucie. To był rodzaj fascynacji - TAKIM sposobem przedstawiania świata, beznamiętną narracją. Nie urzekł mnie na pewno przedstawiony świat w prozie Hłaski. Jest przeraźliwie smutny, dołujący, zero perspektyw przed bohaterami, którzy zazwyczaj uwikłani są w jakieś nieciekawe relacje z innymi, nic i nikt nie jest w stanie cokolwiek w tym układzie zmienić. Jeśli pojawia się jakiś promyk nadziei- to na krótko, trwa chwilę i gaśnie, pryska ja bańka mydlana... Miłość jest obnażana, wyśmiewana, nie ma na nią miejsca. Młody człowiek, czytając prozę Hłaski, na pewno weryfikuje swoje poglądy, burzy własny sposób widzenia świata, dotychczasowe wyobrażenia o miłości, związkach międzyludzkich.
Z czasem uznałam, że Hłasko nie ma do końca racji... Poznałam więcej jego utworów... Nie zgadzałam się jednak już z tak szaro- burą wizją rzeczywistości. Tylko w pewnych sytuacjach, w pewnych chwilach... Poza ciemną ścianą za oknem jest jeszcze nad głową niebo, zawsze jest!
Ile trzeba było stać w kolejkach, jakieś subskrypcje, zamawianie wcześniej... jakie zachody...Boże, czy teraz młodzi ludzie są sobie to w stanie wyobrazić? Podobnie było z płytami, kasetami, odbywało się nagrywanie z radia, ciągłe czekanie na audycje Niedźwieckiego, Kaczkowskiego w ukochanej Trójce...
"Ósmy dzień tygodnia" ... hm.. czy mnie porwał ? Urzekł? Nie... To na pewno było inne uczucie. To był rodzaj fascynacji - TAKIM sposobem przedstawiania świata, beznamiętną narracją. Nie urzekł mnie na pewno przedstawiony świat w prozie Hłaski. Jest przeraźliwie smutny, dołujący, zero perspektyw przed bohaterami, którzy zazwyczaj uwikłani są w jakieś nieciekawe relacje z innymi, nic i nikt nie jest w stanie cokolwiek w tym układzie zmienić. Jeśli pojawia się jakiś promyk nadziei- to na krótko, trwa chwilę i gaśnie, pryska ja bańka mydlana... Miłość jest obnażana, wyśmiewana, nie ma na nią miejsca. Młody człowiek, czytając prozę Hłaski, na pewno weryfikuje swoje poglądy, burzy własny sposób widzenia świata, dotychczasowe wyobrażenia o miłości, związkach międzyludzkich.
Z czasem uznałam, że Hłasko nie ma do końca racji... Poznałam więcej jego utworów... Nie zgadzałam się jednak już z tak szaro- burą wizją rzeczywistości. Tylko w pewnych sytuacjach, w pewnych chwilach... Poza ciemną ścianą za oknem jest jeszcze nad głową niebo, zawsze jest!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz